Nk on-line

O praktykach artwashingu...

03/05/2017

O praktykach artwashingu oraz kulturze i sztuce jako narzędziu penalizacji biedy i gentryfikacji[1]

*Artykuł powstał w związku z realizacją tematu badawczego pt. Interwencja socjologiczna w kontekście sztuki współczesnej, finansowanego ze środków na utrzymanie potencjału badawczego w ramach działalności statutowej Wydziału Edukacji Artystycznej i Kuratorstwa Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu (dotacja na 2017 rok).

1/ ARTWASHING

Jako artyści wizualni zapraszani do udziału w wystawach organizowanych w galeriach, w postindustrialnych obiektach oraz w festiwalach sztuki w przestrzeni publicznej, albo też uczestniczący w konkursach, każdorazowo musimy starać się rozpoznać szerszy kontekst. W przeciwnym razie łatwo możemy zostać w instrumentalny sposób wykorzystani przez sponsorów, którymi często są władze miast oraz deweloperzy. Zależy im na podniesieniu – poprzez zaangażowanie artystów – kapitału symbolicznego i materialnego danej przestrzeni, co w konsekwencji prowadzi do jej uszlachetnienia (uburżuazyjnienia) i jest niezbędne do wypracowania, w drodze spekulacji nieruchomościami, luki rentowej. Chodzi tu o rentę gruntową, „której wartość – jak uważa Neill Smith – zmienia się w czasie zależnie od uwarunkowań zewnętrznych”[2]. Teoria „luki rentowej” Smitha „opisuje zjawisko zwiększającej się, z czasem upływającym od ukończenia budowy, dysproporcji między wartością nieruchomości wyznaczaną przez aktualny stan zagospodarowania a tą potencjalną, możliwą do uzyskania dzięki ponownemu zainwestowaniu (reinwestycji). Najbardziej dochodowe z tego punktu widzenia stają się te działania, które gwałtownie podnoszą stan jakościowy zdegradowanej uprzednio nieruchomości. Wedle teorii Smitha – pisał Łukasz Drozda – mechanizm luki rentowej stanowi zatem wyjaśnienie genezy gentryfikacji”[3].

Griffin Art Space

Artyści wchodzą w kompromitujące układy z władzami miast oraz deweloperami, legitymizując tym samym ich społecznie szkodliwe poczynania. „Szczycące się swą niezależnością środowiska twórcze chcą dziś – zauważyła Tanja Dückers – należeć do establishmentu[4]”. Można tu przywołać chociażby współpracę artystów oraz galerzystów z Griffin Art Space[5], projektem Griffin Real Estate[6]. „Griffin kupuje nieruchomość jak najtaniej i dopasowuje do niej ten model zagospodarowania, który spowoduje, że jej wartość – powiedział  Przemysław Krych, prezes Griffin Group – wzrośnie”[7]. Ten proceder jest opłacalny zwłaszcza w Polsce. Dlaczego? „Polska – zauważył Krych – to jedyny istotny europejski rynek, gdzie stopy zwrotu z inwestycji w nieruchomości sięgają 9 procent. W większości krajów nie przekraczają 4 procent”[8]. Prawdziwe Eldorado spekulantów, dla których głównymi partnerami są artyści. Drapieżny inwestor nie ukrywa instrumentalnego traktowania sztuki: „Griffin Group pragnie uczynić sztukę strategiczną platformą budowania wizerunku i promocji swoich inwestycji, łącząc misję i odpowiedzialność społeczną z realizacją celów biznesowych” – głosi informacja prasowa zamieszczona na oficjalnej stronie internetowej[9]. PR-owego celu nie ukrywa również Anna Klimczak, artystka i prezeska Fundacji Griffin Art Space, reprezentująca Przemysława Krycha: „W portfolio Griffin Group znajdują się obiekty komercyjne takie jak: Dom Handlowy Renoma, Centrum Biurowe Lubicz, warszawska Hala Koszyki czy dawny Dom Słowa Polskiego, do których wprowadzamy sztukę. Chcemy zmienić postrzeganie tych obiektów, dlatego w części z nich organizujemy przedsięwzięcia artystyczne”[10]. Artystów nie zniechęca jednak do Griffina traktowanie przez szefostwo sztuki jako elementu siermiężnego PR-u. Klimczak stwierdziła, że obecnie jest tak wiele podmiotów zainteresowanych współpracą z Griffinem, że fundacja nie musi już pełnić, tak jak wcześniej, funkcji „mecenasa” galerii prywatnych. W zupełności wystarczy oferowanie „atrakcyjnych warunków wynajmu”, co oznacza, że deweloper, który zniszczył pawilon Emilia (gdzie swą siedzibę miało Muzeum Sztuki Nowoczesnej), zacznie wreszcie, a może nawet już zaczął, zarabiać również na galeriach, które – jak to określiła Klimczak – „zmieniają postrzeganie” jego inwestycji[11]. „Zmiana postrzegania inwestycji” to nic innego jak budowanie – poprzez zaangażowanie w działania na polu kultury – pozytywnego wizerunku firmy, której szkodliwe poczynania negatywnie wpływają na losy mieszkańców, budząc ich bezsilny zwykle sprzeciw. Tę hybrydową strategię wybielania wątpliwej reputacji poprzez sztukę (tworzenie kolekcji sztuki, wspieranie na zasadach sponsoringu komercyjnych galerii, czasopism artystycznych i publicznych instytucji, finansowanie murali, neonów oraz innych interwencji w miejskich przestrzeniach, tworzenie quasi-instytucjonalnych ram do prezentacji sztuki w postaci prywatnych muzeów) należy określić jako artwashing[12].

Termin „artwashing” był początkowo wykorzystywany do krytyki sponsoringu korporacyjnego sztuki i opisywał przypadki nawiązywania przez wielkie koncerny opartych na mecenacie relacji z instytucjami kultury celem poprawienia reputacji i zatarcia negatywnego wizerunku (np. sponsoring londyńskiej Tate przez BP). Artwashingiem posługują się zarówno agencje reklamowe (w tej perspektywie można postrzegać np. wieloletnią działalność Galerii Zewnętrznej AMS, a obecnie Galerii Plakatu AMS, zaśmiecających przestrzeń publiczną m.in. billboardami oraz city-lightami), władze miast, deweloperzy, spekulanci nieruchomości, jak i korporacje oraz czyściciele kamienic. Służy on do odwracania uwagi od kontrowersyjnych interesów czy wręcz przekrętów, do uspokajania nastrojów i usypiania czujności lokalnej społeczności, stwarzania pozorów działania pro bono oraz obłaskawiania nieprzychylnych mediów. Artwashing jest furtką prowadzącą na salony, do świata blichtru i splendoru – co samo w sobie stanowi wartość dla rodzimych nuworyszy – beneficjentów transformacji. Pozwala prezesom, przestępcom i różnym podejrzanym typom urzeczywistniać narcystyczne ambicje i pozować na miłośników oraz znawców sztuki. Obecnie coraz częściej opisuje się za pomocą tego pojęcia aktywność artystów oraz animatorów kultury, których wskazuje się jako współodpowiedzialnych za procesy gentryfikacji.

Strategie artwashingu, poza Przemysławem Krychem z Griffina, a także bankami oraz instytucjami finansowymi[13], do perfekcji opanowała również Grażyna Kulczyk[14] (Art Stations Foundation), która w styczniu 2019 roku planuje otwarcie Muzeum Susch w Szwajcarii[15], Jarosław Przyborowski (Signum Foundation), laureat nagrody Muzeum Sztuki za 2009 rok[16] i właściciel firmy Lama Gold, produkującej pościel wełnianą, naczynia i materace „nowej generacji”, a także Piotr Voelkel (VOX Artis), producent mebli VOX. Spółka Pro Design, zarządzająca poznańską Concordią Design, w której ma siedzibę School of Form Piotra Voelkela, kupiła w 2017 roku kamienicę na Wyspie Słodowej 7 we Wrocławiu i planuje utworzyć tam Concordia Hub, która „ma być miejscem integrującym mieszkańców dzielnicy Nadodrze i aktywizującym środowiska kreatywne Wrocławia”[17]. Trzy lata wcześniej Piotr Spigiel, wrocławski fotograf, mówił: „miasto nie powinno dopuścić do sprzedaży kamienicy”[18]. Artystom oraz aktywistom zależało na stworzeniu w niej inkluzywnego, autonomicznego centrum społeczno-kulturalnego. „Jeśli mówimy, że to centrum ma być inkluzywne, ma być miejscem, przestrzenią włączania różnych grup, to powinno od początku bardzo świadomie podchodzić do podziałów społecznych, do źródeł i skutków wykluczeń” – powiedział jeden z miejskich aktywistów zaangażowanych w konflikt, Wojciech Jeżewski[19]. Sprawa stała się na tyle głośna, że urzędnicy raczyli nawet przeprowadzić konsultacje społeczne. Członkowie stowarzyszenia WS7 (Wyspa Słodowa 7) określili te konsultacje jednak jako „fasadowe i pasywne”. „Nie pełnią funkcji partycypacyjnej, bo nie uwzględniają scenariusza, iż obywatele mogą – twierdzili – mieć wpływ na podejmowanie decyzji”[20]. Protesty wrocławian, w tym petycje w obronie kamienicy inicjowane przez lokalnych działaczy z WS7, na niewiele się zdały. Producentowi mebli udało się ograć aktywistów. „Zanim złożyliśmy swoją propozycję, staraliśmy się – mówi Ewa Voelkel-Krokowicz, prezeska Pro Design – dobrze poznać specyfikę tego miejsca i bardzo zależy nam na współpracy z różnymi osobami i instytucjami, które najlepiej czują to miasto. Zależy nam też na świadomej społecznie architekturze, by zrewitalizować ten wyjątkowy budynek i nadać mu nowego ducha”[21]. Voelkel rewitalizuje nie tylko nabyty budynek, ale również jego szersze otoczenie, co zapewne wpłynie na wartość Concordia Hub, a więc np. Wyspę Daliową, która ma przywoływać nowojorski High Line Park, i na której posadowiono czysto formalistyczną, „biżuteryjną” rzeźbę Oskara Zięty, pt. Nawa[22].

„Marketing nostalgiczny”

Inwestycje właściciela firmy VOX odmieniają nie tylko kolejne kwartały Poznania i Wrocławia, ale również np. warszawską Pragę, gdzie swoją siedzibę (m.in. w zmodernizowanych zabudowaniach dawnych Zakładów Szpotańskiego[23]) ma należący do imperium edukacyjnego Voelkela Uniwersytet SWPS: „Praga – jedna z najbardziej rozpoznawalnych dzielnic Warszawy, artystyczna, klimatyczna, prawdziwa – to właśnie tu, na terenie dawnych Zakładów Wytwórczych Aparatury Rozdzielczej, mieści się Uniwersytet SWPS” – tymi słowy reklamuje się uczelnia[24]. Uniwersytet animuje Festiwal SWPS Nauka – Sztuka – Pasja. Jedna z ostatnich odsłon festiwalu, z czerwca 2017 roku, odbyła się hasłem Lokalnie!: „W tym roku opuszczamy mury naszej uczelni i eksplorujemy najbliższe sąsiedztwo – Kamionek, fascynującą, choć ciągle mało znaną część prawobrzeżnej Warszawy. Odkryjmy ją zatem na nowo – podczas spacerów, gier terenowych, odwiedzin w pracowniach rzemieślniczych i muzeach. Odkryjmy też siebie – w trakcie warsztatów samorozwojowych. A potem zrelaksujmy się na koncercie, który zagrają dla nas Marika i Ofelia”[25]. Studenci SWPS zrealizowali projekt pt. Kamionek Milowy, w którym uczestniczyło dziesięć lokalnych warsztatów rzemieślniczych, m.in. zakład szewski przy ul. Międzyborskiej 115. Zakład pana Krzysztofa Dubniaka został wystylizowany na warsztat z lat 20. Zmieniono szyld na quasi-historyczny, wyczyszczono stare cegły, tak jak to się robi w modnych klubach. „Studiujemy na Kamionku, spędzamy tu mnóstwo czasu, więc czujemy się, jakbyśmy byli stąd, i chcemy, żeby to miejsce – mówił jeden z autorów projektu, Bartosz Bednarz – było jeszcze fajniejsze”[26]. Studenci określają strategię, którą się posłużyli, jako „marketing nostalgiczny”. Liczą, że przyciągnie ona spacerowiczów i będzie promować Kamionek. Wątpię czy studenci pomogą lokalnemu szewcowi zdobyć nowych klientów. Z pewnością pomogą jednak wzbudzić zainteresowanie kolejnych inwestorów dzielnicą olbrzymich kontrastów społecznych. W sąsiedztwie Uniwersytetu SWPS działa Soho Factory. Tymczasem większość mieszkańców zasobu komunalnego Kamionka pozbawiona jest centralnego ogrzewania i musi walczyć – wspierana przez Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów – z wyzyskiem energetycznym[27].

Lewica deweloperska

W kategoriach artwashingu można postrzegać chociażby realizacje typu site specific powstałe dla należącego do Griffina wrocławskiego domu handlowego Renoma (m.in. prace Jarosława Flicińskiego, Maurycego Gomulickiego, Istvana Kantora, Karola Radziszewskiego, Moniki Sosnowskiej oraz Studia Puff-Buff[28]), czy też sponsorowaną przez Griffina, a kuratorowaną przez Jakuba Czyszczonia i Mateusza Sadowskiego, wystawę Volume of Effort[29], która się odbyła w należącym do tego dewelopera Akademiku Polonez w Poznaniu. Inwestor posiada prywatne akademiki również w Łodzi i Lublinie, znane jako Student Depot[30], a obecnie stara się postawić w sąsiedztwie Poloneza nowy dom studencki (projekt został odrzucony przez konserwatora zabytków z powodu niespełnienia wymogów jakościowych[31]), próbując w ten sposób wzmocnić procesy studentyfikacji okolicy (nie wspominając już o komercjalizacji idei akademika). Griffin jest też mecenasem Międzynarodowego Biennale Sztuki Mediów WRO (w ramach tej współpracy odbywa się sukcesywnie, od 2013 roku, projekt RenomaWRO[32], polegający na adaptacji niewynajętych przestrzeni handlowych w Galerii Renoma na tymczasowe przestrzenie wystawiennicze), Miesiąca Fotografii w Krakowie oraz głównym patronem „Contemporary LYNX”, anglojęzycznego magazynu o sztuce współczesnej[33]. W 11 numerze czasopisma można przeczytać artykuł Maggie Kuzan pt. Peckham. The Southeast London District, w którym autorka opisuje, w samych rzecz jasna superlatywach, udział artystów w przemianach, jakie dokonują się w tej wielokulturowej, coraz bardziej atrakcyjnej dzielnicy Londynu, choć – co znamienne – w tekście ani razu nie pada „brudne” dla deweloperów i finansistów[34] słowo „gentryfikacja”[35]. A przecież Kuzan robiąc research musiała się natknąć się na artykuły podejmujące problem gentryfikacji Peckham[36]. Krytyczna analiza przemian dokonujących się w Peckham nie pasowałaby jednak do profilu pisma, toteż autorka zdecydowała się ją przemilczeć. Przedstawianie w korzystnym świetle działań artystów gentryfikujących Peckham jest na rękę Griffin Art Space, „głównemu patronowi” magazynu „Contemporary LYNX”, dla którego sztuka jest doskonałym narzędziem gentryfikacji miast, w których prowadzi swoje interesy. Wydaje się, że w przypadku tekstu Kuzan możemy mówić wręcz o „artykule sponsorowanym”.

„Stolica cierpienia”

Griffin Art Space zainaugurowała działalność w Hali Targowej na Koszykach wystawą pt. Alphaville, przygotowaną we wrześniu 2012 roku przez warszawską Galerię BWA. Tytuł nawiązywał do tytułu filmu Jean-Luca Godarda z 1965 roku. No bo cóż innego mogłoby stać się tematem inauguracyjnej wystawy jeśli nie właśnie miasto? Team kuratorski, czyli Justyna Kowalska, Tomasz Plata oraz Michał Suchora, dostrzegł w dziele Godarda „bardzo dynamiczne miasto, które w gruncie rzeczy stoi w miejscu”. We wprowadzeniu do wystawy napisali: „Czy czegoś nam to nie przypomina? Czy Warszawa nie jest dziś łudząco podobna do Alphaville? Na pewno warto myśleć o Warszawie, używając kategorii, słów-kluczy odnalezionych u Godarda. Wystawa otwierana w tymczasowej przestrzeni w samym centrum Warszawy jest może najlepszym ku temu pretekstem”[37]. Inwestor dzięki kuratorom BWA zyskał interesujący status. Nie tylko zarabia, w dość prostacki sposób, na spekulacji nieruchomościami, ale... podejmuje dyskusję z francuską Nową Falą. Dziś, po aferach reprywatyzacyjnych, które wstrząsnęły polską „stolicą cierpienia”, uświadamiając nam liczbę zastraszanych i przez lata ignorowanych przez urzędników lokatorów, pytania postawione ponad pięć lat temu przez kuratorów warszawskiej BWA, wybrzmiałyby chyba nieco inaczej. Znamiona artwashingu nosiła również przygotowana w 2013 roku przez Dawida Radziszewskiego wystawa pt. Powrót do domu, sponsorowana przez dewelopera Angel Poland Group's, która odbyła się w dawnym klasztorze Koletek w Krakowie, nieopodal Wawelu, przebudowanym, pomimo licznych protestów, na kompleks luksusowych apartamentowców Angel Wawel[38]. Przemysław Chodań spostrzegł, że wystawa ta pokazała „jak w Polsce kształtowane są relacje sztuki i biznesu”[39]. Poznański Uniwersytet Artystyczny przez lata organizował wystawy studentów i pedagogów w Starym Browarze, w Art Stations Grażyny Kulczyk. Artyści chętnie zawierają sojusze z elitami biznesu, przez które są zresztą sukcesywnie wyzyskiwani (np. wspomniana Art Stations nie miała nawet zwyczaju płacenia skromnych honorariów za udział w wystawach, co nie przeszkadzało jednak w ich organizacji). W  2015 roku w warszawskiej Kamienicy Hrabiego Raczyńskiego, należącej do finansowego imperium Jana Kulczyka, odbyła się wystawa dyplomów absolwentów warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, pt. Coming out[40]. Krótko po tym evencie w kamienicy Kulczyka odbyła się kolejna, tym razem zorganizowana przez Zachętę Narodową Galerię Sztuki wystawa kolekcji pt. Dobro, prawda, piękno. „Jeśli sztuka współczesna – pisała Hito Steyerl – odpowiada na jakiekolwiek pytanie, będzie ono brzmiało: jak uczynić kapitalizm piękniejszym?[41]” Rosalyn Deutsche i Cara Gendel Ryan opisały „schemat wyzyskiwania rynku sztuki przez rynek nieruchomości, korzystający z rosnących cen gruntów, będących konsekwencją spowicia dzielnicy artystyczną aurą oraz powierzchownej estetyzacji okolicy. Dostrzegały przy tym – pisał Piotr Juskowiak – instrumentalny i destrukcyjny charakter poczynań samych artystów, dokonywanych zwykle za sprawą wyborów jednostek, przedkładających swoje pragnienia samorealizacji ponad bytowe potrzeby mieszkających tam ludzi bez wyboru”[42].

Awangardowa przestrzeń kultury i korupcji?

Większość polskich galerii komercyjnych jest w stanie przetrwać w realiach rynkowych tylko dlatego, że ich działalność jest subsydiowana z publicznych środków, w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, dzięki czemu mogą pozwolić sobie na generowane strat, zachowując jednocześnie płynność finansową (typowo neoliberalna strategia prywatyzowania zysków i uspołeczniania kosztów, powszechna również w innych branżach). Za publiczne środki, np. dotacje z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Instytutu Adama Mickiewicza czy budżetów samorządowych, galerie mogą pokryć wydatki związane np. z bieżącym programem (w tym produkcją prac), wydawnictwami oraz udziałem w zagranicznych targach sztuki, dzięki którym zyskują prestiż i są pozycjonowane w rankingach. W większości nie są jednak w stanie – pomimo uprawianej przez nie propagandy sukcesu (szczególnie hałaśliwej w czasie kolejnych odsłon Warsaw Gallery Weekend czy też nieco bardziej niszowych imprez, jak Friend of a Friend[43]) – pokryć nawet rynkowych kosztów wynajmu zajmowanych lokali i magazynów, a co tu dopiero mówić o sprowadzeniu zagranicznych kolekcjonerów. Dlatego wiele galerii skazanych jest na łaskę pragnących poprawić swój wizerunek (albo wnieść do gentryfikowanych dzielnic artystyczną aurę) deweloperów i spekulantów nieruchomościami. Galerie komercyjnie nieustannie zmieniają adresy – przenoszą się za „swoim” spekulantem z miejsca w miejsce – niczym narkomani za dilerem. Galeria Czułość, która rezydowała we flagowej inwestycji Griffina – warszawskiej Hali Koszyki, przed rozpoczęciem przebudowy hali przeniosła się na ul. Widok 5/7/9[44], gdzie Griffin Real Estate nabył działkę, na której rozpoczęła się już budowa Hotelu Puro[45]. Czułość musiała więc znów zmienić adres. Co ciekawe, kompromitująca współpraca z Griffinem nie przeszkadza Czułości wystawiać Vovy Vorotniova, ukraińskiego artysty, którego sztuka ma wyraźnie antysystemowy, antykapitalistyczny rys. Tę obłudną, schizofreniczną wręcz sytuację, która sprawia, że radykalizm staje się nie postawą, a jedynie artystyczną pozą, można skomentować  przywołując pracę Grzegorza Klamana z 2005 roku, pt. I Hate This System: „nienawidzę tego systemu ale kocham możliwości które on stwarza”. Galeria Piktogram przeniosła się z Soho Factory (gdzie mieściła się również Galeria Leto[46]), czyli zgentryfikowanej przez Soho Development S.A. (oraz Uniwersytet SWPS) części Kamionka, reklamowanej jako „Awangardowa przestrzeń dla kultury i biznesu”[47], do Domu Słowa Polskiego, jednej z najnowszych inwestycji Griffina, w której działa zawsze chętnie współpracująca z Griffinem Galeria Stereo. Na marginesie warto dodać, że sprawne posługiwanie się strategiami artwashingowymi nie uchroniło Przemysława Krycha, szefa imperium działającego w sektorze nieruchomości, od postawienia mu zarzutów. 19 grudnia 2017 Przemysław K. został zatrzymany przez CBA w związku ze śledztwem dotyczącym korupcji[48]. „Według śledczych miał on obiecać senatorowi Stanisławowi Kogutowi milion złotych łapówki w zamian za załatwienie decyzji, dzięki której – wyjaśniał Tomasz Sąsiada – hotel Cracovia nie trafiłby na listę zabytków. Połowa z tej kwoty miała trafić do Koguta w formie darowizny dla Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym, której senator był prezesem”[49]. W związku z tą sprawą Przemysław Krych pożegnał się z firmą. Zarząd nad podmiotem przejęli pozostali partnerzy i wspólnicy – Maciej Dyjas i Nebil Senman[50]. Krycha aresztowano na okres trzech miesięcy. Wyszedł jednak na wolność po wpłacie poręczenia w kwocie 4 milionów złotych[51]. Zarząd Griffina wydał oświadczenie, w którym podkreślono, że spółki powiązane z Griffin Real Estate – co w tym kontekście wydaje się wyjątkowo komiczne – sponsorowały sztukę: „Grupa była mecenasem wielu wydarzeń kulturalnych organizowanych przez m.in Fundację Griffin ART SPACE, Fundację IMKA, Teatr Korez, Art & Innovation Space, Wro Art Center, Fundację Sztuk Wizualnych, Fundację Arton, Galerię Czułość, Galerię Stereo, BWA Warszawa, Centrum Nauki Kopernik, Teatr Imka oraz kilku pojedynczych wystaw młodych artystów, jak również partnerem Magazynu Contemporary Lynx, Kompasu Młodej Sztuki, Kultury Paryskiej, Fundacji Imago Mundi”[52].

Fundacja Sztuka w Mieście

Jeroen Reinier van der Toolen, dyrektor zarządzający belgijskiej firmy deweloperskiej Ghelmaco na region Europy Środkowej i Wschodniej, do której należy m.in. wieżowiec Warsaw Spire, ustanowił fundację o nazwie Fundacja Sztuka w Mieście, której cele to m.in. „organizacja wystaw, konkursów, wykładów, dyskusji, przeglądów filmowych, wycieczek, festiwali, warsztatów, szkoleń, seminariów, konferencji i innych działań o charakterze lokalnym, krajowym lub międzynarodowym, związanych z tematyką sztuki, kultury i rozrywki w miejskiej przestrzeni publicznej”, jak również „inicjowanie, dofinansowywanie oraz realizacja projektów społecznych w przestrzeni miejskiej, także we współpracy z innymi instytucjami i organizacjami oraz podejmowanie działań ze społecznościami lokalnymi w Warszawie oraz innych miastach”, ponadto „prowadzenie projektów rezydencyjnych i stypendialnych”, czy też „dokumentacja dorobku polskiej działalności artystycznej lokalizowanej w polskiej przestrzeni publicznej”, tudzież „popularyzacja twórczości polskich artystów za granicą”, jak i „działalność kuratorska”. Wśród owych pozycji, spisanych w akcie notarialnym, widnieje również „lobbing – działanie na rzecz stworzenia dobrych praktyk w planowaniu i tworzeniu miejskiej przestrzeni publicznej”[53]. W ramach działalności Fundacji Sztuka w Mieście na Placu Europejskim postały murale Rafała Olbińskiego i François Schuiten. Fundacja Sztuka w Mieście zainicjowała też powstanie murali, wokół Placu Europejskiego[54]. Na Placu Europejskim, wzdłuż ul. Grzybowskiej, powstał Art Walk czyli pasaż wystawienniczy, w którym mają się odbywać czasowe wystawy sztuki[55].

