Dla ubogich zbieraczy
29/05/2019
Walter Benjamin
Dla ubogich zbieraczy[1]
Jest oczywiste, że wśród wielu czynników sprawiających, że książka wydaje się zbieraczowi jedyną w swoim rodzaju, ważną rolę odgrywa również jej cena. Jej wysokość może bowiem przedstawiać uzasadniony wysiłek szczęśliwego właściciela, znikomość zaś – tryumf jego zaradności. W obu przypadkach spotęguje radość z nabytku. Zasadniczo żadna książka nie jest tak cenna – nawiązując do tego drugiego – by nie dało się jej zdobyć za niewielkie pieniądze albo wręcz otrzymać w prezencie. Jednak w praktyce sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Choć własność prywatna staje się w Niemczech coraz bardziej uszczuplona, a w związku z tym liczba książek docierających do oficjalnych dużych antykwariatów stale rośnie, i wprawdzie ceny spadają nieco z powodu nadmiernej podaży, to z drugiej strony książki, które wymykają się fachowemu antykwarycznemu opracowaniu i które od nieświadomej osoby można zdobyć za nic, stają się coraz rzadsze. Ponieważ jednak miała tu być mowa o tanich książkach, zamiast przywoływać anegdoty o wyjątkowych przypadkach i niezwykłych odkryciach na nadbrzeżnych bulwarach Paryża czy też – co byłoby już raczej doświadczeniem jakiegoś bibliofilskiego Münchhausena – na berlińskich wózkach wyłożonych książkami, lepiej będzie zwrócić uwagę miłośnika książek na kilka możliwości, które przy dobrych chęciach pozwolą mu uniknąć wysokich kosztów w obszarach, w których nie rozpoczęto jeszcze kształtowania cen.
Zanim jednak wpuścimy nowicjusza do tej bibliofilskiej Kukanii, mógłby sam się przegryźć przez chroniącą ją ryżową górę[2] dzięki następującej uwadze: Rosnąca od niedawna w nieustannym przyśpieszeniu produkcja książek poskutkowała tym, że między wprowadzanymi na rynek antykwaryczny starymi książkami a asortymentem nowych pojawia się niepozorna klasa pośrednia, którą nikt się nie zajmuje i która bezbronna czeka na udzielającego im azylu zbieracza: książki przestarzałe.
Jedna z sześciu kart pocztowych z serii Das Märchen vom Schlaraffenland (wydawca Uvachrom, nr serii 54, nr karty 5091) z ilustracjami Oskara Herrfurtha. Na jej odwrocie widniał napis: „Gdzie znajduje się Kukania? Jedynie ślepiec może wskazać do niej drogę. Odkrywca staje w końcu przed oddzielającym krainę, wysokim jak góra, murem z kleiku ryżowego. Aby się do niej dostać, trzeba się wpierw przez niego przegryźć. Kto spróbuje?” (Źródło: wikimedia.org.)
Rynek antykwaryczny wciąż kształtuje ceny takich przestarzałych i zaginionych dzieł, jeśli należą do młodzieńczej twórczości dobrze znanego pisarza. Dla Gestern Hofmannsthala lub Tägliches Leben Rilkego zbieracz musi poświęcić wiele. Ale gdy tylko zwróci uwagę na wczesne prace autorów mających nieszczególnie europejską rangę, nagle okazuje się, że ma do czynienia z broszurami i tomikami, za które wymaga się od niego niewiele więcej niż za wartość papieru. Jest rzeczą oczywistą, że takie dzieła – należy zaraz niektóre wymienić – jako literacka sygnatura swojego czasu znaczą często równie dużo albo i więcej niż wypieszczone próby pisarzy, które bardzo szybko stają się wysoko cenione. Krótko mówiąc, należałoby skierować wzrok w stronę młodzieńczych dzieł niekoniecznie prominentnych pisarzy, a tym bardziej na niekiedy tak bardzo ciekawe książeczki owych zaginionych, którzy nigdy nie wydali więcej niż dwa lub trzy tomy: ludzi, którzy nie pozostawili dzieł zebranych, zajmują w historii literatury nie więcej niż kilka centymetrów, a mimo to mają więcej godnego uwagi do powiedzenia o swej epoce niż wielu pisarzy uznanych.