Street Art by Fenix

Projektem, który swą arogancją zdecydowanie przyćmiewa artwashingowe strategie Griffina oraz Ghelmaco jest Street Art by Fenix – sztuka ulicy w Warszawie. To przedsięwzięcie Fenix Group, firmy wyspecjalizowanej w renowacji starych kamienic, która uważana jest za najbardziej skutecznego i bezwzględnego czyściciela kamienic w stolicy. Wielkoformatowe płachty, nazywane przez szefostwo „ArtCoverami”, umieszczane są na rusztowaniach, na których zazwyczaj wiesza się reklamy. W przypadku Street Art by Fenix, płachty te „posłużą jako swego rodzaju płótna dla artystów. Zawisną na zrujnowanych fasadach budynków, które – jak informowali inicjatorzy – dopiero teraz mają szansę na renowację. Fenix Group nawiązała współpracę z Wydziałem Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Na siatkach zasłaniających elewacje kamienic należących do firmy, które wymagają zabezpieczenia lub są w trakcie remontu będą drukowane prace absolwentów uczelni. Przywodzą na myśl murale, z tą tylko różnicą, że ich żywot będzie krótszy gdy elewacja odzyska swój pierwotny blask już nie powrócą. Sztuka, dziedzictwo kulturowe to dla Fenix Group wyjątkowo cenna wartość. Na co dzień firma przywraca kamienicom status wizytówek miasta. Współpracuje ze znakomitymi rzemieślnikami, artystami w swoim fachu, a także doświadczonymi architektami. Dlatego też wspólny projekt z uczelnią, która jest prawdziwą kuźnią talentów jest dla Fenix Group niezwykle ważny”[56]. Warto przywołać również dalszą część informacji o projekcie ze strony internetowej Fenixa, ponieważ jest ona charakterystyczna dla języka gentryfikacji. Odsłania sposób myślenia, a także motywacje inwestora. Ujawnia też brak krytycznej refleksji, a właściwie jakiejkolwiek refleksji, zaangażowanych i legitymizujących tę ewidentną chucpę warszawskich pedagogów i zarazem artystów związanych z ASP, uczelnią która – choć trudno w to uwierzyć – patronuje projektowi: „Przestrzeń publiczna jest doskonałym miejscem do prezentowania sztuki, a tym samym kształtowania estetyki i wrażliwości jej odbiorców. Decyduje również o niezwykłości oddawanej do dyspozycji artystów powierzchni, która stanowi wyzwanie, ale daje też unikatową możliwość nawiązania dialogu z otaczającą tkanką miejską, wywołania zachwytu, refleksji lub dyskusji. Ekspozycja druków artystycznych ma służyć popularyzacji dorobku polskiej grafiki i promowaniu absolwentów ASP. Będą się one systematycznie pojawiać na kamienicach w Śródmieściu i na Pradze. Artystyczny patronat nad przedsięwzięciem zgodzili się objąć prof. Stanisław Wieczorek, dyrektor Instytutu Sztuki Mediów oraz prof. Andrzej Węcławski, kierownik Katedry Grafiki Artystycznej na Wydziale Grafiki ASP. Artyści, którzy jako pierwsi zaprezentują w ten sposób swoje prace to dr Jakub Wróblewski, dr Mateusz Dąbrowski, Marta Banaszak i dr Jaśmina Wójcik”[57].

Stanisław Wieczorek, profesor warszawskiej ASP, powiedział: „Wychowanie estetyczne jest tak samo ważne jak nauka czytania i takie też zadanie stawia sobie grupa Fenix. Ci młodzi ludzie chcą zrodzić nową sztukę jak feniks z popiołów stworzył nowe życie”[58]. Trudno tę wypowiedź rzekomego specjalisty od kultury wizualnej skomentować. Bowiem każdy rodzaj ironii osłabiłby tylko tragikomiczną wymowę słów warszawskiego akademika. Miejsca realizacji „ArtCoverów” pokrywają się w części z miejscami głośnych przypadków opisanej przez media złodziejskiej „dzikiej reprywatyzacji”. Jednym z takich adresów jest słynna warszawska kamienica przy ul. Noakowskiego 16, ukradziona prawowitym żydowskim właścicielom przez gang szmalcowników, a następnie po odziedziczeniu nieruchomości przez rodzinę prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz (rodzina męża prezydent Gronkiewicz-Waltz weszła – przypomnijmy – w posiadanie kamienicy nielegalnie) sprzedana firmie Fenix Group[59] (wówczas jeszcze Fenix Capital) za 16 milionów złotych[60]. W październiku 2014 roku na płachcie zasłaniającej rusztowanie pojawił się projekt pt. Dostałem na chwilę kawałek miasta autorstwa Jakuba Wróblewskiego. O swojej pracy, wyobrażającej coś w rodzaju dżungli, w której pojawiły się motyle, ptaki i kwiaty, autor mówił: „Moim pierwotnym zamysłem było wprowadzenie zieleni w miejsce, gdzie jest jej niewiele. Umieściłem elementy roślinności, żeby osoby tam przebywające mogły poczuć się lepiej, wyciszyć się i odpocząć”[61]. Wiceprezes Fenixa, Radosław Martyniak, zdradza cel, jaki przyświeca pomysłodawcom: „Chcemy mieszkańcom Warszawy podarować odrobinę sztuki, artystom ASP nietuzinkową formę wystawy ich prac graficznych, odnawianym kamienicom ładniejszy wygląd, do czasu przywrócenia im ich dawnej świetności, a Stolicy nieco więcej nowoczesności i  europejskości”[62]. W kwietniu 2014 roku Marta Banaszek na płachcie zasłaniającej rusztowanie Kamienicy Pod Sowami, przy ul. Okrzei 26, zrealizowała projekt pt. Wielkie Lizanie[63]. „To zaproszenie do czegoś co jest fajne, nowoczesne, kolorowe i mocno działające wizualnie” – tymi słowami przedstawiała swój projekt młoda artystka[64]. Fenix odkupił tę kamienicę od rodziny Massalskich. Lokatorom odcięto – w okresie grzewczym – gaz, zaś mieszkania były celowo zalewane[65]. Wielkoformatowe kolorowe płachty artystów zawieszone na rusztowaniu pełnią zatem również funkcje utylitarne. Zasłaniają mianowicie remonty, które – podobnie jak odcinanie mediów – mają na celu przede wszystkim utrudnianie życia lokatorom po to, żeby jak najszybciej pozbyć się ich z kamienicy. Artyści projektują zatem coś w rodzaju zasłon/parawanów, oddzielających dramat mieszkańców od życia miasta. Lansowane przez Fenixa określenie „ArtCover” jest – w przewrotny sposób – pojemne znaczeniowo: „zniszczone i zaniedbane kamienice, pod osłoną artcoverów zmienią się w atrakcyjne i funkcjonalne apartamentowce, które w najdrobniejszym szczególe mają przypominać – czytamy na stronie Fenixa – pierwotny kształt tych budynków”[66]. Sztuka – w dosłownym sensie – zasłania ludzkie dramaty. Wielkoformatowe płótna, gdy spełnią już swoją funkcję i przestaną być potrzebne, po prostu znikają z elewacji kamienic, odsłaniając imponujące efekty przeprowadzonych prac remontowych oraz widok z okna nowym już lokatorom.

Koń trojański

Podobny los spotyka zresztą twórców wynajmujących tanio pracownie. Gdy przestaną być potrzebni, muszą złożyć swoje sztalugi, spakować płótna i się czym prędzej wynieść. Na przykład artyści, którzy 15 lat temu, zachęcani przez deweloperów, wprowadzili się na teren gdańskiej stoczni i stworzyli tam artystyczne kolonie, obecnie muszą się wyprowadzić z terenu Młodego Miasta[67], które należy w większości do belgijskich firm, Re-Vive i Alides. Duńska pracownia Henning Larsen Architects wykreuje tam „miejsce do życia, z wysoką jakość terenów nadbrzeżnych, biurami, terenami wypoczynku i rekreacji, obiektami kulturalnymi”[68] I nie ma w tym niczego zaskakującego – taki scenariusz powtarza się za każdym razem, nie tylko na terenach poprzemysłowych, ale również w skolonizowanych dzielnicach mieszkalnych, gdzie wypadki przybierają czasami znacznie bardziej dramatyczny obrót.

W styczniu 2013 roku na warszawskiej Pradze spłonęła kamienica przy ul. Inżynierskiej 3, w której znajdowały się pracownie artystów, m.in. Karola Radziszewskiego, Nicolasa Grospierra i Jana Mioduszewskiego[69]. Stracili oni w pożarze większość swoich prac. Na Inżynierskiej 3, w ramach Zintegrowanego  Programu Rewitalizacji, powstaje Centrum Kreatywności Nowa Praga[70], którego inwestorem jest Stołeczny Zarząd Rozbudowy Miasta, a celem „wzmocnienie wizerunku Pragi, jako dzielnicy kreatywnej”[71]. Pożary praskich kamienic, zwłaszcza tych wpisanych do ewidencji zabytków, stały się prawdziwą plagą stolicy. We wrześniu 2017 roku wybuchł pożar w kamienicy przy ul. Wrzecińskiej 2, co ciekawe miesiąc po tym jak przejął ją Nordic House Deweloper[72]. A ostatnio [kwiecień 2018 – RJ] płonęła kamienica przy ul. Okrzei 30[73]. Adres ten znajduje się w „Wykazie nieruchomości zabudowanych objętych działaniem dekretu z dnia 26 października 1945 r. «o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m. st. Warszawy», co do których przed Prezydentem m. st. Warszawy toczą się postępowania administracyjne o ustanowienie prawa użytkowania wieczystego”[74]. 21 maja 2018 roku pod Urzędem Dzielnicy przy ul. Kłopotowskiego 15, odbył się, zorganizowany przez Komitet Obrony Praw Lokatorów, protest pod hasłem „Bezpieczna Praga dla wszystkich! Dość bierności władz”. Organizatorzy napisali: „Podpalenia już dawno stały się metodą na czyszczenie naszej dzielnicy. Ten proceder ułatwia deweloperom stawianie nowych budynków prywatnych. Niezależnie od tego, kto podpalił praskie kamienice, faktem jest, że pożary stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa innych, szczególnie mieszkańców sąsiednich kamienic”[75]. Jakub Żaczek spostrzegł, że pożary wybuchają zazwyczaj tam, gdzie są prowadzone jakieś inwestycje[76]. Burmistrz Pragi, Wojciech Zabłocki, nie wierzy, żeby ktoś w celowych podpaleniach „miał interes”[77]. Nie rozczulajmy się zbytnio nad ciężkim losem artystów czy tym bardziej galerzystów żyjących na kroplówce miasta lub deweloperów. Rosalyn Deutsche i Cara Gendel Ryan, jak pisał Piotr Juskowiak, „kładąc nacisk na odpowiedzialność rynku sztuki za wypieranie miejskiej biedoty w ramach eksploatacyjnej polityki kulturalnej, stanowczo odrzucają tezę jakoby artyści dzielili sytuację zgentryfikowanych mieszkańców [...]”[78]. Artystów oraz galerzystów tracących wynajmowane na preferencyjnych zasadach przestrzenie (pracownie i galerie), zlokalizowane w zaniedbanych, poddanych procesowi tzw. „rewitalizacji” dzielnicach, nie należy postrzegać w kategorii ofiar. Są oni bowiem grupą uprzywilejowaną w stosunku do bezbronnych mieszkańców, forpocztą gentryfikacji albo – jak to trafnie określiła Sharon Zukin – „koniem trojańskim gentryfikacji”[79].

Problem kompromitującej świat sztuki współpracy artystów z deweloperami w końcu zaczynają dostrzegać krytycy. Karolina Plinta zwróciła uwagę, że jej pokolenie „w zasadzie nie kwestionuje faktu, że artyści i galerzyści dokładają cegiełkę do gentryfikacji Warszawy, a młode galerie bez pomocy «wielkiego brata» – dewelopera – mają problem żeby w ogóle zaistnieć […]”[80]. Czy są zatem takie rozwiązania, żeby artyści i galerzyści nie musieli wysługiwać się kapitałowi? „Na pewno są, tylko mam wrażenie, że środowisko galerzystów – mówiła Plinta – ich nie szuka, biernie się temu wszystkiemu poddaje. Nie chciałabym, żeby te galerie, które teraz korzystają z lokali od dewelopera, musiały się zamykać, wolałabym, żeby po prostu mogły poradzić sobie w inny sposób. Tymczasem sytuacja kooperacji z deweloperami staje się ogólnie przyjętą normą”[81]. Normą, która wewnątrz naszego środowiska ciągle jeszcze zbyt rzadko jest poddawana krytyce.

2/ POWRÓT BURŻUAZJI

„Najczęściej mieszkaniami w odrestaurowanych kamienicach w centrum Warszawy są zainteresowani młodzi profesjonaliści, którzy tu pracują, cenią sobie wielkomiejskość, dostęp do rozrywki czy najlepszej gastronomii. Dla nich również czas jest cenny i nie chcą go tracić w korkach. Miejski gwar, możliwość spotkań towarzyskich i bliskość ośrodków kultury (teatr, opera) jest atrakcyjny dla ludzi starszych i dlatego również i oni są naszymi potencjalnymi klientami” – zdradził Andrzej Kawalec, prezes Fenix Group[82]. Dobrze skomunikowane centra miast to wyjątkowo atrakcyjne dla wyższej klasy średniej oraz nowej burżuazji lokalizacje, pod warunkiem jednak, że całkowicie zmieni się charakter tkanki społecznej i mieszkaniowej. Narzędziem tej zmiany są różnego rodzaju programy rewitalizacji, w których znaczącą rolę odgrywa kultura. „Lubimy klimat kamienicy, odtwarzanie tego, co miało wartość. Ludzie zaczynają doceniać mieszkanie w centrum, w mieszkaniach z duszą, ze specyficznym klimatem, dużą przestrzenią. Kupują je – mówi Beata Bednarczyk, prezes zarządu firmy Mieszkania w Kamienicach Sp. z o.o.[83] –  głównie projektanci, artyści, architekci. To jest specyficzna grupa klientów, którzy doceniają sztukaterie, stare drzwi szczególnie dwuskrzydłowe”[84]. W programach uczelni artystycznych, a dotyczy to zwłaszcza wydziałów architektury i wzornictwa, można odnaleźć więc m.in. „rewitalizację obszarów zdegradowanych”[85].

„Rewitalizacja to proces, który teoretycznie ma poprawić jakość życia mieszkańców żyjących na danym obszarze, między innymi przez remonty i modernizację kamienic i infrastruktury, zapewnienie terenów zielonych, placów zabaw, instytucji kultury. Teoretycznie, bo w praktyce – pisała Beata Siemieniako – bywa różnie. Często rewitalizacja łączy się z gentryfikacją przestrzeni, czyli zastąpieniem dotychczas zamieszkującej dany teren ludności przez ludzi o wyższym statusie społecznym i majątkowym, w większości przypadków również z wyższym wykształceniem niż pierwotni lokatorzy[86]”. Łukasz Drozda rozumie gentryfikację jako „proces z obszaru współczesnej reurbanizacji, związany z przekształcaniem przestrzeni zurbanizowanej w jej wymiarze społecznym (wymiana oraz przemiana strukturalna i demograficzna ludności), ekonomicznym (wzrost cen nieruchomości, przemiany dotyczące sytuacji własnościowej, zmiany dotyczące siły nabywczej oraz charakteru dostępnych lokalnie usług), a także przestrzennym (poprawa stanu technicznego nieruchomości oraz estetyzacja przestrzeni)[87]”. W powszechnej świadomości mieszkańców rewitalizacja, w przeciwieństwie do gentryfikacji, jest pozytywnym procesem. Nic bardziej mylnego. „Zwycięstwo jej języka [rewitalizacji – RJ] nad naszym krytycyzmem wobec gentryfikacji oznacza – twierdzi Neil Smith – istotne ideologiczne zwycięstwo neoliberalnych wizji miasta”[88]. Za pozytywne skojarzenia pojęcia „rewitalizacja” (przywrócenie do życia, ożywienie) odpowiada triumf neoliberalnego paradygmatu. Różnica między rewitalizacją a gentryfikacją w praktyce polega głównie na tym, że pierwsze można określić jako eufemistyczne, podczas gdy drugie posiada zdecydowanie pejoratywne (choć nie dla wszystkich – istotne są tu bowiem uwarunkowania klasowe) konotacje. „Dla klasy średniej, przedstawicieli branży nieruchomości i polityków [gentryfikacja – RJ] stanowi – pisał Łukasz Drozda – środek walki z degradacją przestrzeni zurbanizowanej, szansę na wzrost wpływów podatkowych i «kreatywne» uatrakcyjnienie przestrzeni. Dla biednych niesie natomiast za sobą wzrost kosztów życia, destrukcję więzi społecznych i ryzyko eksmisji”[89]. Sztuka może być narzędziem krytyki społecznej, ale zdecydowanie częściej bywa niestety wykorzystywana jako narzędzie wspierające projekty gentryfikacyjne.

W 2010 roku napisałem, wspólnie z Mikołajem Iwańskim, tekst o gentryfikacji poznańskiej dzielnicy Chwaliszewo, pt. KontenerArt 2010. Rewitalizacja czy gentryfikacja poznańskiego Chwaliszewa[90]. W tym swoistym „studium przypadku” staraliśmy się pokazać w jaki sposób mobilne centrum kultury Ewy i Zbigniewa Łowżyłów wpisuje się w gentryfikacyjną politykę prowadzoną przez samorząd, lobby właścicieli kamienic oraz deweloperów. Artykuł wywołał dyskusje w mediach[91]. Dostępna wówczas w Polsce literatura dotycząca problematyki związanej z gentryfikacją była nad wyraz skromna, a samo pojęcie „gentryfikacja” – w przeciwieństwie do odmienianego przez wszystkie przypadki pojęcia „rewitalizacja” – funkcjonowało głównie wśród aktywistów związanych z ruchem anarchistycznym oraz w wąskim kręgu badaczy akademickich zajmujących się studiami miejskimi. Jarosław Urbański, w książkach Globalizacja a konflikty lokalne (2002)[92] oraz Odzyskać miasto. Samowolne osadnictwo, skłoting, anarchitektura (2004), zwracając uwagę na „segregację przestrzenną” wynikającą z „różnic w statusie materialnym”, pisał o „ucieczce klas wyższych, przy pogłębiających się dysproporcjach społecznych, na peryferia aglomeracji lub/i odgrodzenia się w pilnie strzeżonych osiedlach”[93]. Mający znamiona suburbanizacji exodus klas posiadających z zaniedbanych centrów miast do wygodnych willi z ogródkami na przedmieściach i do ekskluzywnych gett-enklaw dobrobytu na peryferiach był jeszcze wówczas rzeczywiście dominującą tendencją. Ale już kilka lat później można było zaobserwować odwrotny proces, zwany reurbanizacją (obserwowany wcześniej w krajach Europy Zachodniej, chociażby w Niemczech, czy – szerzej – krajach globalnej Północy) – czyli powrót zamożnych z przedmieść do zubożałych centrów miast oraz migracji w obrębie miast (np. z modnych pod koniec lat 90. i na początku lat 2000 grodzonych osiedli do cieszących się w drugiej dekadzie lat 2000 coraz większym zainteresowaniem klasy średniej „wyczyszczonych” i odrestaurowanych śródmiejskich kamienic). W 2010 roku ukazał się „Przegląd Anarchistyczny” poświęcony gentryfikacji (numer pt. Gentryfikacja. Burżuazja wraca do centrum[94]) oraz bardzo ważna publikacja Veroniki Sinewali, pt. Gentryfikacja. Lokatorzy w ogniu wojny socjalnej[95], prezentująca strategie samoorganizacji i radykalne formy lokatorskiego oporu, wypracowane przez ruch skłoterski oraz lokatorski w Berlinie, możliwe częściowo do zastosowania również w rodzimym kontekście. Jednak obie publikacje, wydane w niewielkim nakładzie, przez niszowe anarchistyczne wydawnictwo Bractwo Trojka, z ograniczoną siecią dystrybucji, miały niewielki zasięg oraz rezonans. Trudno się zatem dziwić, że artyści gentryfikujący dzielnice polskich miast mogli mieć jeszcze wówczas dość mgliste pojęcie o tym, w czym tak naprawdę uczestniczą i czyje interesy swą aktywnością wspierają. Z kolei dziennikarze (m.in. poznańskiej „Gazety Wyborczej”), z nielicznymi wyjątkami, posługiwali się językiem przesiąkniętym modną wtedy retoryką „klasy kreatywnej” Richarda Floridy, fetyszyzując „rewitalizację” oraz związaną z nią estetyzację przestrzeni i przedstawiając dokonywane kosztem lokatorów nieodwracalne zmiany w tkance miejskiej jako pozytywne, pożądane czy wręcz konieczne. W tamtym mniej więcej czasie zaczynały funkcjonować tzw. ruchy miejskie, których stosunek do gentryfikacji można określić jako ambiwalentny. Z jednej strony – na kanwie rezonansu jaki wzbudził m.in. Buntu miast Davida Harveya (2012) – próbowały prowadzić krytykę prowadzonych przez samorządy polityk rewitalizacyjnych (wspierając niekiedy działania aktywistów z ruchu anarchistycznego), z drugiej – jako, że rekrutowały się głównie z wielkomiejskiej klasy średniej – ochoczo, w imię własnych interesów klasowych, kolaborowały z władzami samorządowymi, partycypując w projektach rewitalizacyjnych, często wręcz będąc głównymi ich beneficjentami. Ruchy miejskie cechował brak wyraźnej orientacji politycznej: „Zamiast o zakorzenionych historycznie doktrynach przedstawiciele tego środowiska mówią – spostrzegł Łukasz Drozda – o miastopoglądzie, mającym stanowić przeciwieństwo wobec klasycznego światopoglądu”[96]. Z perspektywy czasu widać doskonale, że apolityczne ruchy miejskie okazały się głównie trampoliną do politycznych karier ich liderów. Przywołajmy historie Jacka Jaśkowiaka i Macieja Wudarskiego, obecnie prezydenta i wiceprezydenta Poznania, albo jednej z najbardziej rozpoznawalnych działaczek ruchów miejskich, Joanny Erbel, która dziś pracuje dla stołecznego Ratusza, „ocieplając” mocno nadwątlony wizerunek ponoszącej polityczną oraz prawną odpowiedzialność za „dziką reprywatyzację” Hanny Gronkiewicz-Waltz.

W procesach gentryfikacji uczestniczymy wszyscy – w ten czy inny sposób, nie tylko godząc się na współpracę z deweloperami. Gentryfikujemy wylegując się latem na leżakach KontenerArtu na Chwaliszewie, pijąc kawę i jedząc sernik w śródeckiej La Ruinie, bywając na wernisażach w galeriach Łazarza. Gentryfikujemy eksplorując jako turyści kluby na Kreuzbergu czy np. odwiedzając pracownie artystów oraz przestrzenie ekspozycyjne mieszczące się w południowej części Tel Awiwu.

Z Chwaliszewa na Śródkę

Przypadek KontenerArtu jest ciekawy, pokazuje bowiem jak w procesie gentryfikacji splatają się interesy artystów, lobby właścicieli kamienic, władz miasta oraz inwestorów. Niestety, inicjatorzy KontenerArtu nie byli w stanie zmierzyć się z krytyką zawartą w naszym artykule, co pozwoliłoby im na przepracowanie własnego usytuowania w „rewitalizacyjnej” polityce miasta i w konsekwencji na zawiązanie sojuszy z mieszkańcami dzielnicy w której prowadzili tak intensywną działalność kulturalną. Przyjęta przez nich postawa polegała na zaprzeczeniu istnienia procesów gentryfikacji, zwłaszcza w Poznaniu, w szczególności zaś na Chwaliszewie. KontenerArt nadal – równie prężnie, co bezrefleksyjnie – rozwija swą działalność, podczas gdy dzielnicę pożerają kolejne gargantuiczne inwestycje deweloperskie. „To my podpowiadaliśmy twórcom «Cudu nad Wisłą» [warszawski bar  na Bulwarze Flotylli Wiślanej[97] – RJ], jak to zrobić, żeby takie miejsce dłużej stało i nie zniknęło. Od tej iskry poszła rewolucja w całej Polsce – dziesiątki podobnych inicjatyw, zmiana społeczna – chwaliła się Ewa Łowżył, udzielając wywiadu z okazji otwarcia kolejnego sezonu, w 2018 roku, na Chwaliszewie[98]. Określenie „rewolucja” w odniesieniu do stołecznej imprezowni brzmi osobliwie.

Obok sąsiadującego z KontenerArt-em apartamentowca Nowa Sienna deweloper Grupa Atal rozpoczął właśnie  [kwiecień 2018 – RJ] budowę Rezydencji Chwaliszewo[99]. W Starym Korycie Warty, miejscu w którym w 2010 roku po raz pierwszy ustawiono kontenery Łowżyłów, w 2016 roku otwarto Park Stare Koryto Warty. Galeria Miejska Arsenał podjęła się próby artystycznego reanimowania Pawilonu[100], czyli otwartego w 2011 roku na terenie Starego Koryta Warty Pawilonu Nowej Gazowni (zwanego „hincówką” od nazwiska inicjatora budowy tego plastikowego dziwotworu architektonicznego, Sławomira Hinca, byłego – i wyjątkowo zresztą nieudolnego – wiceprezydenta Poznania, który w jeszcze dobie „grobelizmu” podkreślał, że inwestycja wpisuje się w rewitalizacyjną politykę miasta[101]). „Nie jesteśmy nastawieni na odbiorcę masowego, a wyrafinowanego”[102] – zadeklarował Andrzej Marzec, kurator programu filmowego Pawilonu. W tych jego słowach pobrzmiewa, niestety, silnie zakorzeniony w poznańskim środowisku artystycznym elitaryzm. W planach jest budowa kładki łączącej Berdychowo, Ostrów Tumski i Chwaliszewo[103]. Na konkurs architektoniczny dotyczący Kładki Berdychowskiej wpłynęły 22 prace[104], z których sąd konkursowy wyłonił pracę zespołu pod przewodnictwem ARPA Architektonicznej Pracowni Autorskiej Jerzego Gurawskiego[105]. Kładka ma być gotowa w 2021 roku. W planach jest budowa siedzisk na skarpie nieopodal KontenerArtu, rozbudowa przystani w Starym Porcie przy cyplu, budowa nowej przystani czy renowacja dawnych Łazienek Rzecznych[106].

Za symboliczne zwieńczenie procesu wysiedlania dotychczasowych mieszkańców Chwaliszewa można uznać dramatyczną obronę kamienicy przy ul. Tylne Chwaliszewo 26, którą „wyczyścił” deweloper D&D Investment[107], czyli bracia Działyńscy, szczycący się opinią „pragmatycznego i skutecznego w dążeniu do celu inwestora”[108]. Ten sam skuteczny i pragmatyczny deweloper, w 2015 roku chciał się zresztą – zgodnie z brutalną logiką gentryfikacji – pozbyć z terenu Chwaliszewa KonterArtu, który spełnił już swoją rolę, a hałas generowany przez ten sezonowy klub zaczął przeszkadzać mieszkańcom jego flagowego apartamentowca Czartoria 1. Nowi mieszkańcy Chwaliszewa napisali list do władz miasta, w którym domagali się zakazu spożywania alkoholu nad Wartą. Chcieli także, by KontenerArt ściszył muzykę. „To sami mieszkańcy powiedzieli nam, że ten list został napisany przez kancelarię dewelopera, w taki sposób, aby grać na emocjach poznaniaków” – żaliła się wówczas mediom Ewa Łowżył[109]. „To jest degrengolada, mieszkańcy przechodzą prawdziwą gehennę. Jest głośno, śmierdzi moczem, pełno tu pijanych, hałaśliwych ludzi, którzy zostawiają po sobie mnóstwo śmieci – mówiła Hanna Szumińska, zarządca budynków na Czartorii[110]. Ripostował Zbigniew Łowżył: „Okazało się, że stan faktyczny w znacznym stopniu rozmija się z tym, co deweloper obiecuje w reklamach. To jest centrum miasta i raczej nie ma tu mowy o enklawie spokoju, jak przedstawia to w swoich folderach[111]” (swoją drogą odwołanie się do informacji zawartych w materiałach reklamowych dewelopera to dość osobliwa strategia obrony projektu, bądź co bądź, artystycznego). Myli się ten spośród czytelników, który pomyślał, że inicjatorzy KontenerArtu wsparli mieszkańców Tylnego Chwaliszewa 26, by wspólnie – a więc dysponując większą siłą przetargową – przeciwstawić się deweloperowi. Między mieszkańcami czyszczonej kamienicy a KontenerArtem nie zawiązały się, pomimo pięcioletniego sąsiedztwa, żadne relacje. KontenerArt, w przeciwieństwie do nękanych lokatorów, dysponował sporą widocznością i przychylnością mediów. Grono wiernych bywalców KontenerArtu (w większości młodzieży gimnazjalnej oraz studentów) dawało Łowżyłom poczucie siły. Atutem Łowżyłów jest zarówno wypracowany kapitał symboliczny jak i przez lata „wydeptane ścieżki” do urzędników. Mieszkańcy Tylnego Chwaliszewa 26 oraz inicjatorzy KontenerArtu mieli co prawda przez moment wspólnego wroga w postaci dewelopera, jednak nie w sensie klasowym. Dystans Łowżyłów wobec problemów lokatorów czyszczonej kamienicy wynikał z elitaryzmu oraz klasizmu. Lokatorów wspierała więc głównie Frakcja Anarchistyczna oraz Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów. Kamienica przy ul. Tylne Chwaliszewo 26 jest już „wyczyszczona”, stoi opustoszała, zaś KontenrArt promuje kolejne eventy.

Od 2010 roku, gdy opublikowaliśmy, wspólnie z Mikołajem Iwańskim, artykuł o gentryfikacji Chwaliszewa, wiele się zmieniło, nie tylko zresztą na Chwaliszewie. Choć prowadzącego antyspołeczną politykę mieszkaniową prezydenta Ryszarda Grobelnego zastąpił wywodzący się z ruchu „My, Poznaniacy” Jacek Jaśkowiak gentryfikacja postępuje w zatrważającym tempie, również w innych poznańskich dzielnicach – na Jeżycach, Wildzie i Łazarzu (gdzie – jeszcze za prezydentury Grobelnego – symbolem stała się blokada „czyszczonej” kamienicy przy ul. Stolarskiej 2[112]). Te procesy wydają się już niemożliwe do zatrzymania. Najbardziej przytłaczająca wydaje się ekspresowa gentryfikacja połączona ze studentyfikacją oraz turystyfikacją dzielnicy Śródka. „Dwojakie skutki rewitalizacji  – pisał Jan Rojewski – świetnie widać na przykładzie Poznania i programu z lat 2006–10. Miasto dokładało starań, aby poza odnową wizualną Śródki zmienić też wizerunek dzielnicy. Organizowane było tu wiele wydarzeń kulturalnych i gier miejskich”[113].

Cukiernia z pysznościami bez cukru

Na Śródce wszystko zaczęło się od otwarcia w 2005 roku antykwariatu Pokój z Widokiem, usytuowanego przy ul. Śródka 1. Przypadek wspomnianego antykwariatu, nazywanego swego czasu przez dziennikarzy „kulturalnym sercem Śródki”, założonego przez Michała Janiszewskiego, który animował różnego rodzaju działania artystyczne, jest szczególnie ciekawy. Z dzisiejszej perspektywy moglibyśmy tę inicjatywę postrzegać jako przejaw pionierskiej kolonizacji dzielnicy, zakończonej porażką. Janiszewski, choć jako jeden z pierwszych dostrzegł atrakcyjność i potencjał lokalizacji, po trzech latach działalności na Śródce zmuszony był, pomimo subsydiów otrzymanych z Miejskiego Programu Rewitalizacji dla Poznania, zamknąć swą kompletnie nierentowną i – jak pewnie wówczas sądził – pozbawioną perspektyw działalność[114]. Pokój z Widokiem pojawił się zbyt wcześnie. Gdyby antykwariat został otwarty pięć lat później, gdy odczuwalne już były efekty uruchomionego w 2005 projektu szlaku turystycznego o nazwie Trakt Królewsko-Cesarski, którego znaczącymi elementami są zabytkowy Ostrów Tumski oraz właśnie Śródka (w 2014 roku na Śródce inaugurowano działalność ICHOT-u, czyli Interaktywnego Centrum Historii Ostrowa Tumskiego), na którą rokrocznie przeznaczono ogromne środki z programów rewitalizacyjnych, gdy efekt otwarcia Mostu Biskupa Jordana (2007) stał się już odczuwalny, Pokój z Widokiem Janiszewskiego byłby dziś jednym z kultowych miejsc nowej/starej dzielnicy. Klimatyczny antykwariat/kawiarnia, z autorskim programem artystycznym, byłby skazany na komercyjny sukces, podobny do tego, jaki odniosła hipsterska kawiarnia La Ruina prowadzona przez Monikę Mądrą-Pawlak i Jana Pawlaka.

„Śródka staje się – pisała Natalia Mazur – popularna wśród artystów. Wynajmują relatywnie niedrogie powierzchnie i urządzają w nich pracownie, organizują akcje artystyczne. W 2006 r. Śródka na parę dni staje się Dzielnicą Artystyczną, areną performance i prezentacji multimedialnych. Na Śródkę zagląda festiwal Malta”[115]. Dziś na Śródce nie ma już większości mieszkańców, którzy w latach 2005-2008 przychodzili do Pokoju z Widokiem po to, żeby porozmawiać z Janiszewskim i napić się kawy[116]. Nie ma także sklepów, których sprzedawców zdążył sportretować Paweł Kula w fotograficznym cyklu, pt. Sąsiedzi (2007). Postępującej finansjeryzacji rynku nieruchomości towarzyszy brak uregulowań prawnych chroniących lokatorów, toteż rdzenni mieszkańcy Śródki zostali łatwo wyeksmitowani przez miasto lub wyparci przez właścicieli (podwyższanie czynszu) albo przez mafie czyścicieli kamienic oraz deweloperów. Część ze śródeckich kamienic odrestaurowano (a raczej gruntownie przebudowano, zostawiając tylko objęte ochroną konserwatorską fasady) i zamieniono w apartamentowce. Sklepy i punkty usługowe musiały ustąpić miejsca restauratorom oraz hotelarzom (z dwóch „wyczyszczonych” i połączonych kamienic przy ul. Śródka 6 powstał trzygwiazdkowy butikowy Hotel Śródka; dawna mieszkanka jednej z tych kamienic, Iza Bryll, prowadzi na Facebooku profil Hotel Środka i ja[117] , na którym udostępnia – dające wgląd w sprawę – dokumenty). „Jeszcze w 2013 r. myśleliśmy, by otworzyć restaurację na Starym Rynku. Padło jednak na Śródkę, bo jest inna, nieidealna, nie taka oczywista. Jest jak puszcza” – to słowa Jadwigi Sadowskiej z restauracji Wspólny Stół[118]. Trudno o bardziej kolonizatorską metaforę niż „puszcza”, w której mieszkają – jak można przypuszczać – dzicy tubylcy, których należy ujarzmić i ucywilizować, bądź też wyprzeć.

Na fasadzie śródeckiej kamienicy, w której niegdyś mieściła się cukiernia, a obecnie działa należący do Pawlaków, właścicieli La Ruina, lokal Raj, który jest jednocześnie mini-kinem (od 1958 do 2010 roku na Śródce, w „odzyskanym” przez Kurię Metropolitarną budynku działało kultowe, studyjne kino Robotniczego Domu Kultury i Oświaty Malta), pozostawiono oryginalny szyld „Cukiernia”. Na witrynie Raju widnieje napis: „Cukiernia istniała w tym miejscu do kwietnia 2013 roku. Napis, który powstał na tej szybie w 1968 roku pozostawiliśmy z szacunku dla miejsca, osób tu pracujących oraz jego wyjątkowej urody. W lokalu nadal serwujemy różnorakie pyszności, chociaż bez cukru”. Należy przypuszczać, że właściciele kierowali się nie tyle szacunkiem do pracowników dawnej cukierni i bogatej historii Śródki, co raczej własnym interesem; dotychczasowi mieszkańcy muszą opuścić dzielnicę, pozostawiając jednak – jak na ironię – swoje symbole, które stają się atrakcją budującą atmosferę miejsca i podkreślającą rzekomą „kontynuację” bogatych lokalnych tradycji gastronomicznych oraz rzemieślniczych. Zgentryfikowane dzielnice, „wyczyszczone” z żyjących w nich od kilku pokoleń mieszkańców, pozbawione działających niekiedy od pół wieku sklepów i punków usługowych, skolonizowane przez klasę średnią, sprawiają wrażenie takich właśnie cukierni z „pysznościami bez cukru”, kawiarni – trzymając się powyższej metafory – z kawą bez kofeiny, czy też piwiarni z piwem bezalkoholowym. Na podobnej zasadzie przetrwał kiosk. Już nie handluje się w nim gazetami, niczym się nie handluje. Został on zamieniony w smutną mini-galerię fotografii, do której rzadko ktokolwiek zagląda, prowadzoną przez właścicieli La Ruiny i Raju. Latem 2017 roku można w nim było zobaczyć wystawę, pt. Wśród[119] („Śródka”/„wśród” – gra słowna). W marcu 2018 roku kiosk stał się już Ośrodkiem”(tym razem: „Śródka”/„Ośrodek”), który „przyjmuje nienachalne eksponaty niebanalnych twórców”. Można w nim obejrzeć projekt autorstwa absolwentek Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, Katarzyny Wąsowskiej i Franciszki Kujawskiej, pt. Dżungla strefy umiarkowanej (pozostajemy – warto zwrócić uwagę – ciągle w dyskursie konkwistadorskim).

Po upływie dekady od zamknięcia antykwariatu/kawiarni Pokój z Widokiem, dzielnica Śródka, na której pojawił się równie bombastyczny co kiczowaty, reklamujący firmę Terravita, mural Opowieść śródecka z trębaczem na dachu i kotem w tle zrealizowany w 2015 roku przez Fundację Artystyczno-Edukacyjną Puenta[120] (tworzenie w gentryfikowanych dzielnicach sponsorowanych przez korporacje murali, czyli tzw. „muraloza”, to osobny temat, z pewnością wart głębszej analizy[121]), zdaje się wkraczać w fazę supergentryfikacji, „prowadzącą – jak to określił Piotr Juskowiak – do wysiedlenia gentryfikatorów przez jeszcze zasobniejszych w kapitał aktorów indywidualnych lub korporacyjnych”[122]. Oznacza to, że artyści i animatorzy kultury, pionierzy gentryfikacji tworzący wizerunek oraz markę dzielnicy, a także nowi mieszkańcy wkrótce również zostaną zmuszeni opuścić swoje zbyt drogie już w utrzymaniu pracownie, punkty gastronomiczne oraz mieszkania. Zwykle ich miejsce zajmują banki oraz instytucje finansowe – wówczas będzie można mówić o finansyfikacji. „Zgentryfikowana do stopnia supergentryfikacji przestrzeń miejska zaledwie imituje – pisał Łukasz Drozda – wcześniejszy charakter danego sąsiedztwa, którego pierwotna tkanka (np. postindustrialna architektura), stanowi jedynie element dekoracyjny[123]”. Na Śródce widoczne są procesy skansenizacji oraz butikizacji[124] (część zabudowy markuje tylko dawny charakter dzielnicy). Już dziś zresztą „nowi” mieszkańcy Śródki, ci którzy zajęli miejsce dawnych, zaczynają obawiać się dalszych przemian, wkroczenia zasobniejszych inwestorów – co dostrzegli prowadzący badania terenowe studenci Pracowni Sztuki w Przestrzeni Społecznej UAP oraz Instytutu Socjologii UAM w 2017 roku. Proces gentryfikacji nigdy się nie kończy. Na Śródce, podobnie jak na Chwaliszewie, parkują coraz droższe auta, wyraźnie też widać postępującą ekspansję firm deweloperskich. W 1996 roku Śródka miała 1233 mieszkańców, obecnie 817 (dane z 2016 roku). Ciekawe ilu z tych 817 mieszkańców to nowi śródczanie. Ich liczba niebawem się zmieni, bo Miejska Pracownia Urbanistyczna planuje tu „lokalizację nowej zabudowy o charakterze śródmiejskim, mieszkaniowej, jak i usługowej”. Ważnym graczem na tym terenie jest także Kościół, który sukcesywnie „odzyskuje” (czyt. skutecznie przejmuje) kolejne nieruchomości. Zresztą poznańska Kuria Metropolitarna działa zgodnie z żelazną logiką kapitału, posługując się podobnymi metodami jak czyściciele kamienic[125].

„Niebezpieczne” dzielnice?

Od 2010 roku problematyce gentryfikacji poświęcono niezliczone artykuły prasowe, opracowania naukowe, monografie oraz książki. Toteż odpowiedzialnym za artwashing artystom, „użytecznym idiotom gentryfikatorów” (jak to ich słusznie określono na anarchistycznym portalu[126]), jest coraz trudniej tłumaczyć się niewiedzą, naiwnością oraz dobrymi intencjami. Skutki działalności artystów oraz animatorów kultury w dzielnicach biedy zostały bowiem szczegółowo opisane. Możemy mówić o trzech wymiarach gentryfikacji: ekonomicznym, społecznym i kulturowym. Działalność artystów jest niezbędna w procesie gentryfikacji symbolicznej (kulturowej), która ma na celu wzrost prestiżu danej przestrzeni[127]. Obecność artystów w gentryfikowanych dzielnicach jest szczególnie istotna w pionierskiej fazie procesu gentryfikacji (zwanej też gentryfikacją marginalną)[128]. „Najbardziej rozpoznawalnymi na podstawie literatury przedmiotu i stereotypów na temat omawianego procesu gentryfierami marginalnymi – pisał Łukasz Drozda – zdają się być artyści. Różnią się oni od wcześniejszych populacji zdegradowanych dzielnic, nie dysponują jednak większymi od niej zasobami finansowymi. Przyciąga ich kontrkulturowa aura dzielnic biedy, jak i bardziej dostępne dla ich możliwości mieszkania na wynajem, które umożliwiają na przykład otwieranie pracowni”[129].

Problemy, jakie stwarza gentryfikacja, postrzegane są w różny, niekiedy dość zaskakujący sposób: „Przestrzenie, aktywności i rekwizyty dawniej zarezerwowane dla wykluczonych z obrotu dóbr i łakoci stają się domeną klasy średniej i obiektem pożądania. Weźmy na początek same dekoracje – dawne złe dzielnice. Kiedyś zaniedbane, omijane przez media i urzędników Praga, Nadodrze, a wcześniej Kazimierz, rewitalizacja i gentryfikacja wprowadziły – pisał Przemysław Witkowski – znowu do obiegu. Osiedla z różnych miast walczyły o miano «polskiego Kreuzbergu». Powstawały pracownie i galerie. Zakładano modne kawiarnie, w poszczerbione rzędy kamienic wstawiano plomby, odnawiano parki i zieleńce. W folderach i sponsorowanych artykułach tętniło tam życie kulturalne. I rzeczywiście są tam i urokliwe kamienice, i wspaniałe klatki schodowe i cała śródmiejska egzotyka. A jednak ciągle są to dzielnice nędzy. Nie wiem czy mamy w Polsce tylu hipsterów, którzy przeprowadziwszy się na wschodnią stronę Wisły, wyrównaliby różnicę 15 lat w średniej długości życia między Pragą Północ a Wilanowem. Przy całej sympatii, szacunku i afirmacji dla miejscowej ludności i siły mieszkańców próbujących coś fajnego tam robić, browar na ławce, mocz w bramach, porobieni ultrasi, liczne sklepy nocne i lombardy idą zawsze w zestawie. Niezależnie od masy starań magistratów i mieszkańców, teren jest ciągle trudny i zdewastowany, a wpierdol realny. Nieważne ile powstanie małych galeryjek, kawiarń czy centr społecznych, ich otoczeniem dalej będą slamsy”[130]. W przywołanym, pełnym paternalistycznego dystansu oraz sarkastycznego humoru fragmencie książki Przemysława Witkowskiego, pt. Chwała supermanom. Ideologia a Popkultura, pomimo deklaracji autora o „sympatii, szacunku i afirmacji dla miejscowej ludności”, a może właśnie przez tę deklarację, uwagę zwraca porażający protekcjonalizm, z jakim autor odnosi się do ubogich mieszkańców gentryfikowanych dzielnic („browar na ławce, mocz w bramach, porobieni ultrasi”). Trudno wręcz uwierzyć, mając oczywiście świadomość specyficznej konwencji literackiej jaką – całkiem zresztą sprawnie – posłużył się autor, że jest to tekst napisany z perspektywy lewicowej, głos kogoś z szeroko rozumianego ruchu wolnościowego. Wbrew obrazowej konstatacji Witkowskiego o „wpierdolu” czyhającym na nierozważnego czy nieostrożnego flanera zapuszczającego się do „złych dzielnic”, narracja sycąca się powszechnie panującymi stereotypami o niebezpieczeństwach rzekomo grożących ze strony „tubylców” jest mocno naciągana (jedną z najbardziej niebezpiecznych ulic w Poznaniu jest – sądząc z doniesień medialnych – prowadząca do Starego Rynku ul. Wrocławska a nie uliczki Śródki czy Chwaliszewa). Budowanie tego rodzaju narracji jest oczywiście na rękę gentryfikatorom, bo potwierdza i napędza ich klasistowskie fobie oraz stanowi racjonalne uzasadnienie dla ekspansji wszechobecnego monitoringu. „Postępująca kryminalizacja społeczeństwa jest […] najjaskrawszym – pisał Jarosław Urbański – przejawem rosnącej segregacji społecznej, w zglobalizowanym świecie, gdzie przestrzeń została podzielona, sprywatyzowana i jest strzeżona przez tysiące policjantów oraz ochroniarzy, kamery i systemy monitoringu, rejestracji i identyfikacji personalnej”[131].

„Małe galeryjki i kawiarnie”, a także „wstawione plomby, odnawiane parki i zieleńce” – wbrew opinii Witkowskiego – nieodwracalnie zmieniają charakter dzielnic, co zresztą doskonale widać na przykładzie Śródki i Chwaliszewa (wystarczy się tam przejść), a także przywołanych przez Witkowskiego przykładach Pragi i Nadodrza (choć, z uwagi na ogromną powierzchnię jaką zajmują obie dzielnice – w innej skali oraz tempie). W każdym razie „slamsy” o których pisał Witkowski (czyt. zazwyczaj zaniedbane kamienice znajdujące się w miejskich zasobach lub zabytki skazane przez nowych właścicieli na anihilację) bardzo szybko przestają być – jak pokazuje doświadczenie – „otoczeniem” gentryfikowanych kwartałów miasta. A jeśli nawet zdarza się, że tu i ówdzie nadal stoją jakieś rudery (powodem bywa też nieuregulowany status prawny działki lub nieruchomości) – to z punktu widzenia gentryfikacji tylko lepiej. Panuje bowiem coś w rodzaju hipsterskiej mody na mieszkanie w nieco zapuszczonych, niejako „odkrywanych” na nowo dzielnicach o złej reputacji, rzecz jasna całkowicie bezpiecznych, bo naszpikowanych coraz większą ilością kamer monitoringu.

3/ „A delight to discover. Impossible to forgett”

Przypadek krakowskiego Kazimierza, o którym wspomniał Przemysław Witkowski, jest odrębny. Gentryfikacja napędzana przez komercjalizowaną od początku lat 90. kulturę żydowską wymaga krótkiego rozwinięcia. Kultura żydowska jest równie doskonałym jak sztuka współczesna narzędziem gentryfikacji. Jarosław Urbański na jednym z paneli posłużył się określeniem „gentryfikacja pamięci”. Trafnie opisuje ono operacje, jakich dokonuje się na pamięci, polegające np. na całkowitym wymazywaniu historii proletariackiej. Określeniem tym można również opisać przykłady eksplorowania, a następnie eksponowania wybranych elementów żydowskiej tradycji, na użytek gentryfikacji konkretnych miejsc, będących materialnymi śladami czy też „świadkami” wydarzeń, również tych tragicznych.

„Wraz z transformacją ustrojową po upadku komunizmu w Europie – pisała Ruth Ellen Gruber – nastąpił zwrot w podejściu do dziedzictwa żydowskiego. […] Po upadku komunizmu odkrywanie żydowskiej historii i spuścizny stało się istotnym elementem w procesie odcinania się od przeszłości”[132]. Najbardziej wyrazistym przykładem jest tu oczywiście krakowski Kazimierz. „W procesie renowacji zabytków i dzielnic żydowskich – pisała Gruber – oprócz lokalnych władz ważną, czasem wręcz zasadniczą rolę odgrywali prywatni przedsiębiorcy. Tak było w przypadku Krakowa, gdzie nie tylko odbywa się Festiwal Kultury Żydowskiej i działa Centrum Kultury Żydowskiej ale gdzie jak grzyby po deszczu powstają sklepy, kawiarnie, restauracje w stylu żydowskim, organizuje się coraz więcej wycieczek po żydowskich zabytkach a władze miejskie włączyły plan rozwoju dawnej dzielnicy żydowskiej w ogólny plan ochrony zabytków Krakowa, sporządzony pod koniec lat osiemdziesiątych. W 1991 r. władze miasta powołały specjalny organ do opracowanie strategii odnowy Kazimierza. W dwa lata później, pod auspicjami Unii Europejskiej, Kraków, Berlin i Edynburg przystąpiły wspólnie do wypracowywania planu działań i jasnych wytycznych dotyczących renowacji i rozwoju dzielnicy[133]”.

Odbywający się na Kazimierzu Festiwal Kultury Żydowskiej w Krakowie to jeden z największych i najstarszych (pierwsza edycja miała miejsce w 1988 roku) festiwali kultury żydowskiej na świecie. Skromniejsze „żydowskie” festiwale odbywają się zarówno w większych, jak i w mniejszych miastach Polski. Festiwale, niezależnie od tego, czy są to festiwale kultury żydowskiej czy sztuki współczesnej, przyciągają turystów, co prowadzi do zjawiska turystyfikacji. Krakowscy przedsiębiorcy doskonale wyczuli niszę rynkową, znacznie wyprzedzając planowane przez władze miasta oficjalne projekty rewitalizacyjne na Kazimierzu. „W 1994 r. powstał ponad stu stronicowy raport, zawierający szczegółowe analizy dotyczące rozwoju turystki, handlu i kształtowania przestrzeni Kazimierza, z myślą o turystach i jej mieszkańcach. W dokumencie tym odnotowano już fakt, że oddolna inicjatywa prywatna – pisała Gruber – zdążyła wyprzedzić działania planistów, a część prac renowacyjnych odbywa się z pogwałceniem przepisów prawa budowlanego. Proces planowania i rozwoju utrudniały nierozwiązane kwestie własnościowe nieruchomości[134].

Ogromną rolę w przemianach krakowskiego Kazimierza odegrał sukces filmu Stevena Spielberga Lista Schindlera (1993). „Chociaż w 1978 roku UNESCO zaliczyło Kazimierz do światowego dziedzictwa (podobnie jak Auschwitz-Birkenau w 1979 roku), aż do przyjazdu Spielberga – pisała Janina Struk – nie budził on większego zainteresowania. Natomiast dla milionów ludzi na całym świecie, którzy uwierzyli, że Lista Schindlera przedstawiała prawdziwy Holokaust, Polska została miejscem, gdzie to się zdarzyło. Malownicze miasto Kraków i Auschwitz-Birkenau, oddalone od siebie o mniej więcej pięćdziesiąt kilometrów, stanowiły przemawiające do wyobraźni połączenie, z Kazimierzem jako symbolem żydowskiej przeszłości, która została zniszczona, i Auschwitz jako symbolem sił odpowiedzialnych za to zniszczenie. W ciągu kilku tygodni od premiery filmu amerykańscy turyści zaczęli napływać do Krakowa w poszukiwaniu miejsc, które zobaczyli na ekranie. W żydowskiej księgarni i agencji turystycznej «Jarden» przy ulicy Szerokiej w Kazimierzu turyści wymachiwali gazetami i czasopismami z artykułami o filmie, domagając się pomocy w zwiedzaniu”[135]. W rzeczywistości, jak wiadomo, getto mieściło się na Podgórzu, a nie – jak w filmowej inscenizacji Spielberga – na Kazimierzu. Turystom to jednak nie przeszkadzało. „Miejsca pokazane w filmie Spielberga cieszyły się taką popularnością, że agencja «Jarden» zaczęła organizować wycieczki i w 1994 roku trasa «Szlakiem Listy Schindlera» stała się częścią oficjalnego programu turystycznego Krakowa. Przewodnik kulturalny po mieście «Co, Gdzie, Kiedy», zamieścił specjalny dodatek związany zresztą bardziej z miejscami pokazanymi w filmie niż – zwróciła uwagę Struk – z wydarzeniami historycznymi. Nie jest do końca jasne, gdzie fikcja miesza się z faktem. «Żydzi zmuszeni do odgarniania śniegu», «Likwidacja getta żydowskiego», «Mała dziewczynka w czerwonym palcie» oraz «Oskar i Ingrid na konnej przejażdżce». Przewodnik umacnia jeszcze złudzenie, że Spielberg odtworzył w filmie prawdziwy Holokaust. Świadectwo historyczne zostało zastąpione inscenizacją historii. W związku z napływem turystów władze miasta zadbały o rozwój Kazimierza. W latach 90. powstawały tam żydowskie kawiarnie, restauracje, księgarnie i wystawy, nie zawsze zakładane przez Żydów. W 1993 roku utworzono Ośrodek Kultury Żydowskiej w Kazimierzu. W 1997 roku synagoga Izaaka, pochodząca z XVII wieku, otwarła drzwi dla publiczności, aby promować żydowską historię i kulturę, a dwa lata później urządzono tam wystawę filmów i fotografii zatytułowaną «Pamięci Żydów polskich»"[136]. Gentryfikacja Kazimierza miała nabrać przyspieszenia jednak dopiero w latach 2000. Wyremontowana w latach 1983-1996 Synagoga Izaaka Jakubowicza jest od 2007 roku siedzibą Chabad-Lubavitch i można w niej kupić koszerną żywność[137].