A teraz barwna seria kilku tytułów takich przestarzałych dziełek literackich lub zapomnianych autorów z ostatnich lat. Na szczycie stawiamy Donalda Wedekinda, brata dramaturga, autora powieści Ultra montes wydanej przez Costenoble w Jenie, obecnie wiodącego wydawcy prac o technice obróbki drewna. Donald Wedekind opublikował również kilka tomików literatury erotycznej. Zdaje się, że jak dotąd zwrócił na niego uwagę jedynie Ferdinand Hardekopf, który utrzymuje się w naszym zestawie za sprawą swych wczesnych dzieł, wspaniałego dialogu Der Abend i uroczych Lesestücken. Pozostajemy wciąż w najlepszym gronie, przytaczając wczesne dzieła Salomo Friedlaendera, by wymienić tylko dwie jego tak odmienne książeczki, jak Rosa, Die schöne Schutzmannsfrau i Logik für Arbeiter. Trwało to długie lata, zanim niemiecki rynek książki nasycił się, wyprzedając za bezcen wczesne dzieło dobrego przyjaciela Friedlaendera, Paula Scheerbarta, Ja..was..möchten wir nicht Alles!. Później droga Scheerbarta przecięła się z pierwszymi śladami kogoś innego, kto odkrywa dla nas w tych leżących na uboczu zbiorach nowy aspekt: to szerokie ślady Ernsta Rowohlta, którego debiutancką publikacją (wydawnictwo parysko-lipskie) była Kater-Poesie Scheerbarta[3]. Dlatego wytypowanie wśród większych wydawców pierwszych dzieł, z których do tej pory wysoką cenę mają właściwie tylko te z Wydawnictwa Insel, byłoby również niezwykle interesującym kolekcjonerskim i socjologicznym przedsięwzięciem. Nawet bardzo okazały i ciekawy debiut wydawniczy Diedericha, Schatz der Armen Maeterlincka, Florencja i Lipsk, można czasem zdobyć już za kilka marek. Podczas gdy pewne aspiracje dzieła tego rodzaju widać już z zewnątrz, nie obserwuje się jeszcze, aby pierwsze produkty Jakoba Hegnera (które wprawdzie pojawiają się w innych wydawnictwach) miały później łączyć z renomą wydawniczą także tę, która należy do drukarza. Wracając jednak do pisarza: kto pamięta dzisiaj cokolwiek o Philippie Kellerze, którego Gemischte Gefühle była jedną z najpoczytniejszych książek w 1913 roku; kto przypomina sobie rozprawę doktorską Franza Bleia o filozofie Avenariusie, która przyniosła autorowi wyróżnienie nadane przez Lenina; kto zna jeszcze Ermordung einer Butterblume Döblina, Quell des Übels Polgara, Kriminal-Sonette Eisenlohra – książki, które są niczym wytrychy otwierające drzwi do rupieciarni z literaturą współczesną, w której można spędzić najpiękniejsze, najbardziej pouczające noce.
Wszystko to można znaleźć na wózkach z książkami, w działach z bublami w domach towarowych, gdzie wystawia się książki za 45 lub 95 fenigów, w sklepach papierniczych prowincjonalnych miast oraz, jeśli się przyjrzeć, może nawet w domowej bibliotece.
Tłumaczenie Mateusz Palka
[1] W. Benjamin, Gesammelte Schriften, t. IV, Frankfurt am Main 1972, s. 598–601. Pierwsza publikacja oryginału: „Literaturblatt der Frankfurter Zeitung” 1931, nr 49.
[2] 2 Nawiązując do opowieści o utopijnej krainie wiecznej szczęśliwości – mitycznej Kukanii – Benjamin przywołuje wyobrażenie o tym, że dostępu do niej broni ryżowa góra. Było ono obecne także w ikonografii, np. w rysunkach niemieckiego malarza Oskara Herrfurtha (1862–1934),
[3] Była to druga książka wydana przez wydawnictwo Rowohlta. Pierwsza to Lieder der Sommernächte Gustava C. Edzardsa.