„Dla stu Żydów, mieszkających dzisiaj na Kazimierzu [2004 rok – RJ], żydowskie odrodzenie – w formie skansenu odtwarzającego ich przeszłość – stało się co najwyżej okazją – pisała Struk – do pokazania się w charakterze żywych eksponatów turystom z aparatami fotograficznymi”[138]. Na komercjalizację „fenomenu żydowskiego” zwróciła uwagę także Ruth Ellen Gruber. Komercjalizacja prowadzi ów fenomen „do zbioru rzeczy na pokaz, na sprzedaż, do zjedzenia i wypicia, do imprez i gwiazd estrady – co w rezultacie może, nawet wbrew jakimkolwiek intencjom, umacniać stereotypy”[139]. Po 1989 roku, gdy kraje Bloku Wschodniego stały się dostępne dla turystów z Zachodu, przed biznesem otwarły się nowe perspektywy. „Ten boom turystyczny na poznawanie, zarówno przez Żydów, jak i nie-Żydów, miejsc historycznie żydowskich przyniósł zmiany w Europie. Wycieczki i związany z nimi przemysł odmieniły – pisała Gruber – zaniedbane dawniej dzielnice, których zabytki ratuje się przede wszystkim po to, by udostępnić je zwiedzającym. Żydowskie dzielnice Pragi, Wenecji, Berlina czy Krakowa, z ich kawiarniami, butikami, księgarniami, są ważnymi punktami na szlakach turystycznych i miejscami chętnie odwiedzanymi przez miejscowych mieszkańców[140]”. Krakowianie rzeczywiście chętnie odwiedzają Kazimierz, zwłaszcza w nocy, gdy dzielnica zmienia się w gigantyczną pijalnię wódki i piwa oraz królestwo zapiekanek. Ucierpieli na tym jednak powojenni mieszkańcy samego Kazimierza.

„Krakowski Kazimierz jest typowym przykładem rewaloryzacji, podczas której następuje przejmowanie przestrzeni przez branżę turystyczną i rozrywkową, w dzielnicy zamieszkałej przez ubogą ludność. W tym przypadku, w mniejszym stopniu odwoływano się do kultury wytworzonej przez grypy uboższej ludności przesiedlonej o II wojnie światowej [PRL-owska klasa robotnicza – RJ], a skupiono głównie na łatwiejszej do sprzedania przedwojennej tradycji żydowskiej. Dla gości odwiedzających ten park tematyczny powstają place, hostele i kawiarnie, projektowane są wysokiej jakości przestrzenie publiczne i modernizowane kamienice. Przy okazji «lukruje» się – pisał Mateusz Gierszon – artystyczny i niepokorny duch Kazimierza”[141]. Podobną sytuację możemy zaobserwować we Wrocławiu, w okolicach odrestaurowanej, dzięki Fundacji Bente Kahan, Synagogi Pod Białym Bocianem. Działają tam hotele i hostele, knajpy stylizowane na żydowskie, drogie kawiarnie i restauracje (np. „Sarah”). Okolica stała się ważnym turystyczno-gastronomicznym centrum Wrocławia. Z kolei warszawska ul. Próżna zmieniła swoje oblicze m.in. dzięki Festiwalowi Singera, podobnie jak sąsiadujący z nią Plac Grzybowski zmienił swój charakter dzięki instalacji Joanny Rajkowskiej pt. Dotleniacz (2007)[142].

W Poznaniu, Krotoszynie i Jarocinie w maju 2018 roku organizowany jest festiwal kultury żydowskiej Simchat Chajim[143]. Zainteresowanie kulturą żydowską nie przeszkadza, paradoksalnie, w systematycznym wymazywaniu śladów tejże kultury, np. forsowaniu planu budowy parkingu na terenie cmentarza żydowskiego na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich[144], czego na szczęście – wskutek międzynarodowych protestów – zaniechano[145] albo zaawansowanych planów budowy hotelu przez lokalnego biznesmena, Janusza Stróżyka, na terenie cmentarza żydowskiego w pobliskim Swarzędzu[146]. Poznańska synagoga, która do 2011 roku pełniła funkcję pływalni (zamknięcie obiektu zbiegło się w czasie z otwarciem Term Maltańskich – gigantycznego aquaparku oraz przygotowaniami do Euro 2012[147]), w której jeszcze przed dekadą planowano stworzenie Centrum Judaizmu i Dialogu, ma zostać przebudowana – plany przygotowuje studio bs Architekci – na hotel, luksusowy, pięciogwiazdkowy Curio[148]. Curio to tzw. „soft brand”, stworzony przez sieć Hiltona. „Te niezależne obiekty są częścią tkanki miasta, w którym się znajdują: odzwierciedlają istotę i ducha miejsca lokalizacji. Każdy hotel oznaczony marką Curio określa sam siebie – każdy jest zupełnie inny od pozostałych. Naszym zadaniem jest tylko wybranie najlepszego obiektu i umożliwienie jego rozwoju w najlepszy możliwy sposób, odzwierciedlający jego charakter” – informuje Hilton. Jednym z haseł reklamowych Curio jest slogan: „A delight to discover. Impossible to forgett”, co w przypadku historii poznańskiej synagogi-pływalni brzmi aż nazbyt wymownie. Przestrzeń dawnej synagogi została dwukrotnie wykorzystana przez organizatorów Mediations Biennale – w 2017 (gdy jeszcze funkcjonowała pływalnia) oraz 2012 roku.

4/ „PATOLOGIA ZDEPRAWOWANA”

Projekty artystyczne, zwłaszcza z tak dużym budżetem jak Mediations Biennale, „oświetlają” miejsca, czyniąc tym samym, że stają się one bardziej widoczne. Miejscy decydenci chętnie perorują w mediach o pozytywnych aspektach rewitalizacji, podkreślając edukacyjny oraz wspólnotowy wymiar realizowanych w jej ramach projektów kulturalnych. Rzadko już samorządowcy mówią otwartym tekstem o rewanżystowskiej polityce mieszkaniowej, którą de facto realizują, a której narzędziem jest kultura i sztuka.

Radna Szczecina i kandydatka na prezydenta miasta, Małgorzata Jacyna-Witt, niegdyś członkini Unii Wolności, w sierpniu 2017 roku, na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, zaproponowała, aby na ulicę Obrońców Stalingradu przenieść Teatr Współczesny. Dlaczego? Ano dlatego, że jej zdaniem w centrum miasta panoszy się „skrajna patologia”, którą trzeba wysiedlić poza centrum i poddać nadzorowi (czyt. najpierw pogonić, a następnie surowo dyscyplinować). Dlatego właśnie ważne instytucje kulturalne powinny być, jej zdaniem, usytuowane w centrum miasta (pytanie, co to znaczy „centrum” w odniesieniu do Szczecina pozostawmy otwarte). Tylko w ten sposób śródmieście będzie „ważnym miejscem dla ludzi” – oczywiście tych, których Jacyna-Witt nie obejmie programem dehumanizacji. Warto zaznaczyć, że na ulicy Obrońców Stalingradu już działa galeria sztuki – Obrońców Stalingradu 17, i jest to projekt sticte gentryfikacyjny, wspierany przez Akademię Sztuki w Szczecinie oraz Towarzystwo Budownictwa Społecznego „Prawobrzeże” Sp. z o.o.

Radna proponuje: „organizujmy na osiedlach spotkania z ciekawymi ludźmi, spotykajmy się ma osiedlowych imprezach, stare obiekty oddajmy na potrzeby drobnej działalności artystycznej”[149]. Chodzi o „czyszczenie” dzielnicy, za pomocą sztuki, z niepożądanych jednostek, czyli tzw. „patologii”, po to żeby zrobić miejsce dla bardziej zasobnych mieszkańców oraz biznesu. Jacyna-Witt doskonale przy tym wie czym jest patologia. „Patologia – powiada – to na pewno osoby, które dewastują mieszkania i całą przestrzeń wokół, obniżają standard życia mieszkańców”[150]. Tak zdefiniowaną „patologię” trzeba dokądś eksmitować. Tylko dokąd? „Do obiektów odpornych na dewastację, gdzie – aby korzystać z prądu – trzeba za to od razu płacić” – powiada z rozbrajającą szczerością. Jednak wszystko w swoim czasie. „Na razie musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy usunąć z centrum najbardziej agresywną i niszczycielską patologię, czy nie? Dopiero później – radna przekonywała dziennikarkę – opracować zasady i wskazywać miejsca do zasiedlenia”[151]. Szczecińska kandydatka na prezydenta wyraźnie optuje za budową osiedla kontenerowego. Osiedla takie powstały już m.in. w Bydgoszczy, Bytomiu, Nisku, Nowym Targu, Poznaniu, Płocku, Słupsku, Ustce, Zielonce pod Warszawą oraz Żywcu. „Aktywiści, socjologowie, ekonomiści protestują – segregacja ludzi i wywożenie tych najbiedniejszych do stygmatyzujących osiedli kontenerowych nie sprawi, że problem zniknie. Wręcz przeciwnie – tym sposobem jedynie zwielokrotnia się – zwróciła uwagę Beata Siemieniako – krzywdy społeczne[152]”. Ponieważ jednak budowa osiedla kontenerowego to czasochłonne przedsięwzięcie, zaś „patologia” jest pilnym problemem do rozwiązania, Jacyna-Witt proponuje użyć w celu pozbycia się z centrum niepożądanych mieszkańców „świetnie radzącej sobie z prowadzeniem imprez Agencji Artystycznej”[153] (chodzi tu najprawdopodobniej o produkującą festiwale oraz imprezy masowe Szczecińską Agencję Artystyczną[154]). Do zajęcia stanowiska w sprawie degradacji centrum Szczecina skłonił ją obszerny dokument przygotowany przez poznańską firmę, grupę doradczą Atrium, która na swojej stronie internetowej podaje, że ma na koncie dziesiątki opracowanych programów rewitalizacji[155]. Jacyna-Witt po przeczytaniu dokumentu była, jak to określiła, „zdruzgotana”. Bo zrozumiała, że „Szczecin to zarówno ruina infrastrukturalna, jak i ruina społeczna”.

Do dyskusji toczącej się na łamach „Gazety Wyborczej” włączył się Mikołaj Iwański. „Jeśli ktoś posługuje się kategorią patologii, to nie ma pojęcia o strukturze społecznej. Gdy zaczniemy przyglądać się poszczególnym kamienicom i ludziom, którzy w nich mieszkają, to tzw. patologia się rozpływa. Będziemy mieli ludzi, którzy ucierpieli na deindustrializacji, np. upadku stoczni; ludzi, którzy zostali zdeklasowani po otwarciu centrów handlowych, bo stracili pracę w małych interesach. Ludzi w wieku emerytalnym, których już nie stać na utrzymanie mieszkania w takim metrażu, w jakim mieszkali ze współmałżonkiem. Zobaczymy ludzi chorych, których zdolności finansowe spadły z powodu choroby. Zobaczymy – mówił Iwański – rozbite rodziny, samotne matki, jak również tzw. pracujących ubogich. Przede wszystkim zobaczymy ludzi, których nie było stać na wyprowadzkę z centrum miasta na przedmieścia. Co mnie bardzo uderzyło w wypowiedziach pani Jacyny-Witt, to że w momencie kiedy uruchamiamy język mówienia o czyszczeniu centrum miasta z patologii, to tak naprawdę lądujemy na poziomie cynicznych demagogów, wzywających do czyszczenia państw europejskich z uchodźców, do wyrzucania muzułmanów, obcokrajowców. To jest ta sama retoryka szczucia jednych ludzi na drugich”[156]. W odpowiedzi na wywiad z Mikołajem Iwańskim oraz na wcześniejszy artykuł Piotra Szylińskiego, który pokazał jak nieudanym i nieludzkim eksperymentem społecznym są osiedla kontenerowe[157], radna Jacyna-Witt precyzyjnie dookreśliła czym jest dla niej patologia, posługując się tym razem, dla odmiany, pojęciem „patologii zdeprawowanej”. Jako egzemplifikację owego pleonazmu Jacyna-Witt przywołała pobudzający wyobraźnię przykład kobiety „w mieszkaniu której odbywają się całodzienne i całonocne orgie pijackie z udziałem podobnych do niej osobników, płci obojga”[158]. Jak widać, samo pojęcie „patologii” nie wystarcza Jacynie-Witt w gentryfikacyjnej batalii o Szczecin. Wymaga ono wzmocnienia przymiotnikiem „zdeprawowana”. Albo „agresywna”, „niszczycielska”, ewentualnie „skrajna”.

Urasowienie biedy, polityka represji, penalizacja biedy

Monika Bobako łączy kwestie podziału klasowego i rasizmu, posługując się terminem „urasowienie”. „Mówiąc o urasowianiu w kontekście polskiej transformacji mam zatem na myśli – pisała Bobako – mechanizm legitymizowania nierówności i wyzysku, zgodnie z którym najpierw wytwarza się i esencjalizuje pewne charakterystyki upośledzonych ekonomicznie grup społecznych, a następnie wskazuje się je jako przyczynę, a także uzasadnienie tych nierówności”[159]. Rasizm klasowy jest widoczny nie tylko w polityce przestrzennej, publicystyce, ale również w debatach akademickich. „Dyskurs niższości rasowej biednych i klas pracujących wiąże się z myśleniem w kategoriach darwinizmu społecznego, zgodnie z którym ubóstwo i niski status społeczny jednostki jest – przekonuje Bobako – nie tyle produktem organizacji społeczeństwa, co raczej dowodem jej nieprzystosowania i bezwartościowości”[160]. Ów dyskurs produkujący stygmatyzację i kryminalizację, skutkuje represywną polityką bezpieczeństwa oraz penalizacją o której pisał Loïc Wacquant[161], a przede wszystkim demonstracyjną odrazą żywioną wobec uboższych mieszkańców miasta, tak dobitnie wyrażoną przez szczecińską radną („ruina społeczna”, „patologia”).

Postawa Jacyny-Witt, w kontekście polityki neoliberalnych miast-firm, z własnymi logotypami i hasłami reklamowymi („POZnan* Miasto know-how”, „Szczecin Floating Garden”) oraz prywatyzacji miejskich agend (np. ZKZL sp z o.o.), nie zaskakuje, podobnie zresztą jak nie zaskakuje żywiona przez nią obsesja na punkcie estetyzacji oraz sterylności. „Pragnące upodobnić się do wyidealizowanego obrazu miast zachodnich polskie metropolie – pisał Łukasz Drozda – starają się prowadzić szeroko zakrojoną, a w rzeczywistości klasową w swej istocie estetyzację przestrzeni”[162]. Estetyzację powierzchowną, liftingową dodajmy – często sprowadzającą się tylko do odnowienia fasad na użytek kapitału spekulacyjnego. „Wraz z narzuconym odnawianiem kamienic trwa proces sterylizacji ogólnego wizerunku dzielnicy. Nazywam go – pisała Veronika Sinevali – sterylizacją, gdyż nie ma to nic wspólnego z transformowaniem otoczenia w bardziej ekologiczne, przyjazne i zdrowe dla człowieka, a po prostu z narzuceniem przesadnej czystości/sterylności, a więc tworzenia warunków w których żyją ludzie bogaci i równie wyczyszczeni wewnętrznie (zresztą nawet w ich burżuazyjnych dzielnicach utrzymywaniem czystości zajmują się nie oni sami, ale za marne wynagrodzenie właśnie tacy ludzie, jak my...)”[163].

Z wynurzeń Małgorzaty Jacyny-Witt o „patologii zdeprawowanej”, domagającej się tego, żeby miasto wspierało (jeszcze bardziej niż to dotąd czyniło) przedsiębiorców oraz proponującej tworzenie „kieszonkowych parków” można by co najwyżej drwić, gdyby nie fakt, że w podobny sposób wizerunek tzw. „trudnego lokatora” z powodzeniem wykreowały władze większości polskich miast. „Kryzys jako efekt mieszania się lokalno-globalnych przyczyn ma, co oczywiste, równie glokalne konsekwencje, przejawiając się na różnych skalach i z nierówną mocą w połączonych siecią państwach, metropoliach i regionach. W łatających dziury budżetowe polskich miastach przybiera postać cięć w obszarze opieki społecznej, wyhamowania miejskich inwestycji oraz dalszej restrukturyzacji ekonomicznej mającej na uwadze przyciągnięcie kapitału inwestycyjnego i turystów. Służy temu zwykle przyjęcie przedsiębiorczego, biznesowego podejścia do polityki miejskiej i wizerunkowy lifting. Dobry przykład stanowi tu – pisał Juskowiak – przypadek Poznania, gdzie zainaugurowana wiosną 2009 r. ogólnopolska kampania «Miasto know-how» zbiegła się z zaostrzeniem represji przeciwko bezdomnym, osobom żebrzącym i tzw. trudnym lokatorom (dla których przeznaczono osiedle kontenerowe przy ulicy Średzkiej)”[164]. Chodzi tu o Program Przeciwdziałania Procesowi Żebractwa, w ramach którego prowadzono oburzającą kampanię billboardową[165] (przy wsparciu lokalnych mediów[166]), co następnie dało władzom asumpt do prowadzenia antyspołecznej polityki mieszkaniowej (np. przesiedlania do kontenerów tzw. „wyrywaczy kaloryferów”). Kilka lat później, 2015 roku, Zarząd Nieruchomości Komunalnych w Lublinie zlecił przeprowadzenie eksmisji lokatorów zalegających z opłatami czynszu prywatnej firmie zewnętrznej – wrocławskiej Kancelarii Zarządzania Wierzytelnościami Masta Macieja Stalingera[167], która szczyci się zbudowaniem „sprawnego systemu monitoringu i dochodzenia wierzytelności od podmiotów, których działania zaburzyły harmonię i pewność obrotu gospodarczego”[168]. Metody, którymi posługiwała się firma Masta, spotkały się z krytyką Lubelskiej Akcji Lokatorskiej[169], co jednak nie zniechęciło ZNK. „Na pewno będziemy jeszcze współpracować z tego typu kancelariami w przyszłości” – oświadczył Łukasz Bilik, rzecznik ZNK[170]. W 2018 roku mieszkańcom łódzkiego osiedla Stoki udało się, po kilkuletniej walce, polegającej na pisaniu przesiąkniętych na wskroś językiem nienawiści klasowej petycji (skarżono się w nich na śmierdzących i psujących krajobraz pobliskiego parku meneli) do prezydent Łodzi, Hanny Zdanowskiej, doprowadzić do likwidacji schroniska dla bezdomnych, przy ul. Szczytowej[171].

„Obszary śródmiejskie – pisał Łukasz Drozda – stają się areną formalizacji przestrzeni zurbanizowanej. Jej wynikiem jest rugowanie przykładów ubóstwa […]”[172]. W słowach radnej ze Szczecina pobrzmiewa charakterystyczne dla klasy średniej pragnienie rewanżu na mieszkańcach gentryfikowanych obszarów, którzy nie zasługują na przywilej, jakim jest zamieszkiwanie w tak atrakcyjnych kwartałach miasta. „W celu uzyskania statusu usprawiedliwienia działań kapitalizmu neoliberalne miasto zmuszone jest zatem stworzyć swego innego. Jego rola przypada zazwyczaj, w rozmaitych praktykach miejskiej neoliberalizacji, niebezpiecznej dzielnicy, podklasie, figurze trudnego lokatora, bezdomnego czy «menela». Guy Baeten nazywa ten zabieg «robieniem użytku z deprawacji» [...], który bardzo często przybiera postać walki z pozostałościami poprzedniego ustroju politycznego czy formy miejskiej. Atak na owych innych ma, zdaniem belgijskiego geografa, poparcie w dwóch potężnych mitach społecznych. Pierwszy zasadzający się na antropomorfizującym i niepodlegającym zmianom wizerunku dzielnicy, przekonuje o jej negatywnym wpływie na otoczenie i pozostałych mieszkańców. Drugi to efekt miejskiego orientalizmu, stygmatyzującego biednych mieszkańców zdegradowanych obszarów jako głównych winowajców własnej niedoli [...]. Skuteczna instrumentalizacja takich dyskursywnych konstruktów, budowanych przez media, polityków, deweloperów czy niektórych badaczy, pozwala na usprawiedliwienie niemal każdej interwencji neoliberalnego urbanizmu w obszarze napiętnowanej tkanki miejskiej. Deprawacja i stygmatyzm terytorialny (określenie Loica Wacquanta) stają się w ten sposób koniecznymi elementami miejskiej odnowy. Ta zaś dokonuje się bardzo często – pisał Juskowiak – w następstwie dialektycznych procesów deindustrializacji-reindustrializacji oraz dezinwestycji-reinwestycji [...][173]. Elementem burżuazyjnej, rewanżystowskiej polityki „powrotu do centrum”, jest dyscyplinowanie mieszkańców za pomocą obcych, kolonizatorskich projektów kulturalnych, które bezpowrotnie zmieniają dotychczasowy, robotniczy czy też ludowy charakter dzielnicy. Towarzyszy temu dyscyplinowanie w bardziej inwazyjnym, bo ekonomicznym wymiarze (podwyżki czynszów), a także w wymiarze penalnym (wzmożone działania patroli policji), które kończy się zwykle eksmisją na bruk lub do lokali substandardowych (gett kontenerowych, baraków bądź tzw. „hoteli robotniczych”[174]). „Zamożniejsi, bardziej przedsiębiorczy podporządkowują sobie nowo zasiedlony teren, ustanawiają swoje zasady i zmieniają warunki życia w okolicy, aż w końcu wypierają z niej – jak pisała Dorota Groyecka – część słabszej, uboższej ludności”[175].

„Tu są wyższe sfery, a tam kontenery”[176]

Za utworzenie osiedla kontenerowego przy ulicy Średzkiej w Poznaniu odpowiadał personalnie Jarosław Pucek, były dyrektor Zakładu Komunalnych Zasobów Lokalowych[177]. To właśnie do kontenerów, ale nie tych z dumnym przedrostkiem „Art”, trafiła część ubogich lokatorów wypartych z centrum. Miała to być kara za niepłacenie czynszu i jednocześnie przestroga dla innych zadłużonych lokatorów[178]. Neoliberalne miasta testowały, jak daleko mogą się posunąć w wyznaczaniu nowych (sub)standardów budownictwa socjalnego. KontenerArt oswajał, w świadomości społecznej poznaniaków, getto kontenerowe, prezentując kontener jako fajną i kolorową, budzącą przyjemne skojarzenia i miłe wspomnienia wspólnych biesiad przestrzeń, którą można oryginalnie zaprojektować, w której można sympatycznie spędzić wolny czas, a nawet w niej zamieszkać, zwłaszcza gdy pozuje się na nomadycznego artystę-eremitę. Tymczasem szara rzeczywistość substandardowego osiedla dla wykluczonych przy ul. Średzkiej była zgoła inna. Pomijając już aspekt wizualny, który natychmiast uruchamia pracę wyobraźni, przywołując należące do imaginarium Holokaustu obrazy obozów koncentracyjnych, co doskonale uchwyciła ManuFAktura, anarchistyczna grupa uprawiająca tzw. „artyzantkę miejską”, czy też strategię „politycznego jiu-jitsu” (polegającą, wg Saula Alinsky'ego na wykorzystywaniu struktury władzy przeciw niej samej) w plakacie Bieda marsz do kontenera (2011), trawestującym miejskie wydawnictwa reklamowe[179].

„Kontenerowce umożliwiały skoszarowanie w jednym miejscu lokatorów socjalnych – osób przedstawianych jako problemowe, zdemoralizowane i nadużywające alkoholu. Jednocześnie podkreślano, że tanio budowane lokale będą oferować przyzwoity standard warunków zamieszkania. W rzeczywistości osiedla te zyskały – pisał Łukasz Drozda – sławę pogłębiających skrajne ubóstwo kolonii karnych, w których umieszczano zwyczajnie biednych, a nie niepokornych mieszkańców. Znalazły się tu głównie osoby ubogie, samotne matki oraz emeryci”[180]. W okresie zimy koszty ogrzewania elektrycznego wpędzają mieszkańców getta w spiralę długów. Z kolei latem moduły kontenerowe strasznie się nagrzewają. „Nie szło wytrzymać. Większość uciekała gdzie mogła – do rodziny, znajomych, albo po prostu nie wracała na noc, wolała przenocować w mieście na ławce. Została tylko czwórka z nas” – mówił jeden z mieszkańców getta[181]. „Zapraszam na czwarte piętro do budynku ZKZL przy Matejki. Jeśli ktokolwiek dziwi się, że latem jest gorąco, niech zobaczy, w jakiej temperaturze pracują nasi pracownicy. Trudno żeby nie było gorąco gdy jest gorąco” – spuentował problem dyrektor Pucek[182]. Ludzie mieszkający w kontenerach są społecznie napiętnowani. „Nawet w dużych miastach informacje o tym, kto jest z kontenerów – pisał Filip Springer – rozchodzą się lotem błyskawicy. Dzieci dostają w szkołach łątkę kontenerowców, dorośli skarżą się, że przy takim adresie zameldowania znalezienie pracy graniczy z cudem”[183].

Co ciekawe, poznańskich artystów niespecjalnie interesował fakt, że miasto planowało postawić kontenery socjalne, a następnie – że swe zapowiedzi zrealizowało. Ze strony lokalnego środowiska artystycznego przez długi czas nie było żadnej reakcji na zapowiedzi polityków oraz urzędników. Dopiero Joanna Rajkowska, która na poznańskim Uniwersytecie Artystycznym prowadziła w roku akademickim 2011/2012, we współpracy z Dorotą Grobelną, Pracownię Wizytującą, podjęła wspólnie ze studentami problem osiedla kontenerowego, czego efektem była wystawa pt. KontenerART w nieistniejącej już dziś Galerii Siłownia. Tytuł wystawy nawiązywał do jednej z prac – plakatu autorstwa Tomasza Koszewnika (trawestującego kampanię Towarzystwa Nasz Dom, której częścią był plakat Jana Bajtlika Dom Dziecka[184]), który inicjatorzy KontenerArtu odebrali jako „manipulację i wykorzystywanie cudzego dorobku”, czyli jako personalny atak na ich chwaliszewski projekt[185]. „Przede wszystkim jestem zaskoczony – mówił Koszewnik – wyborem interpretacji tego plakatu. Wydaje mi się, że jest szereg możliwości czytania tej wypowiedzi, a duża część odbiorców skupiła się na odniesieniu jej wyłącznie do KontenerArtu i czytaniu jej, jako wymierzony w tę stronę cios”[186].

W 2012 roku, wspólnie z Dorotą Grobelną, zredagowaliśmy Apel środowiska kultury do prezydenta Poznania w sprawie polityki mieszkaniowej miasta, osiedla kontenerowego przy ul. Średzkiej[187]. W odpowiedzi ówczesny prezydent, Ryszard Grobelny napisał: „Mam wrażenie – i jest to smutna konstatacja – że tak jak Hamlet żyjecie Państwo w świecie doświadczeń pośrednich, zupełnie odległym od codziennej rzeczywistości; w świecie, który obserwujecie przez ekran szklanego monitora czy artykuł w gazecie”[188]. W 2015 roku, gdy nadszedł koniec epoki „grobelizmu”, gdy prezydentem Poznania został Jacek Jaśkowiak, od razu ponowiliśmy nasz apel[189]. Tym razem odpowiedziała nam wiceprezydent Agnieszka Pachciarz, w równie neoliberalnym duchu, choć już przynajmniej bez odniesień do Hamleta. Wydawało się, że kontenery zostaną. W końcu jednak, na początku 2016 roku, po tym jak na stanowisku wiceprezydenta skompromitowaną Agnieszkę Pachciarz zastąpił Tomasz Lewandowski, ZKZL podjął decyzję o likwidacji poznańskiego osiedla hańby przy ul. Średzkiej[190]. Zapewniano, że mieszkańcy osiedla kontenerowego otrzymają mieszkania socjalne. Jednak Poznań nie odstąpił od dyscyplinowania biedy. Tym razem uruchomiono program „Dozorca”, w ramach którego spółka chce „zachęcać” dłużników do wykonywania prac porządkowych na terenach, na których znajdują się miejskie nieruchomości, zlecanych dotąd firmie zewnętrznej, znajdując w ten sposób niewolniczą siłę roboczą[191].

Kontener jako broń przeciwko gettu kontenerowemu

Małgorzata Jacyna-Witt chciała sprowadzić artystów do centrum Szczecina po to, żeby pozbyć się patologii. I w pewien sposób jej się to udało. To znaczy póki co udało jej się sprowadzić jedną artystkę. Na apel radnej odpowiedziała bowiem Hanna Gill-Piątek, aktywistka i studentka szczecińskiej Akademii Sztuki, która postanowiła zamieszkać w kontenerze na pl. Orła Białego. Przy tym placu mieści się Pałac pod Globusem i to w tej właśnie lokalizacji szczecińska uczelnia artystyczna realizuje projekt Akademia Zmienia Szczecin, który jest próbą „wygenerowania – jak to określił były prorektor Piotr Klimek – jakiegoś centrum”[192] i stworzenia „kwartału kultury”. „Pani radna zaprosiła artystów do śródmieścia, a jednocześnie chciała zaprosić patologię do kontenerów. Ponieważ ja mieszkam w Łodzi w śródmieściu, w obszarze rewitalizacji, czyli tam, gdzie się koncentrują według ustawy o rewitalizacji problemy społeczne, więc mnie też się nazywa patologią. Z tego powodu poczułam się – tłumaczyła Hanna Gill-Piątek – podwójnie zaproszona i postanowiłam zamieszkać w śródmieściu i w kontenerze naraz[193]. Artystka słusznie zwróciła przy tym uwagę, że: „W prawie polskim oczywiście nie ma zesłania, ale gminy trochę tak to traktują [zesłanie do kontenerów jest karą wymierzaną przez urzędników, bez wyroku sądu – RJ]. Mówi się też, że trafią tam samotni mężczyźni, którzy są agresywni, nie płacą, niszczą, dewastują. Jak się jedzie do tych osiedli kontenerowych, to okazuje się, że mieszkają tam rodziny albo samotne kobiety z kilkorgiem dzieci, osoby, które są trochę niepełnosprawne intelektualnie, niepełnosprawne fizycznie, seniorki, seniorzy. Czyli ci, którzy popadli w kłopot dlatego, że pomoc społeczna w odpowiednim czasie nie roztoczyła nad nimi odpowiedniej opieki”[194]. Artystkę zaczęli odwiedzać lokalni politycy, w tym m.in. prezydent Piotr Krzystek. W kontenerze Gill-Piątek można było obejrzeć zrealizowany przez KontrPlan film pt. Kontenery (2014)[195]. Jacyna-Witt skomentowała działanie Gill-Piątek w charakterystycznie absurdalny i demagogiczny sposób: „Cała ta akcja z kontenerem jest po prostu głupia. Nie wiem, co «artystka» miała zamiar w ten sposób powiedzieć i nie mam zamiaru dać się w to wmanipulować. Temat zagarniania i dewastowania miasta przez patologię zdeprawowaną jest bardzo poważny. Działanie «artystki» i osób ją wspierających, w tym prezydenta Szczecina, poważne nie jest. Żądam jasnej odpowiedzi: czy jest zgoda na to, aby osobniki pijące, bijące, kradnące i demolujące mieszkania komunalne robiły to dalej za zgodą tegoż prezydenta i urzędników? Bo mamy obowiązek chronić słabszych, mniej zamożnych, mniej zaradnych przed zagrożeniami ze strony takiej patologii!”[196].

Hanna Gill-Piątek nie pierwsza dostrzegła możliwość subwersywnego użycia kontenera jako narzędzia w walce przeciwko gettoizacji biedy. Wcześniej, w 2010 roku kanadyjska artystka uczestnicząca w Mediations Biennale, Michelle Teran, zaproponowała zainstalowanie w centrum Poznania kontenera, który funkcjonowałby jako punkt informacji i miejsce debaty publicznej, animowanej przez środowisko Rozbratu, o polityce mieszkaniowej (już wówczas głośno mówiło się o budowie osiedla kontenerowego, choć władze nie wskazały jeszcze konkretnej lokalizacji). Pomysł został jednak odrzucony przez Zarząd Dróg Miejskich. W odpowiedzi artystka zaproponowała, żeby debata odbyła się w budynku Urzędu Miasta. Tym razem pomysł odrzucili organizatorzy biennale, rozpoznając go jako działanie zbyt krytyczne wobec miasta – mecenasa imprezy (biennale oraz festiwale można łatwo kontrolować, zakręcając w razie potrzeby kurek z pieniędzmi). Zaproponowano w zamian ustawienie kontenera w „bezpiecznej”, bo odległej od centrum, ogrodzonej płotem przestrzeni przy ul. Orzeszkowej 6 (w budynkach dawnego szpitala, które zakupił deweloper Dariusz Wechta i udostępnił Tomaszowi Wendlandowi, dyrektorowi Mediations Biennale, zanim rozpoczął gruntowną ich przebudowę w kompleks apartamentowców), gdzie obywały się wystawy i dokąd nie przychodzi nikt poza artystami oraz publicznością biennale. Michelle Teran się na to nie zgodziła[197]. I ostatecznie zrealizowała projekt w mocno okrojonej wersji, który został zaprezentowany na wystawie Beyond Mediations w poznańskim Muzeum Narodowym. Częścią jej prezentacji był anty-kontenerowy plakat, pocztówka, szablon POZnan *miasto to nie firma, czarny spray, powielony na ksero tekst Czym jest gentryfikacja i jak może zniszczyć twoje życie[198] oraz broszura przygotowana przez Katarzynę Czarnotę oraz Sebastiana Mikołajczaka, pt. Kontenery: polityka wykluczenia. „Na skutek forsowanej medialnie idei kontenerowych osiedli, pojęciu «kontener», które dotychczas oznaczało pojemnik do transportu towarów lub, w potocznym rozumieniu, pojemnik na odpady, udało się nadać nowe znaczenie – pojemnika na ludzi, mającego pełnić funkcję domu. W ramach polityki komunalnej – pisali Czarnota i Mikołajczak – używa się tego pojęcia bezkrytycznie, w stosunku do metalowej, taniej budy, baraku, który otrzymują mieszkańcy miast zamiast przydziału do lokalu komunalnego czy socjalnego[199]”. Broszura ta posłużyła potem jako punkt odniesienia dla wielu debat, prowadzonych w ramach podjętej kampanii pod hasłem Poznań *miasto to nie firma.

W 2011 roku poznańska grupa manuFAktura wydrukowała plakaty, z których jeden, wspomniany już wcześniej, z napisem Bieda marsz do kontenera wywołał – przez odniesienie do bramy obozu Auschwitz I – sporo kontrowersji[200]. W tym samym roku, krótko przed świętami Bożego Narodzenia, ManuFAktura dokonała przejęcia/przechwycenia jednego z billboardów. Akcja została zatytułowana Betlejem poznańskie (na tle kamienic Starego Rynku widnieje rząd kontenerów z napisem „Międzynarodowy festiwal wykluczenia i nienawiści klasowej”[201]). Łukasz Surowiec, w ramach realizowanego w latach 2010-2014 roku projektu, pt. Szczęśliwego Nowego Roku, zaproponował budowę osiedla kontenerowego pod katowickim Spodkiem. „Sztuka pozwala działać na marginesie, pozwala – mówił Surowiec – na wychodzenie poza to, co oczywiste, pewne; również poza kulturowe przyzwyczajenia, status quo. Stworzyliśmy fikcyjną kampanię na rzecz powstania nowego osiedla. Miał to być cały kompleks, osiedle wykonane przez bezdomnych. Za darmo! Zaprezentowaliśmy prototyp jednego takiego domu w Centrum Sztuki Współczesnej Kronika w Bytomiu. Wykonaliśmy go z materiałów powystawowych. Razem ze Stanisławem Rukszą, dyrektorem Kroniki, napisaliśmy pismo (a potem kolejne) z prośbą o wyrażenie zgody na budowę prototypowego osiedla. W tej euforii wykonałem fotomontaże, na których prezydent miasta, ściska dłoń Józefowi Johnowi [bezdomnemu bohaterowi cyklu filmowego Surowca – RJ], akceptując jego projekty. Osiedle nie zostało wybudowane”[202]. Osiedla kontenerowe są przeznaczone nie dla bezdomnych tylko dla tych, których w ramach akcji pokazowych służących zastraszaniu lokatorów, eksmituje się z zajmowanych pełnostandardowych mieszkań, spychając ich w bezdomność. Surowiec zaproponował natomiast budowę osiedla kontenerowego dla bezdomnych. Udało mu się odwrócić, za pomocą prostego gestu, wektor krytyki w stronę władz Katowic. Projekt osiedla kontenerowego autorstwa samych bezdomnych był krytyką neoliberalnej polityki mieszkaniowej miasta, którego prezydentem był wówczas Piotr Uszok (którego postać pojawiła się zresztą w projekcie Surowca). Osiedla kontenerowe są – tak jak w Poznaniu, Bydgoszczy i Bytomiu – usytuowane w miejscach, które są doskonale ukryte przez wzrokiem postronnych mieszkańców. Surowiec, w swym radykalnym projekcie, zaproponował budowę osiedla kontenerowego w ścisłym centrum, sytuując tym samym problem w centrum debaty publicznej.

Łatwo jednak o porażkę. W 2012 roku Rafał Betlejewski zrealizował, w ramach krakowskiego Grolsh ArtBoom Festival akcję pt. Hunger[203]. Akcja cechowała się charakterystycznym dla tego autora, pracującego przez wiele lat w agencjach reklamowych, efekciarskim myśleniem copyrighterskim. Betlejewski w ustawionym na bulwarach wiślanych kontenerze przy ul. Smoczej – głodował (jak nietrudno się domyślić). Ubrany był przy tym w pomarańczowy kombinezon z białym napisem „HUNGER” na plecach (tak, żeby nikt nie miał wątpliwości o co tu chodzi). Pozbawiona wyraźnego kontekstu akcja Betlejewskiego – choć została przeprowadzona w kontenerze – nie dotykała tak naprawdę ani problemu głodu ani osiedli kontenerowych. Niektórym zbyt łatwo, niestety, przychodzi postawienie się w sytuacji kogoś kto nie ma możliwości wyboru, kto znajduje się w sytuacji bez wyjścia. W trakcie swej narcystycznej do bólu i skoncentrowanej na własnym wizerunku akcji Betlejewski za pomocą wpisów na blogu dzielił się z publicznością swoimi doświadczeniami oraz żenującymi przemyśleniami[204]. Było to grafomaństwo w stylu: „Spadam w życie. Odrywam się od gałęzi mojej wyobraźni i przemieniam się w kamień”[205]. Po zakończeniu nastawionego na autopromocję projektu Betlejewski wrócił rzecz jasna do swojego bezpiecznego, dostatniego i wygodnego życia medialnego celebryty.

Problematyczna była również akcja dziennikarki „Gazety Wyborczej”, Ludmiły Annanikovej, która w 2013 roku postanowiła sprawdzić jak się żyje w kontenerze socjalnym przy ul. Średzkiej w Poznaniu i czy w takich warunkach można pracować i wychowywać dzieci. Dziennikarka prowadziła zapiski, coś w rodzaju dziennika, relacji z życia w kontenerze, publikowanej w „Gazecie Wyborczej”[206]. Jej intencje, w przeciwieństwie do happeningu Betlejewskiego, nie budzą zastrzeżeń, chciała ona bowiem zainteresować kwestią getta biedy mieszkańców i lokalnych polityków, łącznie z prezydentem miasta, Ryszardem Grobelnym (który nota bene odmówił wizyty w kontenerze zajmowanym przez Annanikovą – odsyłając ja do Jarosława Pucka). Cóż, życie w kontenerze nie jest łatwe, ale da się przeżyć, szczególnie wówczas, gdy mieszka się w nim tylko przez dwa tygodnie, wiedząc, że po tym okresie – który można postrzegać w kategoriach ekstremalnej przygody – wróci się, wraz z dziećmi, do wygód własnego domu czy mieszkania. Żeby dojść do tego rodzaju wniosków nie trzeba przeprowadzać wątpliwego etycznie „eksperymentu”.

W czerwcu 2018 roku Karolina Włodek i Adam Martyniak, duet artystyczny z Wrocławia, działający pod nazwą Swojskie Tropiki (znów ta egzotyka!), rozpoczął realizację projektu artystycznego w ramach Generatora Malta, będącego częścią Festiwalu Malta (idiom: Skok w wiarę), odbywającego się pod hasłem Zwątpienie w lokalność[207]. Baraki zostały wybudowane przez Niemców w czasie II wojny światowej i miały stanowić lokum dla przesiedlanych Polaków. W barakach znajdują się małe, dwuizbowe mieszkania, bez dostępu do prądu, bez toalet, z kranami i zlewami we wspólnych korytarzach. Baraki przetrwały do dziś. 25 lutego 2012 roku Grupa Inicjatywna Drugie Oblicze Poznania zorganizowała happening autobusowy, którego celem było obnażenie antyspołecznej polityki władz. Jednym z odwiedzonych miejsc była właśnie ul. Opolska. „Nie czekając na programy rewitalizacji, lokatorzy sami za własne pieniądze zrewitalizowali niegdyś domy i zapewnili sobie dach nad głowa, wyręczając w tym miasto. Mimo niewielkich środków finansowych łatwiej wyremontować zrujnowane lokum w baraku niż liczyć na pomoc «miasta know-how»” – czytamy w relacji z wydarzenia na stronie Kolektywu Rozbrat[208]. Na pytanie dlaczego artyści wybrali tę lokalizację Karolina Włodek odpowiada: „Chcemy pokazać fajne miejsce. Ludzi, którzy wybrali je do życia, bo chcą być z dala od zgiełku centrum, przy swoim ogródku. Są tu tacy ludzie”[209]. Na tym etapie [początek czerwca 2018 – RJ] trudno jeszcze powiedzieć jaki rezultat przyniesie projekt filmowy pt. 3 x Happy End grupy Swojskie Tropiki. Być może kryje się w nim jakiś potencjał krytyczny. Jednak rama Festiwalu Malta, którego jedna z poprzednich edycji dotycząca wykluczenia (idiom: Wykluczeni) została zainaugurowana przez dyrektora Michała Merczyńskiego i prezydenta Ryszarda Grobelnego pamiętną uroczystą kolacją w nie obsługującej Romów ekskluzywnej restauracji Piano Bar w Starym Browarze[210] oraz język, którym posługują się autorzy projektu, budzą sporo wątpliwości.

Realizacja Hanny Gill-Piątek, która postanowiła zamieszkać w kontenerze, miała sens tylko jako prowokacja, w kontekście medialnego zamieszania wokół propozycji Magdaleny Jacyny-Witt. Punktowa interwencyjna artystki nie tylko ośmieszyła pomysły radnej ale spowodowała, że wielu mieszkańców Szczecina, w tym dziennikarzy oraz decydentów, mogło zapoznać się z zagrożeniami jakie rodzi neoliberalna, antyspołeczna polityka wykluczenia. Wydaje się, że dzięki akcji Gill-Piątek groźba budowy osiedla kontenerowego w Szczecinie została, przynajmniej na razie, zażegnana. I w tym sensie jej działanie, choć było bardzo – jak dowodzą działania Betlejewskiego i Annanikovej – ryzykowne, było celne i przede wszystkim skuteczne.

5/ OTWARTA STREFA GENTRYFIKACJI

Gentryfikację nie zawsze propaguje się za pomocą tak wulgarnego języka, jakim posłużyła się kandydatka na prezydenta Szczecina. Język zapowiadający gentryfikację, bądź też ją napędzający, miewa również subtelniejszy charakter, zwłaszcza wówczas, gdy posługują się nim artyści. W poznańskiej dzielnicy Łazarz, przy ul. Głogowskiej 53, działa Galeria Raczej, którą w 2011 roku założyło dwoje artystów z Poznania, Agnieszka Szablikowska-Trusewicz oraz Łukasz Trusewicz. Przestrzeń otrzymali od Zakładu Komunalnych Zasobów Lokalowych, w ramach stricte artwashingowego programu „lokal za złotówkę”, działającego od 2010 do 2013 roku[211], zamienionego następnie, w 2015 roku, w program „Liczy się pomysł. Czynsz się nie liczy"[212]. „My nie ukrywamy, że te lokale są w złym stanie technicznym, ale artystyczne dusze widzą więcej w tych lokalach niż urzędnicy” – przekonywał do swego pomysłu Jarosław Pucek[213]. W czasie gdy Szablikowka i Trusewicz negocjowali z dyrektorem ZKZL-u warunki najmu, Pucek stawiał osiedle kontenerowe na Średzkiej, bezczelnie odpierając pytania dociekliwych dziennikarzy w kółko powtarzanymi komunałami o „trudnych lokatorach” oraz eksmitował kobietę w ciąży do tzw. „hotelu robotniczego”[214]. Ponieważ ambicje polityczne Pucka sięgały, i nadal sięgają znacznie wyżej niż posada dyrektora ZKZL-u (w kwietniu 2018 roku potwierdził, że będzie kandydował na prezydenta Poznania[215]) – potrzebował on dobrego PR-u. Postanowił więc zyskać przychylność części środowiska artystycznego. „Kupując” artystów za „lokale za złotówkę” próbował rozbić solidarność artystów z mieszkańcami kontenerów, osłabiając nasz sprzeciw, wyrażony we wspomnianym apelu. Beneficjentów programu „lokal za złotówkę” dyrektor ZKZL-u mógł w łatwy sposób kontrolować, w razie niesubordynacji wymawiając im po prostu użytkowaną przestrzeń. Było to sprytne posunięcie, bo niekomercyjne eventy organizowane w „lokalach za złotówkę” zwracały uwagę potencjalnych najemców na objęte tym programem nieruchomości należące do miasta, które mogli wynająć na komercyjnych już zasadach. Przy okazji artyści opiekowali się lokalami, które i tak stałyby puste. „Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych stwierdził, że w sumie robimy – mówił Trusewicz – fajne rzeczy”[216]. Na zdjęciu z 2015 roku autorstwa Adriana Wykrota, opublikowanym w „Głosie Wielkopolskim” uśmiechnięci młodzi ludzie, w tej roli Agnieszka Szablikowska i Łukasz Trusewicz, trzymają żółte plansze z napisem: „*ZKZL/do wynajęcia/www.zkzl.poznan.pl”. Trudno chyba o lepszą (bardziej przychylną) kryptoreklamę w mediach instytucji odpowiedzialnej za lata antyspołecznej polityki mieszkaniowej oraz getto kontenerowe[217], którego były prezes ZKZL-u nadal zresztą broni, również jako kandydat na prezydenta Poznania. „To źle, że je zlikwidowano” – ocenia Pucek. I dodaje: „Kontenery to był oczywiście straszak”. Przy okazji odświeża swój dawny repertuar, w nadziei, że przysporzy mu to cierpiących na klasistowskie fobie wyborców: „Mieszkańcy kontenerów, zanim ich tam przenieśliśmy, sprawiali problemy, bo zapraszali sobie kumpli od wódki. Gdy już trafili do kontenerów, te problemy się skończyły. Czy dobraliśmy dobre rozwiązanie? Pewnie nie najdoskonalsze. Ale prosiłem, by ktoś mi pokazał inne, lepsze. Nie doczekałem się. Przyznaję, że po prostu patrzyłem na ten problem z perspektywy sąsiadów, a nie penerów”[218].

Szablikowska i Trusewicz są również inicjatorami Perfexu, który zainaugurował swą działalność w 2014 roku w budynku przy ul. Głogowskiej 29 (w którym przed laty działało przedsiębiorstwo Hortex), i który zorientowany jest głównie na promocji sztuki performance (stąd nazwa). W tym samym budynku, na parterze, mieści się punkt gastronomiczny Vege Pizza. Na Łazarzu działają również inne galerie – Galeria Ego, Galeria Łęctwo, Galeria Muzalewska, a także galeria fotografii Pix.House. Trusewicze byli inicjatorami powołania Otwartej Strefy Kultury, do której przystąpiły również Kolektyw Kąpielisko oraz osiedlowy Klub Krąg (obecnie działa już Fundacja Otwarta Strefa Kultury, która powstała po to, żeby wspierać inicjatywy Otwartej Strefy Kultury – Łazarz[219]). Na Łazarzu rozpoczęła działalność inicjatywa o nazwie Inkubator Sztuki Pireus. Właściwie to trudno wymienić wszystkie projekty inicjowane przez duet Szablikowska&Trusewicz w taki sposób, żeby się w tym zwyczajnie nie pogubić. Artyści organizują również cykliczny event pt. Włącz Łazarz. Trzecia edycja tej imprezy odbyła się pod hasłem Miejscówka. „Miejscówka to nie tylko przestrzeń. To miejsce z czymś: ludźmi, historią. Takie, które przyciąga. I na takich miejscach – mówił Trusewicz – chcemy się skupić”[220]. Artysta jednocześnie deklaruje, że przez działania na dzielnicy chce zatrzymać proces gentryfikacji Łazarza[221], choć nie wiadomo co miałoby to konkretnie oznaczać. I tu zaczyna się niezła ekwilibrystyka. Bo Trusewicz kreśli własną wizję nowego wspaniałego Łazarza: „W 2024 roku widzimy ulicę Małeckiego jako deptak bądź strefę uspokojonego ruchu, a skwer Łukaszewicza jako miejsce spotkań mieszkańców czy pokazów instalacji artystycznych”[222]. I zapewne w 2024 roku Łazarz będzie inną, nową, wspaniałą dzielnicą. Dla innych, nowych, wspaniałych mieszkańców.

„Dwa lata temu powstała – pisał Jakub Łukaszewski – ustawa o rewitalizacji. Gminy mogą prowadzić proces rewitalizacji na dwa sposoby. Pierwszy – stary tryb – to realizowanie lokalnego programu rewitalizacji. Ale jeśli chcą w pełni korzystać z narzędzi, które daje prawo i przepisy, to muszą stworzyć Gminny Program Rewitalizacji. W Poznaniu radni właśnie przyjęli taki dokument. W programie znalazło się nie tylko śródmieście. Poza Łazarzem, Wildą, Jeżycami, Śródką, Starym Miastem, Ostrowem Tumskim, GPR dotyczy też fragmentów Głównej, Starołęki, Górczyna (okolice centrum Panorama), a nawet Sołacza. W dokumencie znajduje się lista przedsięwzięć ożywiających te dzielnice. To przede wszystkim «twarde» inwestycje, ale też «miękkie» projekty społeczno-kulturalne[223]. W ramach wspomnianego programu planuje się przeznaczyć na cele kulturalne dawną komendę policji przy ul. Wyspiańskiego. Dotacje na „miękkie” projekty społeczno-kulturalne otwierają przed łazarskimi animatorami kultury zupełnie nowe perspektywy oraz możliwości, co pozwoli znacznie przyspieszyć zachodzące w tej dzielnicy procesy gentryfikacji. „W ramach Gminnych Programów Rewitalizacji na lata 2016–23 przewidziane jest ponad 20 mld zł. Nic dziwnego, że gminy – pisał Jan Rojewski – chętnie po nie sięgają”[224]. Dlatego właśnie rok 2024 jest dla Trusewicza rokiem gdy Łazarz zyska nowe oblicze.

Nie śledzę działalności Galerii Raczej. Nie znam też większości inicjatyw Szablikowskiej i Trusewicza, choć wierzę, że można wśród nich znaleźć wiele interesujących propozycji artystycznych, zwłaszcza z obszaru performance. Niemniej warto się przyjrzeć publicznym wypowiedziom duetu kuratorsko-artystycznego z perspektywy zawartego w nich potencjału gentryfikacyjnego (opieram się głównie na monitoringu prasowym). Jak się to wszystko zaczęło? „Taka myśl przyszła mi do głowy podczas podróży do Chin. «798» to dzielnica, w której działa wiele małych galerii, sal koncertowych. Wróciłem na Łazarz, a tam smutna pustka i marazm zamiast ruchu. Nie mogłem – wyznał – siedzieć bezczynnie”[225]. Przy innej okazji Trusewicz mówił: „Jeździliśmy, prezentując naszą galerię i artystów w różne zakątki świata. Dzięki tym podróżom obserwowaliśmy istniejące dzielnice artystyczne i kolonie artystów na świecie, które często działają na zasadzie wzajemnego wspierania się. Któregoś dnia wróciłem z takiej podróży do Poznania. Chodziłem po Łazarzu – tej pustce – i pomyślałem, że to w gruncie rzeczy jest potencjał – że to tu właśnie można coś takiego zrobić. Stworzyć miejsca, które będą przyciągały ludzi i spowodować, że wszyscy będziemy mogli lepiej funkcjonować”[226]. Nasuwają się kilka pytań. Kto będzie mógł „lepiej funkcjonować”? Co to znaczy „lepiej funkcjonować” z perspektywy dotychczasowych mieszkańców? Oraz przede wszystkim – co Trusewicz rozumie przez „pustkę”?

Pomnik płonącej kanapy

Warto zwrócić uwagę na moment inicjujący gentryfikację. „W literaturze przedmiotu, niestroniącej od metaforyki kolonialnej, wskazuje się w tym kontekście najczęściej na fazę działalności pionierów, czyli przedstawicieli niższej klasy średniej, rewitalizujących i rewaloryzujących zdegradowaną przestrzeń własnymi środkami. Typowi pionierzy, zgodnie z powszechnie przyjętą interpretacją, to skłonni do podjęcia ryzyka kolonizacji przedstawiciele subkultur i wolnych zawodów, studenci czy nadreprezentowani w tej grupie artyści. Tym, co sprowadza ich do zaniedbanych śródmieść, jest – jak pisał Piotr Juskowiak – tania substancja mieszkaniowa, koloryt i witalność lokalnej społeczności, jak również związana z koncentracją podobnych osób obietnica zakosztowania stylu życia bohemy. W wypadku artystów istotną przesłankę stanowi również możliwość zajęcia stosunkowo dużych lokali i zaadoptowania ich na pracownie oraz stymulująca twórczo atmosfera tolerancji, charakteryzująca coraz bardziej heterogeniczne środowisko śródmieścia”[227]. Nie wiem dlaczego dzielnica Łazarz postrzegana jest przez Trusewicza jako miejsce gdzie panuje „smutna pustka i marazm zamiast ruchu”. Przecież dokładnie tymi słowami można można opisać zgentryfikowane, homogeniczne klasowo dzielnice. Budowana w ten sposób narracja przenika jednak do mediów i jest bezkrytycznie reprodukowana. I tak jeden z artykułów w „Głosie Wielkopolskim” zatytułowano Wskrzeszenie Łazarza. Chwytliwy tytuł sugeruje, że dzielnica jest martwa kulturowo, w związku z czym konieczne jest przywrócenie jej do życia. „Wynikiem tego myślenia było – mówi Trusewicz – powstanie porozumienia, które nazwaliśmy Łazarz 2024”[228].

Rewitalizacyjny potencjał projektu Łazarz 2024 szybko dostrzegli lokalni politycy. „Na naszych spotkaniach – wspominają Szablikowska i Trusewicz – pojawiał się wiceprezydent miasta Mariusz Wiśniewski. On też mocą swojego urzędu zaczął przysyłać na nie przedstawicieli poszczególnych wydziałów Urzędu Miasta. Część urzędników przychodziła z własnej inicjatywy – osoby odpowiedzialne za koordynację projektów kulturalnych i rewitalizację, konserwator zabytków”[229]. Trzeba przyznać, że inicjatorzy Otwartej Strefy Kultury są bardzo obrotnymi lobbystami i sprawnymi organizatorami: „W tym roku [2016 – RJ] odbył się pierwszy konkurs na najem lokali. Poprzedziły go wycieczki do dostępnych w ramach konkursu miejsc. Niektóre są w bardzo złym stanie, ale część jest całkiem interesująca. Wybrani najemcy będą mogli korzystać z miejskich nieruchomości, pozostając od 3 do 5 lat zwolnionymi z czynszu. Ten okres może być – mówił Trusewicz – przedłużony pod warunkiem prowadzenia działalności kulturalnej non-profit. Ideą konkursu było stworzenie rozproszonych miejsc pracy i poszerzenie grona zaangażowanych w budowanie tej dzielnicy osób”[230]. Decydenci dostrzegli, że mają z artystami zbieżne interesy. Tym samym proces przeobrażania Łazarza w dzielnicę podobną do pekińskiej „798”, wydający się na pierwszy rzut oka dość fantazmatycznym pomysłem, stał się całkiem realny. „Dzięki wspólnym działaniom naszym i rady osiedla tym miejscem zainteresowała się Komisja Rewitalizacji Rady Miasta, która jeszcze w tym roku przeznaczy 100 tysięcy zł na renowację skweru. Ale chcemy przeprowadzić to w nowatorski sposób. Z udziałem mieszkańców, którzy będą mieli wpływ na to, jaki ostateczny kształt i funkcje będzie miało to miejsce. Przez jeden weekend aktywiści miejscy z grupy Komitywa zbierali ich propozycje. Pojawiły się pomysły wybiegu dla psów, postawienia stojaków dla rowerów. Ale też bardziej awangardowe pomysły. Np. pomnik płonącej kanapy”[231]. I tu, na „płonącej kanapie”, warto się zatrzymać. Wynoszone z mieszkań, a następnie podpalane na ulicy meble, to lokalny folklor, tradycja od wielu lat praktykowana w Sylwestra. Tradycją stały się również brutalne interwencje policji[232]. Sylwestrowe zadymy na ul. Małeckiego można postrzegać w kategoriach symbolicznego, „karnawałowego” oporu wobec codziennej przemocy doświadczanej ze strony systemu. Twórcy Otwartej Strefy Kultury postanowili to przechwycić i wykorzystać, formatując wydarzenie do wymiaru animowanej imprezy. W sylwestrową noc 2015/2016 zorganizowali Sylwester na Skwerze Małeckiego – coś w rodzaju pikniku z grillem i muzyką, na którym rozdawali gorący barszcz. „Dzięki naszym staraniom odnowiono niedawno ten skwer. Chcemy go teraz przypilnować – żeby nic złego się tam nie wydarzyło, pokazać, że można tam organizować różne wydarzenia i zachęcić do pozytywnego przywitania nowego roku. Będzie ciepły posiłek, będzie muzyka, będzie można potańczyć – reklamowała event Szablikowska[233]. Na odnowionym skwerze ustawiono stelaż przypominający postawioną na sztorc kanapę, który mieszkańcy Łazarza – konsekwentnie motywowani przez organizatorów za pomocą szczekaczki, w prawdziwie wodzirejskim stylu[234] – mogli wspólnie podpalić. Jednak akcja i tak wymknęła się spod kontroli animatorów i zakończyła jak zwykle, czyli tradycyjną uliczną burdą i pałowaniem. „Kulminacją wieczoru miało być podpalenie rzeźby kanapy. Ten płomień miał być takim jednoczącym miejscem. W momencie kiedy skończył się kiełbaski, a kanapa zgasła, zaczęła się zadyma i pałowanie. 8 osób zostało zatrzymanych. Tym razem jednak podpalanie śmietników i walki przeniosły się na sąsiadujące z placem ulice i skwer – podsumowuje wydarzenie Trusewicz – nie został bardzo zniszczony”[235]. No cóż, najważniejsze, że udało się uratować odnowiony za 100 tysięcy złotych, z inicjatywy artystów, skwer. W 2017 roku na Łazarzu odbył się kolejny już animowany przez Trusewiczów sylwester[236], tym razem w zdecydowanie spokojniejszej atmosferze. Wszystko wskazuje na to, że z roku na rok atmosfera będzie coraz spokojniejsza. „W tym roku [2018 – RJ] tworzenie mebla, który zapłonie w Sylwestra rozpoczęło się już w wakacje. W lipcu na skwerze stanęło wielkie białe krzesło, które aż do grudnia przechodnie mogą ozdabiać. W ubiegłym tygodniu, podczas pikniku sylwestrowego, rozpoczęło się – mówił Trusewicz – jego malowanie”[237]. Kolorowa atrapa krzesła, podobnie jak wcześniej atrapa kanapy, będzie w alternatywny sposób promować dzielnicę, tym razem aż przez pół roku. „To ciekawe, że rzecz, która była nieprzyjemna, teraz jednoczy mieszkańców” – podkreśla animator[238]. Ta swoista próba przechwycenia, opanowania i rozładowania autentycznej energii mieszkańców, próba zamiany palenia mebli w artystyczny ersatz jakim było palenie ażurowego symbolu mebla (wersja soft), przywodzi na myśl śródecką cukiernię „Raj”, w której serwuje się „różnorakie pyszności, chociaż bez cukru”.

Warsztaty z performance

Szablikowska i Trusewicz liczą na to, że w dzielnicy powstaną modne knajpy. „Jedno przyciągnie drugie. Jeśli pojawi się kultura, to w następstwie pojawią się inne miejsca. Ale chcemy, żeby działalność komercyjna – deklaruje Trusewicz – szła w parze z kulturalną”[239]. Zatem nie ukrywają oni swych intencji: galerie sztuki mają przyciągać knajpy, te zaś mają zmieniać dotychczasowy charakter dzielnicy, tak, żeby publiczność galerii miała gdzie mile spędzić czas po obejrzeniu wystaw. Inaczej mówiąc działalność kulturalna ma być swoistym magnesem dla działalności komercyjnej. A co zyska społeczność Łazarza? „Przede wszystkim zyska szerszy dostęp do kultury w swojej dzielnicy. Zyska alternatywę wobec tego co tu jest teraz: sklepów z dopalaczami, automatów i penerstwa. Alternatywę dla centrów handlowych. Ale to także szansa na nowe miejsca pracy. Jeżeli powstaną galerie i knajpy, to będzie potrzeba ludzi do pracy. Czyli nowe miejsca pracy dla mieszkańców. A jeśli uda się stworzyć dobry program artystyczny i zyskać na niego fundusze, to też szansa dla absolwentów kierunków humanistycznych i artystycznych. Będą mogli zostać w mieście, a nie wyjeżdżać za granicę[240]”. Jak widać, w konstruowanej przez Szablikowską i Trusewicza „miękkiej” narracji promującej gentryfikację, „patologię” zastąpiło „penerstwo” („penerstwo” znaczy „margines”, czyli mniej więcej to samo co „patologia”, ale to nasze, poznańskie[241], a więc bardziej swojskie – i w kontekście działalności artystycznej grupy Penerstwo – sympatyczne określenie, którym zresztą ostatnio również chętnie posługuje się kandydat na prezydenta, Jarosław Pucek). Mieszkańcy zyskają dostęp do kultury, znajdą zatrudnienie w knajpach, które wyprą sklepy z dopalaczami i pewnie też monopolowe. Penerzy (czy też penery, jak to się mawia w Poznaniu) dzięki kontaktowi ze sztuką współczesną, m.in. produkcjami byłych członków grupy Penerstwo, zmienią się w hipsterów i będą – po wernisażach – przesiadywać w pretensjonalnych kawiarenkach, popijając caffé latte z mlekiem sojowym. Zaś absolwenci uczelni artystycznych zostaną w Poznaniu, zasilając zasoby lokalnej „klasy kreatywnej”. Problem w tym, że tak jak z penerów (Trusewicz obsadził w tej roli, jak się wydaje, przedstawicieli młodszej części łazarskiej klasy robotniczej) nie zrobi się hipsterów, tak też większości absolwentów poważnie myślących o karierze w polu sztuki nie zatrzyma się w Poznaniu. Wyjadą bowiem do stolic – Berlina, Londynu, a przynajmniej – śladem lidera wspomnianej grupy artystycznej – Warszawy, w której mieszka garstka kolekcjonerów i do której przyjeżdżają – głównie za środki Instytutu Adama Mickieiwcza – kuratorzy na wizyty studyjne. Na pewno nie zostaną w stolicy Wielkopolski dla kilku efemerycznych inicjatyw artystycznych Łazarza. Natomiast z pewnością potrzebni będą ludzie do pracy w knajpach. Problem w tym, że zajmą oni miejsce tych, którzy teraz pracują w sklepach i punktach usługowych na Łazarzu – dokładnie tak samo jak to się stało na Śródce (warto przynajmniej sfotografować sprzedawczynie i sprzedawców z Łazarza, tak jak to zrobił Paweł Kula na Śródce, bo w przeciwnym razie świat wielopokoleniowych sklepów i punktów usługowych tej robotniczej dzielnicy bezpowrotnie odejdzie). Nie ważne, że większość mieszkańców będzie zmuszonych się wyprowadzić z Łazarza przez zaporowe ceny oraz nową, obcą im, snobistyczną estetykę życia. „Niektórzy nam zarzucają, że przez nasze działania – mówi Trusewicz – może dojść do zaostrzania się różnic społecznych. Otworzą się galerie sztuki, za nimi knajpy. Od razu czynsze skoczą w górę, czyli zwykli ludzie przez to stracą. A my chcemy ich zaktywizować i przygotować. Za pomocą sztuki. Np. przez warsztaty z performance możemy nauczyć ludzi jak wyrażać swoje potrzeby, nauczyć umiejętności miękkich. To nie tylko sztuka dla sztuki. Możemy jej użyć jako narzędzia aktywizacji społecznej. To nie są już lata 80., gdzie ktoś oblewał się farbą. Sztukę współczesną można teraz wykorzystać inaczej”[242]. W innej swej wypowiedzi Trusewicz również położył nacisk na konieczny proces „aktywizowania” mieszkańców: „Zależy nam raczej na tym, by aktywizować lokalnych mieszkańców i podnosić ich kompetencje społeczne, by sami mogli zmieniać przestrzeń dzielnicy według swoich potrzeb”[243]. Jednak można też znaleźć taką wypowiedź, w której zdaje się on przeczyć samemu sobie: „Pragniemy – mówi – wspierać osoby, które chcą działać w sektorze kultury i sztuki. Jeżeli chodzi o potrzeby mieszkańców, to raczej staramy się współpracować z ludźmi, którzy na co dzień i zawodowo tym się zajmują i na tym się znają”[244]. Zatem „aktywizacja” mieszkańców czy współpraca z zawodowcami? Trudno powiedzieć jaki mają cel. Nie wiem natomiast kompletnie skąd to paternalistyczne przekonanie, że „zwykli ludzie” potrzebują „zaktywizowania” i „przygotowania” czy też „podniesienia kompetencji społecznych” za pomocą np. „warsztatów z performance”? Skąd przekonanie, że w ogóle potrzebują oni sztuki? Skąd to poczucie misji, polegającej na wyposażeniu mieszkańców w narzędzia, jakich używa sztuka? Kobiety wyrzucone ze swoich mieszkań na Łazarzu, obecnie aktywne działaczki Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów, choć nigdy nie uczestniczyły w warsztatach performance Szablikowskiej i Trusewicza, doskonale potrafią wyrażać swoje potrzeby, i to w radykalny, polityczny sposób, na blokadach eksmisji, demonstracjach i pikietach. Są to umiejętności, których nabywa się w klasowej konfrontacji, w praktyce oporu, a nie na warsztatach ze sztuki współczesnej. „My sami jesteśmy mieszkańcami tej dzielnicy, więc nie ma co wciąż powtarzać haseł o stygmatyzowaniu mieszkańców. Tak się często dzieje, ale pamiętajmy o tym, że artyści też są mieszkańcami. To, że w dzielnicy są sypiące się i obskurne kamienice nie znaczy, że mieszkają tam – stwierdzili Szablikowka i Trusewicz – tylko patologiczne rodziny”[245]. A jednak padło to magiczne określenie „patologiczne rodziny”!

Rewitalizacja ludzi

Duet Szablikowka-Trusewicz chce nie tylko rewitalizować ulice, kamienice i skwery – ale także ludzi: „Cały program «Włącz Łazarz» jest skierowany przede wszystkim do mieszkańców i nie chodzi w nim o to, żeby było ładnie i żeby wszystko było odmalowane. Chodzi bardziej o to, żeby zrewitalizować ludzi. Celem nie jest ładny skwer, ale żeby ludzie przy tym skwerze mogli się wypowiedzieć, żeby się zaktywizowali. To jest dla nich szansa, której nikt im nie dał do tej pory. To jest kwestia odpowiedzialności, bo ludzie, żeby się zaangażować muszą uwierzyć, że zmiana jest możliwa”[246]. Pozostaje mieć nadzieję, że mieszkańcy Łazarza nie uwierzą w retorykę „możliwej zmiany” i nie poddadzą się tak łatwo procesowi rewitalizacji jak skwer na którym docelowo ma stanąć „pomnik kanapy”, a tymczasem postawiono atrapę krzesła. Niestety, mieszkańcy często wspierają efektownie „opakowane” inicjatywy, które – jeśli zostaną zrealizowane – obrócą się przeciwko nim. Nie zapominajmy też, że w rozmaitych formalnych lub nieformalnych grupach i stowarzyszeniach mieszkańców aktywna jest głównie dysponująca większą ilością wolnego czasu klasa średnia, dla której są one narzędziem realizacji własnych interesów.

„U nas zdecydowanie najpierw była rzeczywistość, czyli Łazarz, dzielnica w Poznaniu i ulica Małeckiego – oś Dolnego Łazarza. Jest to śródmiejska dzielnica, na którą miasto nie miało pomysłu. To ona zainspirowała mnie do stworzenia porozumienia z ludźmi kultury, którzy na Łazarzu mieszkają i pracują. Te pojedyncze osoby i niewielkie grupy zaczęły niezależnie otwierać w tym rejonie miasta różne miejsca – ogrody społeczne, galerie. Wiele osób, które działają w tej dzielnicy, mieszka w niej. My sami bardzo długo tam mieszkaliśmy. W Poznaniu są właściwie trzy takie dzielnice. Jeżyce, które teraz są mocno hipsterskie. Jest tam sporo knajp i kawiarni. Wcześniej były galerie sztuki, ale po okresie aktywności w Poznaniu wyprowadziły się do Warszawy [mowa tu o Galerii Stereo i Galerii Pies – RJ] lub upadły. Teraz króluje tam humus z food trucka. To miała być dzielnica artystów, taki poznański Kreuzberg, ale w tym momencie z tej wizji zostały tylko kawiarnie. Jeżyce stały się wydmuszką. Wilda jest dzielnicą w Poznaniu, która ma podobne problemy. Mieści się ona jednak bliżej centrum, bezpośrednio przy ulicy Półwiejskiej, głównym deptaku Poznania i zaczyna być coraz bardziej aktywna. Dolny Łazarz, kojarzony jest przede wszystkim z najbardziej zapuszczonym miejscem w mieście. W obrębie ulicy Małeckiego, która ciągnie się przez 300 metrów, jest ponad 20 pustostanów. Istnieje tam jeden działający sklep. Jeżeli w budynku pojawi się jedna wybita szyba, bardzo szybko wybite zostają pozostałe. Dzielnica przeładowana jest zaparkowanymi samochodami. Mogłoby się wydawać, że Dolny Łazarz – powiada Łukasz Trusewicz –  jest miejscem bez jakichkolwiek walorów”[247]  (akurat na Dolnym Łazarzu, czyli we wschodniej części dzielnicy zachowało się sporo skromnych domów kolejarzy, budowanych wzdłuż torów kolejowych, w okolicy nomen omen ul. Kolejowej i Łukaszewicza, będących nośnikiem pamięci o proletariackiej historii dzielnicy). Z tego fragmentu wynika, że Trusewicz jest doskonale zorientowany w kolejnych etapach gentryfikacji Poznania. Rzeczywiście poddane silnej presji inwestycyjnej Jeżyce[248] miały być „dzielnicą artystów”, choć nie wiem czy akurat „poznańskim Kreuzbergiem”. Bo Kreuzbergowi ton nadają nie artyści tylko ruchy anarchistyczne i alterglobalistyczne, które sukcesywnie przeprowadzają radykalne akcje bezpośrednie polegające np. na paleniu należących do gentryfikatorów drogich samochodów (miesięcznie płonie nawet 50 aut), o czym pisała m.in. Veronika Sinevali, i tylko dlatego ta dzielnica Berlina nie została do końca zniszczona, czyli spenetrowana przez kapitał. W przytoczonej wypowiedzi Trusewicza jest mowa o 20 pustostanach. Szkoda, że nie rozwinął tego tematu. Bo owe „pustostany” to brutalnie „wyczyszczone” kamienice albo zabytki – jak Sołtysówka – niszczejące z woli właścicieli. Po pożarze, który miał miejsce w 2013 roku, willa Sołtysówka znajduje się w tragicznym stanie. „Nadzór budowlany dwukrotnie prowadził – mówił Paweł Łukaszewski – prace zabezpieczające Sołtysówkę. W sumie wydał na to 30 tys. zł. Pieniądze na ochronę budynku pochodziły od wojewody. Do dziś nie udało się ich odzyskać od właściciela zabytkowej willi”[249]. Sołtysówką zainteresował się jednak inwestor, deweloper Grupa Kartuska, który planuje urządzić w niej restaurację, zaś na przyległej działce wybudować sześciopiętrowy akademik, w którym ma być 180 pokoi. Pogłębi to jeszcze studentyfikację dzielnicy, przyczyniając się znacząco do realizacji marzeń Trusewiczów.

Pustostany są produktem gentryfikacji. Według badań aktywistycznych przeprowadzonych w 2014 roku m.in. przez Jarosława Urbańskiego na Łazarzu można doliczyć się ok. 740 pustych mieszkań, które zapewniły by dach nad głową ok. 2220 osobom. Artyści policzyli pustostany poszukując miejsc na rozwijanie działalności kulturalnej, zaś aktywiści – na funkcję mieszkaniową. Część z kamienic została już prowizorycznie wyremontowana (lifting), część została tylko zabezpieczona – nie przeprowadzono w nich, po pozbyciu się lokatorów, żadnych prac. Spekulanci nieruchomościami (w tym deweloperzy) oraz banki (np. NeoBank) traktują je jako inwestycję albo sposób zabezpieczenia kredytów (kapitał spekulacyjny). Kamienicę z mieszkańcami (czyli jak to się mówi w żargonie „z wkładką mięsną”[250]) kupuje się np. za dwa-trzy miliony złotych zamiast za osiem-dziesięć milionów. „Cena metra kw. na Łazarzu skoczyła o blisko 30 proc. Kto nie był w stanie płacić wysokiego czynszu nowym właścicielom budynku, często musiał – pisał Jan Rojewski – spotkać się z tzw. czyścicielem kamienicy, takim jak Piotr Ś., którego repertuar działań obejmował odcinanie wody, przewiercanie ścian czy podrzucanie padliny. Wyrzucenie jednej rodziny z budynku miało być wyceniane na ok. 15 tys. zł.[251]”. Za „wyczyszczenie” jednego mieszkania „czyściciel” dostaje, zgodnie z szacunkami Rojewskiego, ok. 12-15 tysięcy złotych. To bardzo prosty sposób na szybką akumulację kapitału. Skalę problemu pokazała demonstracja, z udziałem Margit Mayer, zorganizowana przez środowisko Rozbratu 13 października 2012 roku, czyli rok po zainaugurowaniu działalności Galerii Raczej. Przeszliśmy z zabarykadowanej kamienicy przy ul. Stolarskiej 2, przez ulicę Małeckiego, pod budynek ZKZL-u, na ul. Matejki 57. „Pierwszy raz będziemy demonstrować nie w centrum miasta, ale w obrębie jednej z jego dzielnic – Łazarza. W ten sposób chcemy unaocznić wszystkim skutki antyspołecznej polityki mieszkaniowej. Jej efektem jest zarówno wyłonienie się nowego standardu mieszkań – kontenerów socjalnych, jak też przyzwolenie władz miast na masowe eksmisje, «oczyszczanie» prywatnych kamienic z lokatorów, zanik budownictwa komunalnego, prywatyzacja zasobów lokalowych miasta i budownictwa mieszkaniowego. Skutki tej polityki możemy zaobserwować na Łazarzu, gdzie oczyszczonych z lokatorów zostało wiele kamienic, część stoi latami pustych, a dotychczasowi mieszkańcy, o niższym statusie materialnym, są «wypychani» z dzielnicy. Proces ten – nazywany obecnie gentryfikacją – trwał latami, ale dziś przybrał na sile i wywołał szereg konfliktów społecznych. Od 2010 roku, broniąc się, lokatorzy protestowali w łazarskich kamienicach przy ulicy Strusia, Niegolewskich, Stolarskiej, Małeckiego, Rynek Łazarski itd. «Czyściciele» nachodzą lokatorów w kolejnych budynkach, jak przy ulicy Kanałowej – można było przeczytać w zapowiedzi demonstracji na stronie Rozbratu[252]. Po demonstracji anarchiści zawiesili, naprzeciw budynku w którym urzędował Jarosław Pucek, z hasłem: „ZKZL *Zasadniczo kiwamy zdezorientowanych lokatorów”.

Obecnie [październik 2017 – RJ] na Łazarzu czyszczona jest kamienica przy ul. Małeckiego 25 – tej samej ulicy, którą Łukasz Trusewicz „widzi” w 2024 roku jako deptak. Na Małeckiego 25 odbywa się klasyczne nękanie lokatorów za pomocą pozorowanych remontów, np. wykuwanie dziury w ścianie łazienki, zasypywanie przewodów wentylacyjnych od pieca gazowego czy zalewanie mieszkań. Nowym właścicielem kamienicy został Piotr Burdziński, znany już z konfliktu wokół willi na Sołaczu, przy ul. Litewskiej 12[253], skazany na rok więzienia w zawieszeniu za stalking oraz grzywnę[254]. Sprawę konsekwentnie monitoruje dziennikarz „Gazety Wyborczej” Piotr Żytnicki[255].  Brudzińskiemu postawiono zarzuty „utrudniania życia mieszkańcom, nielegalnych prac remontowych i sabotowania kontroli nadzoru budowlanego”. Piotr B. chciał dobrowolnie poddać się karze [lipiec 2018 – RJ]. Jego adwokat zaproponował rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Oskarżony zobowiązał się też do wypłacenia lokatorom zadośćuczynienia. Zgodzili się na to pełnomocnicy pokrzywdzonych. Nie zgodziła się na to jednak – i to jest nowa w Poznaniu sytuacja i niezwykle budujący precedens - prokuratura. „W poniedziałek przedstawiciel prokuratury nie przyszedł do sądu. Prokuratura wysłała jednak pismo, w którym postawiła swoje warunki: kara nie może być niższa niż trzy miesiące więzienia bez zawieszenia oraz dwa lata prac społecznych po 40 godz. w miesiącu. A to oznacza, że prokurator chce widzieć – komentował Żytnicki – kamienicznika za kratkami[256]”. Konflikt na Małeckiego wpisuje się w bogatą historię czyszczenia łazarskich kamienic. „«Fabryka Mieszkań i Ziemi» zaczyna nękać lokatorów w 2010 roku. W ciągu czterech lat Piotr Ś., Paweł Ż. i ich wspólnicy zmieniają w piekło życie kilkuset osób z kilkudziesięciu poznańskich kamienic. Większość – spostrzegł Filip Springer – zlokalizowana jest na Łazarzu. To bardzo zaniedbana, ale ładna dzielnica w centrum – są tu dwa duże parki, dominuje stara zabudowa, pełno pięknych secesyjnych budynków z dużymi mieszkaniami. I kolejne z nich znajdują nowych właścicieli. Jak ujawniają później Piotr Żytnicki i Marcin Kącki z poznańskiej «Gazety Wyborczej», kupują je spółki krzaki powiązane z Neo Bankiem, czyli Wielkopolskim Bankiem Spółdzielczym. W procederze uczestniczy też znany w Poznaniu miłośnik literatury i bywalec salonów Paweł C. Gdy sprawa kamienic stanie się zbyt głośna, to jego firmy przejmą kontrolę nad budynkami. Długi łańcuch zależności pośredników ma odsuwać bank w cień i minimalizować straty wizerunkowe”[257].

Pawła C. Poznania kochanie[258]

Filip Springer nawiązał m.in. do historii kamienicy przy ul. Strusia 11, należącej do kontrolowanej przez NeoBank spółki Beneficial, którą zaczęto „czyścić” w 2010 roku, posługując się m.in. takimi metodami jak odłączenie mediów, rozbieranie dachu czy skuwanie tynków[259]. Kamienica ta została następnie sprzedana razem ze wspomnianą spółką. „Przejął ją poznański biznesmen Paweł C., zamieszany w wyłudzenie wielomilionowych kredytów z jednego z poznańskich banków. Postawiono mu m.in. zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, bo wyłudzone pieniądze płynęły do półświatka. Prokuratura – zwrócili uwagę Piotr Żytnicki oraz Ludmiła Annanikova – nie wie, co się z nimi stało”[260]. Paweł C. urządził w niej prywatny akademik o nazwie Sofa Hostel. Sofa to dziś już sieć siedmiu akademików – przy ul. Asnyka, Lodowej, Rynek Łazarski, Małeckiego, Siemiradzkiego, Strusia i Strzeleckiej[261].

„[...] poprzez swoje liczne prace ukazuje codzienne życie poznaniaków często odwołując się przy tym do sztuki, historii i otaczającego nas świata”[262] – tymi słowy przedstawia się, w autoprezentacji, współautor Poznańskiego przewodnika literackiego[263], książki pt. Uczynki i działania, czyli kury na Madagaskar[264] (rozmowy z ks. Radkiem Rakowskim) oraz założyciel Fundacji Kochania Poznania, a także stały współpracownik redagowanego przez Małgorzatę C. „Pulsu Poznania”[265], będącego partnerem m.in. Uniwersytetu Artystycznego, Miejskich Galerii UAP oraz Galerii Miejskiej Arsenał[266]. Z Fundacją Kochania Poznania współpracuje także Katarzyna C. oraz artystki i artyści wizualni, graficy i fotograficy – Krzysztof Kąkolewski, Tomasz Koryl, Anna Pilch Mikoda, Justyna Szadkowska oraz Agnieszka Zaprzalska[267]. Są wśród nich absolwenci poznańskiego Uniwersytetu Artystycznego. Nazwa fundacji, „Fundacja Kochania Poznania”, której hasło brzmi „Działamy z miłości do miasta Poznań”, w kontekście destrukcyjnych, nieodwracalnie niszczących tkankę społeczną i prowadzących do ludzkich tragedii działań Pawła C., brzmi jak ponury żart w stylu „Fabryki Mieszkań i Ziemi” Piotra Ś. Fundacja Cieliczki jest inicjatorką powstania m.in. dwóch skwerów na Łazarzu – Skweru Gaduł Łazarskich oraz Skweru Marszałka Ferdinanda Focha, który został uroczyście otwarty 20 kwietnia 2018 roku[268]. Dlaczego właśnie na Łazarzu? Nie tylko dlatego, że fundacja ma siedzibę przy ul. Matejki 55/2. „Łazarz jest tą spośród poznańskich dzielnic, która w ostatnich latach stara się opowiedzieć o sobie na nowo, chcąc odświeżyć czy może nawet zmienić swój stereotypowy już wizerunek. Jednym ze sposobów, by to osiągnąć jest akcja «Łazarz – Otwarta Strefa Kultury», która w tym roku organizowana była pod hasłem: «Włącz Łazarz – Nowi Bohaterowie». Przy tej okazji warto przypomnieć o «starych» bohaterach pochodzących z tej dzielnicy, bowiem czasem to właśnie w przeszłości można odnaleźć postaci, których postawy powinny być szczególnie inspirujące dla współczesnych łazarzan” – możemy przeczytać na stronie fundacji[269].

Paweł C. realizuje projekty nie tylko na Łazarzu. „«Poznańskie legendy – szlak kulturowy» to projekt Fundacji Kochania Poznania polegający na zorganizowaniu stałej trasy kulturowej, wiodącej po miejskich placach, ulicach, skwerach i parkach, gdzie rozgrywały się niezwykłe wydarzenia, o których wiemy z legend oraz opowieści o dawnym Poznaniu” – podano na stronie fundacji[270]. C. eksploatuje również historie femininstyczne i genderowe, prowadząc na Facebooku profil Herstoria Warta Poznania[271]. To platforma „popularyzowania wiedzy o niezwykłych kobietach, które – anonsuje inicjatywę – przez wieki żyły w naszym mieście”. Uwagę zwraca infantylizacja tych instrumentalnie potraktowanych kobiet, których „herstorie” Paweł C. chce odkrywać: „Jesteśmy przekonani, że gdy Rok Kobiet będzie dobiegał końca, wszyscy będą wiedzieli, że poznanianki to dziewczyny najbardziej warte poznania”. Nie przeszkadza to jednak w promowaniu działań Cieliczki przez portal miejski „ONEPoznań”, związany z obchodami „Roku 100-lecia obchodów Praw Kobiet w Poznaniu”[272].

Ruszyła właśnie [czerwiec 2018 – RJ] przedsprzedaż książki autorstwa Pawła Cieliczki, pt. Czerwcowe ulice. Ulicznik poznański przygotowanej przez wydawnictwo Druga Strona Poznania[273]. 24 czerwca 2018 roku otwarto skwer Józefa Granatowicza, chirurga ze Szpitala Miejskiego im. Raszei, który udzielał pomocy rannym Czarnego Czwartku. Uroczystość, współorganizowana przez Fundację Kochania Poznania, w której uczestniczył wiceprezydent Maciej Wudarski, została wpisana w oficjalne, organizowane przez miasto, obchody 62. rocznicy Powstania Poznańskiego Czerwca 1956. Na Jeżycach ma powstać Skwer Trzech Tramwajarek. Chodzi o trzy konduktorki, Helenę Przybyłek, Stanisławę Sobańską i Marię Kapturską, które idąc na czele protestu robotników podczas Czerwca 1956 zostały ranne. „Skwer przy skrzyżowaniu ul. Dąbrowskiego i Kochanowskiego to idealne miejsce, by uhonorować te odważne kobiety. Leży blisko budynku ZUS, skąd zrzucano urządzenia stacji zagłuszającej oraz niedaleko dawnego budynku UB, skąd pierwszy raz podczas Czerwca 1956 został otwarty ogień do demonstrantów Geopoz jest zszokowany, że nikt wcześniej nie wpadł na taki pomysł. Projekt wspiera MPK Poznań, które bardzo chce się zaangażować w upamiętnienie tramwajarek. Ufam, że radni poprą pomysł ponad podziałami i podczas kolejnej rocznicy Czerwca skwer będzie mógł zostać uroczyście otwarty” – to słowa Pawła C., występującego na łamach „Gazety Wyborczej” tym razem już jako „dr" Paweł C.[274] Prosty chwyt PR-owy sprawił, że  „Paweł C.” w magiczny sposób, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zamienił się – w narracji medialnej – z powiązanego z półświatkiem, oskarżonego o wyłudzenia czyściciela kamienic w "dr Pawła C.", szacownego animatora kultury i społecznika. Działalność Fundacji Kochania Poznania to jeden z najbardziej perfidnych przykładów użycia strategii artwashingu. Poza korzyściami stricte wizerunkowymi prowadzenie fundacji umożliwia Cieliczce pozyskiwanie środków z budżetu miasta. „Naszym zdaniem, naszym największym sukcesem minionego roku jest zwycięstwo w Poznańskim Budżecie Obywatelskim 2017 w rejonie Stare Miasto” – chwalił się w lutym 2017 roku „Zespół Fundacji”[275]. Należy się spodziewać, że środki te będą wspierać zachodzące w mieście procesy gentryfikacji.

Eksploatowanie przez Pawła C., administratora facebookowego fanpage'a Skwer Trzech Tramwajarek[276], historii Czerwca 1956 to wulgarny przejaw gentryfikacji pamięci robotniczej. Łatwo i szybko zdobywająca aprobatę mieszkańców inicjatywa upamiętnienia Trzech Tramwajarek została zinstrumentalizowana na użytek medialnego wizerunku inicjatora, którego czyny oraz reputacja uwłaczają pamięci bohaterek poznańskiego zrywu. W przeddzień obchodów sześćdziesiątej pierwszej rocznicy wystąpień robotniczych, 27 czerwca 2017 roku, „Paweł C.” czy też – jeśli ktoś woli – „dr Paweł C.”, został skazany, nieprawomocnym wyrokiem, na karę więzienia w zawieszeniu oraz grzywnę.

Warto zobaczyć Pawła Cieliczkę w telewizji WTK, perorującego o „pogardzie i wykluczeniu” z jakim spotkały się bohaterki Czerwca[277]. Szkoda, że ten świeżo upieczony społecznik nie jest w stanie przełożyć swojej, tak demonstracyjnie okazywanej Tramwajarkom wrażliwości, na doświadczenia poznańskich lokatorek z wyczyszczonych kamienic. A protestujące w 1956 roku tramwajarki dziś pewnie protestowałyby wspólnie z aktywistkami Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów przeciwko wspólnym interesom Pawła Cieliczki i NeoBanku (zwanego słusznie Neo-Gangiem), wpierając pikiety lokatorskie, takie jak ta, która odbyła się 7 czerwca 2014 roku pod należącym do niego akademikiem Sofa Hostel[278]. Bowiem walki lokatorskie to kontynuacja bogatej tradycji walk pracowniczych, których częścią były protesty pracownic i pracowników Zakładów Przemysłu Metalowego H. Cegielski Poznań (wówczas Zakładów im. Józefa Stalina).

W 2012 roku jedna z lokatorek kamienicy przy ul. Małeckiego, ulicy która –  przypomnijmy – w wizji Trusewicza w 2024 roku ma zamieć się w deptak, udzieliła anonimowo wywiadu aktywistom poznańskiego WSL-u: „Osoby, które były widziane z panem Piotrem Ś. pojawiały się również z nowymi pełnomocnikami. Piotr Ś. oczyszczał kamienicę na Strusia. Ma tam obecnie siedzibę firma należąca do innego przedsiębiorstwa dla której pracuje pan Gondek. Tutaj również właścicielem jest – mówiła lokatorka – Pawel C. Wszystkie te nazwiska – Śruba, Paweł C., Mariusz Gondek, pani Sylwia – ciągle się powtarzają. Masa spółek i kooperantów, żeby się w tym wszystkim nikt nie mógł połapać, ale summa summarum prowadzi to do tych samych ludzi i instytucji, takich jak Neo Bank”[279]. Piotr Ś. czy Paweł C. na pewno nie nazwali by Łazarza, jak Łukasz Trusewicz, „miejscem bez jakichkolwiek walorów”. Trudno dociec dlaczego artystyczno-kuratorski duet nie chce tego wszystkiego dostrzec. Jeśli Łazarz czy Jeżyce mają być nowym Kreuzbergiem – to pozostaje tylko liczyć na to, że działalność gentryfikatorów spotka się w końcu z oporem podobnym do tego, jaki miał i nadal ma miejsce w słynnej berlińskiej dzielnicy.

W sprawie czyścicieli kamienicy, m.in. kamienicy przy ul. Stolarskiej 2, zapadł wyrok, póki co jeszcze nieprawomocny. Piotr Ś. został skazany na dwa lata więzienia bez zawieszenia. Paweł Ż. na rok więzienia bez zawieszenia, zaś Adriana W. na dziesięć miesięcy, również dwa lata bez zawieszenia. Oskarżeni muszą zapłacić lokatorom w sumie ponad 300 tysięcy złotych odszkodowania[280]. „Rzeczywiście mieli doświadczenie i wyniki. «Czyścili» kamienicę za kamienicą i być może – komentował wyrok Piotr Żytnicki – dalej by to robili, gdyby nie opór, na jaki napotkali. Opór lokatorów, anarchistów, społeczników, ludzi kultury, także «Wyborczej»”[281]. Skazano jednak tylko wykonawców –  tzw. „pionki”. Dlatego Piotr Żytnicki zwrócił się, w liście otwartym do ministra Zbigniewa Ziobry, o zbadanie roli właścicieli w procederze czyszczenia poznańskich kamienic: „W ubiegłym roku «Wyborcza» ujawniła, że NeoBank ma problemy, bo utopił miliony w kredytach płynących do firm z branży deweloperskiej oraz obsługujących rynek nieruchomości. Spora część kredytów nie była spłacana. Komisja Nadzoru Finansowego ustanowiła w banku kuratora, a z zarządu banku usunięto po cichu prezesa Waldemara Francika, który miał być mózgiem operacji zakupu kamienic. Świadkowie potwierdzili, że osobiście negocjował kupno jednej z nich. Sprawa «czyszczenia» kamienic kładzie się cieniem na poznańskiej prokuraturze. Wyrok na «czyścicieli», wykonawców cudzego planu, tego wrażenia nie zmienia. Dlatego – pisał Żytnicki – pytam: czy jako prokurator generalny nie uważa Pan, że należałoby wrócić do tej sprawy i rzetelnie zbadać rolę właścicieli kamienic w nękaniu lokatorów? Może należałoby też przenieść to śledztwo poza Poznań? Ma Pan wielką władzę, moim zdaniem zbyt wielką, ale tym razem ma Pan szansę użyć jej w dobrym celu. Sytuacja tego wymaga. Byłby to też dowód, że Pańska troska o ofiary «czyścicieli» kamienic nie była na pokaz”[282]. Walka o sprawiedliwość dla poszkodowanych przez NeoBank jest wyjątkowo trudna. Prokurator z Poznania, Mieszko Kaczor, który umorzył śledztwo w sprawie wyrzucenia podstępem z mieszkania stuletniej lokatorki[283], pracował wcześniej jako radca prawny właśnie w NeoBanku. „Pytanie, czy prokuratura, w której pracuje były prawnik NeoBanku, jest w stanie i będzie chciała pociągnąć ich do odpowiedzialności? Do tej pory wszystkie sprawy były umarzane – zwróciła uwagę Anastazja Wieczorek-Molga z WSL-u[284]. Przełożeni prokuratora nie specjalnie dążą do wyjaśnienia tej sprawy. „Czy o człowieku, któremu nie przeszkadzało, że jego pracodawca wynajmuje bandytów do brudnej roboty (bo gdyby przeszkadzało, to przecież zwolniłby się wcześniej), możemy powiedzieć, że ma – zastanawiał się Piotr Żytnicki – nieskazitelny charakter?[285]”.

6/ „ARTYSTYCZNY” SZNYT CZYLI DEVELOPER-ART

W 2005 roku we Wrocławiu powstała firma Art Deweloper, której motto brzmi „elegancja w sztuce budowania”[286]. Od kilku lat możemy obserwować zjawisko eksploatowania przez rodzimych deweloperów sztuki, kreujących tym samym nurt, który można określić, parafrazując nazwę wrocławskiego inwestora, jako developer-art. „Kilka dni temu na jednym z budynków osiedla Żoliborz Artystyczny budowanym przez firmę Dom Development przy ul. Powązkowskiej odsłonięto – pisał na początku września 2017 roku Michał Wojtczuk – neon. Instalacja świetlna zaprojektowana przez Rafała Dominika nawiązuje do twórczości Krzysztofa Komedy, kompozytora muzyki filmowej, pianisty jazzowego. Czemu akurat Komedy? Bo poszczególne kwartały osiedla noszą imiona artystów, patronem jednego z nich jest właśnie Komeda. To już kolejny taki artystyczny akcent na tym osiedlu. W ubiegłych latach powstały tam murale, rzeźby, rysunki, mozaiki, plakaty nawiązujące do twórczości wybranych artystów związanych z Żoliborzem, m.in. Janusza Morgensterna, Jerzego Kawalerowicza czy Kaliny Jędrusik. Nadzór artystyczny nad osiedlem sprawuje malarka Olga Wolniak, która współpracuje z zespołem artystów plastyków. Dom Development akcenty artystyczne umieszcza nie tylko na tym osiedlu: zaczynając niedawno budowę osiedla Forma przy ul. Motorowej na Gocławiu, firma zapowiedziała, że na terenie między domami ustawi rzeźbę”[287]. Maciej Zaborowski, wiceprezes Fundacji Dom Development City Art tłumaczy: „Otaczając się formami, które są ładne zmienia się nasza świadomość, co widać w Warszawie. Ludzie obcując z przestrzeniami artystycznymi zmieniają swoje podejście do otoczenia, często wyzwalają w ludziach pozytywne zachowania. Sztuka w przestrzeni publicznej może być bardzo dyskretna, ale będzie zauważona”[288]. W czerwcu 2018 roku Fundacja Dom Development City Art, z którą współpracuje coraz więcej znaczących artystów[289], sponsorowała 16. edycję wrocławskiego Przeglądu Sztuki Survival, tym razem pod wdzięcznym hasłem Kapitał[290]. Deweloper ufundował też Nagrodę Publiczności Dom Development Wrocław[291]. Na Facebooku inwestora można znaleźć reklamę: Dom Development City Art + Survival = Coraz więcej sztuki[292]. Przypadek Dom Development nie jest odosobniony. W ostatnim czasie zapanowała wręcz moda na artystyczne akcenty i wykończenia, podkreślające wyjątkowy charakter dzielnicy i tworzące jej niepowtarzalną aurę, takie jak rzeźby, murale, a zwłaszcza wyjątkowo wdzięcznie prezentujące się na elewacjach neony. W 2016 roku wrocławski Locum Deweloper, we współpracy z Akademią Sztuk Pięknych, zorganizował konkurs Kolej na neon[293], będący w zamyśle nawiązaniem do wrocławskich reklam świetlnych z lat 60. i 70. Neon ma zostać zamontowany przy ul. Tęczowej 85, na budynku osiedla Lokum Victoria. Jury spośród 1600 nadesłanych propozycji wyłoniło projekt Dawida Celki[294]. To graficzna odpowiedź na zaproponowane przez dewelopera hasło: „Wrocław. Sto mostów. Milion uśmiechów”[295]. Wcale nie chodzi o wprowadzenie sztuki do osiedli mieszkaniowych czy tym bardziej jej popularyzowanie wśród mieszkańców. Zadaniem owych artefaktów jest pełnienie funkcji dystynktywnej, nobilitacja i jednocześnie promocja danej lokalizacji bądź inwestycji, czyli innymi słowy stwarzanie pozorów, że zwyczajna w gruncie rzeczy, jeśli nie wręcz sztampowa zabudowa deweloperska, jest ofertą przygotowaną również dla tych bardziej wymagających (czyt. wysnobowanych na kulturę) klientów. Zarówno określenia „Art” w nazwach firm oraz osiedli deweloperskich (tzw. „atrakcyjne nazewnictwo”[296]), jak i „artystyczne” realizacje, którymi są upstrzone fasady budynków, pełnią rodzaj opakowania, które ma przydać – w oczach najwyraźniej poszerzającej się niszy bardziej wymagających, „wyjątkowych” klientów – nieco prestiżu inwestycjom.

Selfie ze sztuką

Gdy pisałem ten tekst przypadkowo wyświetliła mi się na Facebooku reklama Fundacji Dom Development City Art, której motto brzmi „Sztuka jest narzędziem do tworzenia miejsc o wyjątkowym charakterze”, pt. Właśnie powstaje pierwszy mural na osiedlu Amsterdam. Post informuje o postępach poczynionych przez Mariusza Tarkawiana, skądinąd interesującego artystę, w pracy nad muralem. „Charakterystyczne, liczone już w tysiącach rysunki Mariusza Tarkawiana wykonywane najczęściej za pomocą ołówka, markera czy piórka, są niezwykle trafnym komentarzem do wydarzeń z życia politycznego i kulturalnego. Zafascynowany naturą rysuje także florę i faunę” – podaje deweloper. Mural na Osiedlu Amsterdam powstaje w „technice dekoracyjnej malarstwa ściennego scraffito”. Autor posta objaśnia przy okazji czym jest owe „scraffito”[297]. Mural „przedstawia wazon słoneczników z obrazu holenderskiego artysty Vincenta van Gogha na tle rozciągającego się krajobrazu pól uprawnych”. Takie słoneczniki „idealnie pasowałyby do ...wiosennego bukietu. Czy wiecie, że w czasie świąt wielkanocnych [tak się akurat złożyło, że nad tekstem pracowałem m.in. właśnie w czasie świąt – RJ] – Holendrzy obdarowują się prezentami? Najczęściej – objaśnia deweloper – są to właśnie bukiety z żółtych kwiatów”[298]. Na tym jednak nie koniec. Vacaloca Nogal i Wspólnicy Spółka Komandytowa czyli agencja reklamowa proponująca „unikatową ofertę łączącą komunikację w nowych mediach z tradycyjnymi kanałami dotarcia, przy szczególnym wykorzystaniu marketingu rozrywki”[299] zorganizowała na zlecenie Fundacji Dom Development City Art adresowany dla wszystkich amatorów fotografii konkurs Selfie ze sztuką. Jego celem było „zrobienie selfie na tle jednej, wybranej sztuki miejskiej”. Konkurs zakończył się 26 listopada 2017 roku. Można było wygrać nagrody: za zajęcie I miejsca – „Kamerę GoPRO HERO4 o wartości 2.460,00 złotych (słownie: dwa tysiące czterysta sześćdziesiąt złotych) wraz z nagrodą pieniężną w kwocie 274,00 złotych (słownie: dwieście siedemdziesiąt cztery złotych)”. Za zajęcie II, III i IV miejsca „album «Żoliborz Artystyczny. Artyści Artystom» o wartości 37,00 złotych (słownie: trzydzieści siedem złotych). Za zajęcie V, VI, VII miejsca – „dwa bilety do kina o wartości 37,00 złotych (słownie: trzydzieści siedem złotych) – za jeden bilet”. Za zajęcie VIII, IX, X miejsca – „książkę «101 najciekawszych polskich budynków dekady» o wartości około 31,00 złotych (słownie: trzydzieści jeden złotych)”[300]. Fundacja Dom Development City Art zorganizowała w tym roku Noc Muzeów – spacer ze sztuką po Żoliborzu Artystycznym, przejmując rolę instytucji artystycznej – galerii, centrum sztuki lub muzeum. „Na osiedlu Żoliborz Artystyczny znajdziemy kilkadziesiąt dzieł poświęconych patronom osiedla, które zostały stworzone przez uznanych artystów takich jak m.in. Maurycy Gomulicki, Piotr Młodożeniec, Olga Wolniak, Rafał Dominik czy Czesław Kałużny” – opis wydarzenia na Facebooku[301].

Brodaty hipster

By wyraźniej dostrzec nowy trend inwestycyjno-artystyczny, nazwany tu roboczo developer-art, warto podać jeszcze kilka przykładów. Na Starym Mokotowie, przy ul. Kazimierzowskiej w Warszawie, stanął apartamentowiec Klimt House. Chodzi, rzecz jasna, o ikonę wiedeńskiej secesji, Gustava Klimta „Zaczerpnięte z obrazów Klimta motywy wykorzystaliśmy na przykład w oryginalnie zaaranżowanych przestrzeniach wspólnych” – mówił Paweł Słupski, przedstawiciel inwestora[302]. Z kolei przed kompleksem biurowo-apartamentowym Bobrowiecka, postawionym przez Spectra Development w charakterystycznej estetyce „stal, szkło beton”[303], możemy podziwiać rzeźbę Igora Mitoraja. Wewnątrz zaś dzieła m.in. Magdaleny Abakanowicz, Władysława Hasiora, Romana Opałki, Leona Tarasewicza i Ryszarda Winiarskiego. Na stronie internetowej promującej inwestycję pojawia się hasło „Kultura wpisana w przestrzeń”[304]. „Przy ul. Sprzecznej na Pradze Północ oddano niedawno do użytku charakterystyczny budynek z betonowych prefabrykatów. Inwestor, firma Budizol, przy okazji budowy testował elastyczność technologii odlewania prefabrykatów. Między innymi dlatego z chęcią przytaknął na pomysł architektów z pracowni BBGK, którzy zaproponowali, by w betonowych elementach odcisnąć reliefy, czyli rodzaj płaskorzeźb. W holu gotowego już budynku mieszkańców wita relief zaprojektowany przez znanego rysownika Edgara Bąka, przedstawiający zgeometryzowany widok z praskiego brzegu Wisły, z uproszczoną sylwetką Pałacu Kultury. W innym miejscu w ścianie odciśnięta jest – pisał Michał Wojtczuk – syrenka narysowana przez wziętego ilustratora Dawida Ryskiego”[305]. Apartamentowiec Holm House spółki Skanska ozdobi z kolei instalacja z luster pt. Tafla, autorstwa Oskara Zięty, znanego już z realizacji na wrocławskiej Wyspie Daliowej[306]. Deweloper OKAM oferuje lokalizację o nazwie Strefa Praga Bohema. „Bohema to miejsce, które zagwarantuje swoim mieszkańcom, najemcom i gościom wszystkie niezbędne udogodnienia oraz moc atrakcji  – zachwala inwestor – w zakresie kultury i rozrywki”[307]. Potencjalnych klientów Bohemy, odwiedzających stronę internetową, zachęca do zakupu mieszkania wizerunek profilu brodatego hipstera – jak można domniemać docelowego adresata oferty.

Osiedle sztuk pięknych

Eko-Park, czyli działająca w Krakowie firma deweloperska Grupy Kapitałowej Sobiesław Zasada, zachwala swój produkt o nazwie Art City w taki oto sposób: „Jako jeden z deweloperów działających w tym magicznym mieście, postanowiliśmy podkreślić jego niezwykły charakter także w naszych projektach. Tak powstało osiedle Art City, łączące nowoczesną architekturę ze sztuką współczesną. Naszym celem jest to, aby osiedle mogło czerpać z niepowtarzalnej atmosfery Krakowa – nieustannie rozwijającego się miasta, w którym królują kultura, sztuka i kreatywność. To pierwsze takie miejsce na mapie Krakowa i z pewnością warto się nim zainteresować”[308]. „Kultura, sztuka i kreatywność” to wartości coraz częściej doceniane przez deweloperów. Może nie tyle same wartości, co raczej drzemiący w nich potencjał uatrakcyjnienia oferty, będący obietnicą wyciśnięcia dodatkowych kilku tysięcy złotych z metra kwadratowego mieszkania lub powierzchni biurowej. „Deweloperzy zaczynają z coraz większym przekonaniem wczuwać się w rolę mecenasów sztuki. Sztuka na nowych osiedlach tworzy specyficzny, wyjątkowy klimat, podnosząc prestiż nie tylko miejsca, ale i samego dewelopera. Można się spodziewać, że ten trend – jak szacuje Jarosław Jędrzyński z branżowego portalu poświęconego rynkowi nieruchomości – się utrzyma”[309]. Mariusz Książek, założyciel firmy deweloperskiej Marvipol jest jednak zdecydowanie bardziej ostrożny w szacunkach i studzi zapał naszych nowych mecenasów: „Prostym sposobem podniesienia prestiżu inwestycji są stojące przy wejściu do budynku rzeźby. Ale znowu trzeba uważać, bo potencjalny nabywca może pomyśleć: «nawet ładny ten Mitoraj, ale co on mnie obchodzi, przecież on nie stoi w moim mieszkaniu»”[310]. Ci deweloperzy, którzy – kierując się kalkulacjami Książka – nie zdecydowali się jeszcze na inwestowanie w sztukę – starają się przynajmniej wybrać jakąś kojarzącą się z nią nazwę. I tak spółka MNP PRES oferuje mieszkania na toruńskim Osiedlu Sztuk Pięknych, które ponoćjest prawdziwą perłą mieszkaniową Torunia”[311]. Chociaż z tymi „perłami” w praktyce różnie bywa. Inwestycja dewelopera Euro Trademex, przebudowa willi Monte w Zakopanem, została uhonorowana nagrodą Makabryła 2017[312]. Elżbieta Sawczuk, prezes Euro Trademex, od dłuższego czasu bezskutecznie próbuje wyeksmitować mieszkańców kamienicy przy ul. Wilczej 30, która jest siedzibą Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów oraz Kolektywu Syrena. Przedstawiciele Kolektywu Syrena w artykule pod wymownym tytułem Sadysta w żakiecie, pisali: „Deweloper Euro-Trademex jest aktywny w branży nieruchomości od 2004 roku i można go uznać za symbol wszystkich patologii związanych z reprywatyzacją.Zaraz po skupieniu kamienicy od spadkobierców w 2007 roku Trademex zabrał się do wysiedlania lokatorów przy użyciu sztandarowych narzędzi czyścicieli”[313]. Sawczuk została przedstawiona w „Magazynie Ludzi Biznesu”, który przeprowadził z nią wywiad, w taki oto sposób: „Od lat związana ze sztuką, w branży budowlanej stara się realizować swoje inwestycje ze smakiem i dbałością o każdy szczegół”[314]. Otóż Elżbieta Szewczuk prowadzi galerię sztuki, nota bene pozbawioną – w przeciwieństwie do Griffina – jakichkolwiek środowiskowych aspiracji, co oznacza, że możemy w jej ofercie znaleźć różnych gabarytów rzeźby-bibeloty oraz wyroby obrazopodobne, z rodzaju tych, od oglądania których bolą oczy, bo ich jedynym zadaniem jest wypełnienie „łysej” ściany nad kanapą. Ten swoisty art-butik nazywa się Galeria S8[315] i mieści się w należącej do Euro Trademex kamienicy na ul. Szucha 8.

Deweloper i artysta

„Deweloper i artysta to dwa, wydawać się może, odległe bieguny. Jednak gdy spojrzeć z szerszej perspektywy, zarówno jeden, jak i drugi tworzą i sprzedają swoje dzieła. Deweloper swoją «sztukę» projektuje, buduje i oddaje do użytkowania, artysta zaś robi niemal to samo, choć jego dzieła – pisała Magdalena Wymazała – często przewyższają wartością nie jedną inwestycję budowlaną”[316]. Artystą, o którym rozprawia Magdalena Wymazała, jest Ryho Paprocki, deweloperem zaś krakowski Wawel-Service. „Pod koniec 2010 roku otrzymałem od Wawel-Service propozycję wykorzystania pomieszczeń pozostających w stanie tzw. deweloperskim. Zaoferowana mi przestrzeń miała wiele zalet i ogromny – powiada Paprocki – potencjał swobodnego kształtowania dużych struktur przestrzennych”[317]. Z Wawel Service współpracował także Rahim Blak, realizując wspólnie ze Zbigniewem Woźniowskim kampanię promocyjną osiedla 32 domów jednorodzinnych powstających na terenie rezerwatu przyrody – Puszczy Niepołomickiej. Projekt był zatytułowany 32 domy = 32 dzieła i był prezentowany w 2008 roku w – o dziwo –  Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki. Rahim Blak w charakterystycznym dla siebie bełkotliwym stylu pisał: „Obecna sytuacja na rynku nieruchomości – tąpnięcie, krach i strach, a tak naprawdę powrót do normalności po mieszkaniowym boomie – może korzystnie wpłynąć na podniesienie jakości przedsięwzięć deweloperskich i zastosowanie nowych rozwiązań marketingowych. Działanie to determinują konkurencyjne inwestycje powstające obecnie na rynku. Firmy muszą dać klientom coś więcej niż oni sami oczekują”[318]. Co ciekawe, ów krakowski hochsztapler określa się ostatnio artystą biznesu i zajmuje coachingiem. Jego agentka reklamuje go jako „przedsiębiorcę z przyszłości”, „człowieka bogatego w content” i „szalonego wizjonera”. W czerwcu 2018 roku w warszawskich Złotych Tarasach zorganizował wielogodzinne „Szkolenie Social Media Ninja – Marketing Przyszłości”[319].

Artystyczną aurą owiane są zwłaszcza lofty. „W przeszłości lofty były miejscem ucieczki dla zbuntowanej młodzieży z bogatych domów. Surowe, wielkoprzestrzenne wnętrza symbolizowały niezależność, inspirowały do życia w wolności i zerwania z przeładowanym wystrojem mieszczańskich kamienic. Dziś stworzona przez architekta wizja o wyrazistym, industrialnym charakterze stanowi – reklamuje swój produkt, czyli wrocławskie lofty przy ul. Inowrocławskiej, deweloper Archicom –  tło do dalszego jej przetwarzania. Już podjęte we wrocławskich loftach działania artystyczne [m.in. Andrzeja Jarodzkiego – RJ]  to jedynie punkt wyjścia, swojego rodzaju zaproszenie do kontynuowania procesu twórczego przez kolejnych artystów jak i przyszłych właścicieli”[320]. Przyszli właściciele loftów zostali w materiałach promujących inwestycję zrównani z artystami, choć deweloper nie miał raczej na myśli słynnego hasła Josepha Beuysa. Jakaż oferta mogłaby konkurować z Archicomem? Ano na przykład wrocławskie Lokum da Vinci. „Osiedle inspirowane jest postacią Leonarda da Vinci – malarza, genialnego inżyniera i konstruktora. Projekt inwestycji uwzględnia idee bliskie artyście – najlepsze tradycje budownictwa oraz nowatorskie pomysły – zachwala swój produkt Lokum Deweloper[321].

Fundacja Dom Pokoju, dążąca „do odpowiedzialnego i świadomego funkcjonowania dużego biznesu w otoczeniu lokalnym”[322] wspólnie z deweloperem Skanska, zorganizowała w 2017 roku konkurs Sztuka w przestrzeni. Chodziło o zaprojektowanie rzeźby w pasażu, między biurowcami Green Day i Green2Day we Wrocławiu: „Forma przestrzenna musi uwzględniać charakter otoczenia. Powinna tworzyć z nim spójną i harmonijną całość, dając estetyczny element (lub serię elementów) architektury miejskiej”. Konkurs wygrał Janusz Jasiński. Jury doceniło „adekwatną skalę, interpretację tematu dwóch bliźniaczych budynków, elektryzujący kolor”[323].

Większość z podanych przykładów pochodzi z artykułów prasowych z 2017 roku, tak więc developer-art to w Polsce stosunkowo nowe zjawisko. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że inwestorzy coraz częściej nawiązują współpracę z uczelniami artystycznymi, należy się spodziewać, że w tym swoistym mariażu sztuki z deweloperką najciekawsze jeszcze przed nami.

Sztuka radosna

W 2016 roku we Wrocławiu odbyły się warsztaty projektowe Inspiracje sztuką. Było to wspólne przedsięwzięcie Akademii Sztuk Pięknych oraz Vantage Development, w ramach projektu Vantage dla sztuki. „Czy działalność deweloperów może wiązać się ze sztuką? Czy w realizacji projektów mieszkaniowych jest miejsce na artystyczną nutę w postaci rzeźby, witrażu czy innego dzieła sztuki? Organizując warsztaty projektowe «Inspiracje sztuką», poprzez zaangażowanie studentów wrocławskiej ASP, chcieliśmy znaleźć odpowiedź na te i podobne pytania. I cel ten został osiągnięty” – przekonuje inwestor[324]. Warsztaty firmowała Pracownia Malarstwa Architektonicznego i Sztuki w Przestrzeni Publicznej, a zajęcia prowadził prof. Adam Chmielowiec. „Wspieranie sztuki współczesnej i młodych artystów przez naszą firmę nie jest wydarzeniem jednorazowym tylko konsekwentnie realizowanym pomysłem połączenia biznesu ze sztuką. Z naszej strony – mówił Edward Laufer, prezes Vantage Development – to nie tylko wsparcie lokalnych artystów w poznawaniu mechanizmów biznesowych, ale także docenienie pasji tworzenia młodych twórców. Z drugiej strony to także sposób na budowanie marki firmy, która nie skupia się wyłącznie na działaniach biznesowych, ale poprzez wprowadzenie sztuki do przestrzeni publicznej edukuje, uwrażliwia i pobudza wyobraźnię”[325]. Na skwerze przy Promenadach Wrocławskich, u zbiegu ulic Słonimskiego i Rychtalskiej deweloper Vantage wspólnie z ASP zorganizował konkurs dedykowany dla studentów i doktorantów akademii na rzeźbę plenerową, która nie może być większa niż 1,5 metra i wyższa niż trzy metry[326].  Łódzka Akademia Sztuk Pięknych jest partnerem firmy Real Development. Uczelnia, wspólnie z deweloperem zorganizowały konkurs w związku z budową osiedla Awangarda Łagiewniki Park, którego opiekunem był prof. Krzysztof Chróścielewski. Profesor podkreślał: „Współpraca z dużym deweloperem daje studentom szansę poważnego sprawdzenia się w pracy”[327]. Nazwa osiedla nawiązywała, rzecz jasna, do ogłoszenia 2017 roku Rokiem Awangardy. We współpracy akademii z deweloperami zdaje się przodować gdańska uczelnia artystyczna. Akademia Sztuk Pięknych w Gdańsku, we współpracy z firmą deweloperską Vastint Poland, organizuje międzywydziałowe warsztaty projektowe Going upstream – projekt siedziska, których celem jest „stworzenie publicznego miejsca relaksu kanałem na Stępce”[328]. Nie chodzi o stworzenia miejsca wypoczynku gdańszczan. W okolicy kanału Na Stępce, nad brzegiem Mołtawy, w sąsiedztwie Głównego miasta, Vastint Polnad planuje budowę osiedla Riverview, które będzie zespołem siedmiu budynków mieszkalno-usługowych, w których powstaną 282 mieszkania[329]. Prace gdańskich studentów znajdziemy w realizacjach Osiedla Allcon. „W oparciu o wewnętrzny konkurs zostały wytypowane prace malarskie studentów i absolwentów Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Obrazy olejne młodych artystów uatrakcyjniają wspólne przestrzenie, urozmaicają wnętrza, ale przede wszystkim stwarzają mieszkańcom okazję możliwości codziennego obcowania z sztuką – mówił Tomasz Paszkowski z Allcon[330]. W 2015 roku deweloper EURO STYL zorganizował, jako część promocji osiedla mieszkaniowego Idea w gdańskiej Oliwie, Targi Sztuki, Designu i Idei, których współorganizatorem była Akademia Sztuk Pięknych[331]. Malarka, Dorota Krzyżanowska, opowiadała na nich o sztuce napawającej radością[332]. Bo developer-art musi być przede wszystkim sztuką radosną.

7/ WSPÓLNOTA (*INTERESÓW)

„Wspólnota” to słowo-wytrych, które szczególnie upodobali sobie animatorzy kultury. „Krzesło ma łączyć, tworzyć wspólnotę” – podkreślał Łukasz Trusewicz, mówiąc o atrapie mebla, która po tym jak już zostanie przyozdobiona malunkami i mazankami ma zostać podpalona podczas sylwestrowej zabawy na poznańskim Łazarzu[333].

W przypadku procesów gentryfikacji „wspólnota” ma jednak także inny, zdecydowanie mniej „medialny”, wymiar. Chodzi o wspólnotę interesów artystów i szeroko rozumianej mafii reprywatyzacyjnej. Nie musi ona przybierać aż tak drastycznych form jak w przypadku przejęcia mieszkania Ewy Andruszkiewicz przy ul. Dąbrowskiego 18 w Warszawie (mieszkanie tej znanej działaczki lokatorskiej przejął – przypomnijmy – sąsiad, Piotr Porębski, fotograf warszawskich celebrytów, którego pełnomocnikiem był sam „książę” Hubert Massalski[334]). Udział artystów w procesach gentryfikacji staje się widoczny dopiero wówczas, gdy przyjrzymy się sprzężeniu różnych interesów, prześwietlając motywy działania wielu aktorów społecznych. Artyści oraz animatorzy kultury, głównie ci uprawiający denializm gentryfikacyjny, potrzebują tanich i atrakcyjnie położonych pracowni, przestrzeni na galerie, a także strumienia pieniędzy z urzędu miasta[335] bądź od prywatnych sponsorów, w tym deweloperów. Potrzebują regularnego dopływu fuch i chałtur (np. projekty graficzne, murale, neony). Ale przede wszystkim chcą – zwłaszcza ci młodzi – poszerzać, za wszelką cenę, nawet pracując bez wynagrodzenia, pole swojej widoczności (ekonomia uwagi), co jest zazwyczaj w bezwzględny sposób wykorzystywane. Deweloperzy, kamienicznicy i czyściciele kamienic potrzebują natomiast kultury w celach artwashingowych oraz po to, żeby nabyte przez nich nieruchomości zyskały – w krótkim czasie – na wartości. Potrzebują projektantów i wykonawców murali oraz neonów rozsławiających budowane przez nich osiedla. Są więc klientami zarówno artystów, galerzystów, akademii jak i publicznych instytucji sztuki. Relacje handlowe, typu zleceniodawca-zleceniobiorca, będą w coraz większym stopniu wyznaczać ramy pola sztuki. Urzędnicy z Biura Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta (takowe działa w Poznaniu) potrzebują z kolei zapału artystów i środków zapewnianych przez deweloperów, gdyż dzięki nim, przy niewielkim zaangażowaniu własnym, mogą się wykazać postępami w sterylizacji kolejnych kwartałów miasta, co uzasadnia ich „niezbędność” i usprawiedliwia zajmowane etaty. Pomimo sporadycznych konfliktów na linii twórcy kultury-inwestorzy-urzędnicy jest to więc rodzaj łatwej w gruncie rzeczy do prześwietlenia symbiozy.

Przesiąknięty rewitalizacyjno-gentryfikacyjną retoryką język stał się rodzajem powszechnej w środowiskach artystycznych nowomowy. Artyści i animatorzy kultury używają specyficznego żargonu, pełnego klisz językowych, w których odmienia się przez wszystkie przypadki takie słowa jak „aktywizacja”, „kreatywność”, „partycypacja”, „wspólnotowość” czy właśnie „rewitalizacja”.

Publiczne wypowiedzi Trusewiczów pełne są sprzeczności. Bo wiedzą oni – w przeciwieństwie do Łowżyłów – czym jest gentryfikacja i wiedzą też, że jest zła, w związku z czym nie chcą być z nią kojarzeni. Nie chcą się „pobrudzić”. Podkreślają więc jak mantrę, tak żeby nikt nie miał cienia wątpliwości, że nie chcą gentryfikować, by zaraz potem, w tym samym wywiadzie, propagować jednak gentryfikacyjne działania, rozwodząc się jednocześnie o „rewitalizowaniu mieszkańców”. Starają się pokazać, że ich aktywność ma charakter oddolny, że jest wypracowywana wspólnie z mieszkańcami i jest zorientowana na ich „aktywizację” za pomocą narzędzi jakie oferuje sztuka, zaznaczając jednocześnie, że kolaborują również z zastępcą prezydenta Poznania, Mariuszem Wiśniewskim i Biurem Koordynacji Projektów i Rewitalizacji Miasta. W jaki sposób Otwarta Strefa Kultury wpłynie na charakter dzielnicy? Na pewno, zgodnie z przewidywaniami Szablikowskiej i Trusewicza, obecność na Łazarzu artystów spowoduje, że powstaną modne kawiarnie. Tym samym dzielnica stanie się bardziej atrakcyjna. Na pewno artystyczna aura przyciągnie zainteresowanie wyższej klasy średniej i w konsekwencji dokona się wymiana składu klasowego mieszkańców (wówczas jedyne co pozostanie po sylwestrowych burdach na ul. Małeckiego to – niczym wisienka na torcie gentryfikacji – groteskowy pomnik „płonącej kanapy”).

Podobne działania do tych, które obserwujemy na poznańskim Łazarzu, możemy dostrzec właściwie wszędzie, np. w Katowicach, na osiedlu Koszutka, które było do 1989 roku nazywane Osiedlem Robotniczym, a dziś stało się „modną dzielnicą, skupiającą miłośników dobrego designu, kina i… francuskich wypieków”. Po śniadaniu w Lokal Bakery można odwiedzić Galerię Szarą, która przeniosła się do Katowic z Cieszyna. W dzielnicy znajdują się też niszowe sklepy odzieżowe, jak Poszet i Geszeft. W delikatesach owocowo-ważywnych o nazwie A To Dobre zaopatrzymy się z zdrową żywność. Obok odnowionego dzięki Street Art Festiwalowi pomnika Rodziny autorstwa Jerzego Egona Kwiatkowskiego można wpaść na kawę do kawiarni Kafej. W dzielnicy Bogucice znajduje się Strefa Kultury, w której mieści się Międzynarodowe Centrum Kongresowe, siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia oraz Muzeum Śląskie, w którym znajduje się kawiarnia-bistro Moodro. Z kolei dzielnica Szopienice słynie z murali. „Dzieła autorstwa SpY’a, Eltono i Anny Szejdewik (Coxie) wzbogacają oblicze tej dzielnicy. Warto odnaleźć też malowidło Raspazjana, nawiązujące do robotniczych korzeni Szopienic” – reklamuje dzielnicę, współpracujący z My Taxi lifstylowy katowicki portal F5[336]. Warto też przyjrzeć się rewitalizacji Łodzi. „Przed prawdziwym wyzwaniem – pisał Jan Rojewski – stoi Łódź, której rewitalizacja ma pochłonąć miliard złotych. Projektem flagowym będzie modernizacja ul. Włókienniczej, znanej z piosenki Osieckiej jako ul. Kamienna, na której «kochankowie żywią się chlebem i piwem». Nowa Włókiennicza ma być artystyczna i zapełniona w 100 proc. nowymi lokatorami”[337].

Los Łazarza został przesądzony. Niebawem mają ruszyć prace na Rynku Łazarskim, który zostanie przebudowany wg koncepcji architekta Jacka Bułata. „Rynek Łazarski może być placem, który będzie rozpoznawalny daleko poza granicami Poznania”[338] – powiada znany z upodobania do koloru szarego Piotr Libicki, plastyk miejski Poznania. „Wystarczy spojrzeć na brudne stragany i chaotycznie parkujące samochody. Gołym okiem widać, że Rynek Łazarski jest nieuporządkowany, a jego stan wymaga poprawy”[339] – mówi Jacek Bułat, zapowiadając tym samym proces sterylizacji serca Łazarza. „Z pewnością nie wystarczą pojedyncze fajerwerki, jak dobrze przemyślana przebudowa Rynku Łazarskiego czy zmiana organizacji ruchu. Potrzebne są też mniej spektakularne działania społeczne, bo apatia dzielnicy może pokonać nawet najlepiej odnowiony rynek, podobnie jak to się stało z przebudowanym skwerem Eki z Małeki [nazwanie skweru przy zbiegu ulic Małeckiego, Łukaszewicz i Granicznej „Eki z Małeki” było inicjatywą radnego Romana Modrzyńskiego; „eka”[340] to – w gwarze poznańskiej – „paczka kumpli, łobuzów, banda młodzieżowa, z tej samej dzielnicy lub ulicy”; na tym właśnie skwerze Otwarta Strefa Kultury postawiła 260-centymetrowe krzesło – RJ] na którym głównie psy robią to, co miejskie psy mają na mieście do załatwienia” – pisał jeden z głównych propagatorów gentryfikacji Poznania, regularnie publikujący w lokalnej „Gazecie Wyborczej” krytyk architektury, Jakub Głaz[341]. W te projekty wpisuje się także Akcja Nowa Głogowska (ul. Głogowska to główna arteria Łazarza), której jednym z inicjatorów jest, związany z tzw. ruchami miejskimi Włodzimierz Nowak. Chodzi im o „poszerzenie chodników, wydzielenie torowiska tramwajowego i dużo zieleni”, a także „o ścieżki rowerowe i miejsca parkingowe”. W tym celu przygotowali wizualizacje prezentujące „Nową Głogowską”. Na stronie internetowej, w zakładce „Przyjaciele” możemy przeczytać „Wspierają nas aktywiści, poznańskie stowarzyszenia oraz przedsiębiorcy działający na Łazarzu”. Czyli konkretnie Urbanator (stowarzyszenie prowadzone przez Nowaka), „Lepszy Poznań” („pierwszy portal metropolii Poznań”), „Mobilny Poznań” (na stronie na Facebooku widnieją zdjęcia źle zaparkowanych samochodów oraz śmieci znajdujących się w miejscach do tego nie przeznaczonych), SIW Poznaniacy (Społeczna Inicjatywa Wyborcza Poznaniacy – ruch miejski, którego liderką jest Anna Wachowska-Kucharska), Cafe Przymiarka (kawiarnia), Vege Pizza (wegańska restauracja), Pączuś i Kawusia (kawiarnia) i 239 (kawiarnia). Do tej koalicji dołączyło również Prawo do Miasta[342]. Na ul. Gąsiorowskich deweloper Budimex realizuje właśnie kompleks apartamentowców Gąsiorowskich 4[343]. Deweloper planuje również drugie osiedle na Łazarzu, przy ul. Dalekiej 14[344].

W przypadku gentryfikacji nigdy nie mamy do czynienia tylko z jednym czynnikiem (np. odgórnie zaplanowaną przez urząd miasta rewitalizacją, która w praktyce okazuje się gentryfikacją, bo coś po drodze zaszwankowało). Współczesne miasta-przedsiębiorstwa mają wielu interesariuszy, reprezentujących różne, niekiedy sprzeczne interesy. Nakłada się na to szara strefa koteryjnych powiązań pomiędzy urzędnikami a inwestorami. Poza zawodowymi „rewitalizatorami” z urzędu miasta swoje interesy forsują różnego rodzaju koalicje wykorzystujące mieszkańców (Akcja Nowa Głogowska), lokalne stowarzyszenia lobbingowe kamieniczników, środowiska artystyczne (w tym przypadku Otwarta Strefa Kultury) podnoszące poprzez swoje działania kapitał symboliczny dzielnicy, wyspecjalizowana mafia czyścicieli kamienic, artwashingowe NGO-sy (jak Fundacja Kochania Poznania) oraz deweloperzy dążący do wyszarpnięcia jak największej renty gruntowej. Gentryfikacja nie jest zatem wypaczoną rewitalizacją, lecz ukrytym celem budzącej pozytywne odczucia „rewitalizacji”.

Trusewicz i Szablikowska miotają się w swoich wypowiedziach, bo stoją w rozkroku. Chcieliby rozkręcać kolejne inicjatywy kulturalne, ale w taki sposób, żeby nie szkodzić mieszkańcom (a nawet im pomagać!). Przekonują, chyba również samych siebie, że działają w interesie mieszkańców (choć część z nich nazywają „penerstwem”). Problem w tym, że tak się po prostu nie da. Nie da się jednocześnie stać po stronie gentryfikatorów (miasta, artystów, lokalnych elit, kapitału, deweloperów oraz czyścicieli) i po stronie lokatorów (o czym najlepiej świadczy fakt, że kibicuje im Piotr C.). To samo miotanie się dotyczy warszawskich galerii komercyjnych oraz publicznych instytucji kultury, uczelni oraz artystów cynicznie współpracujących z deweloperami oraz inwestorami (np. z Griffinem czy Fenixem).

Walki lokatorskie, które obserwujemy w Poznaniu, Krakowie, Warszawie oraz wielu innych polskich miastach, a których symbolem stało się niewyjaśnione do dziś morderstwo Jolanty Brzeskiej, to obecnie jeden z najważniejszych frontów toczących się walk klasowych. W 2012 roku, w rocznicę tragicznej śmierci Brzeskiej (która dziś ma już skwer swego imienia), przy ul. Widok 11 pojawił się vlakat przedstawiający mężczyznę z kanistrem z benzyną w jednej dłoni i zapałką w drugiej, z napisem: „Mossakowski: Warszawa jest łatwopalna”[345]. „Członkowie stowarzyszeń lokatorskich byli już ignorowani, wyśmiewano się z ich prób poinformowania opinii publicznej o przestępczym procederze wchodzenia w posiadanie praw do nienależnych budynków. Był czas walki – czasami jak w przypadku Jolanty Brzeskiej na śmierć i życie. A teraz? Teraz jest to ten moment, kiedy – pisali Piotr Ciszewski i Robert Nowak – wygrywają. Niezatapialni notable odpowiadający za być albo nie być wyrzucanych lokatorów zreprywatyzowanych kamienic okazują się całkiem śmiertelni i znikają jeden po drugim w atmosferze wzajemnych oskarżeń. Teraz to jest ten moment, kiedy członkowie stowarzyszeń lokatorskich mogą wreszcie dotrzeć z prawdą do opinii publicznej dotąd manipulowanej przez usłużne wobec Układu media”[346]. W uzasadnieniu wyroku czyścicieli kamienic z poznańskiej Fabryki Mieszkań i Ziemi sędzia Magdalena Adamiec pisała, że lokatorzy początkowo czuli się całkowicie bezsilni, za co winę ponosi „dosyć bierna postawa organów ścigania”. „Uzasadnienie wyroku to także hołd dla oporu, jaki stawili «czyścicielom» lokatorzy. Sędzia przypomina – komentował Piotr Żytnicki – kamienicę przy ul. Stolarskiej, której mieszkańcy zabarykadowali się w środku: «Dzięki tej nieugiętej postawie ulica Stolarska stała się w całym kraju symbolem walki z bezprawnymi działaniami”[347]. Walki lokatorskie są równie znaczące jak walki w sferze produkcji – na zakładach pracy. Stają się tematem ważnych, krytycznych wystaw – jak chociażby głośnej wystawy z 2015 roku, pt. Spór o odbudowę Tomasza Fudali i Szymona Maliborskiego, która odbyła się w dawnym budynku IX Liceum Ogólnokształcącego im. Klementyny Hoffmanowej w Warszawie[348]. Gentryfikację, poprzez kolaborację ze spekulantami nieruchomości i czyścicielami kamienic wspierają nie tylko skuszeni możliwością realizacji jakiegokolwiek projektu pod własnym nazwiskiem świeżo upieczeni absolwenci szkół artystycznych oraz gotowi wejść w najbardziej nawet podejrzany układ cyniczni galerzyści, ale także uznani i dobrze sytuowani artyści, akademicy oraz dyrektorzy szacownych muzeów i centrów sztuki. W opublikowanym na stronie poznańskiego Rozbratu artykule z 2011 roku, pt. Artysto! Nie gentryfikuj!, pośród wskazówek – co należy robić, żeby nie wpisać się w scenariusz strategii gentryfikacji naszych miast, zawarta jest jedna, która wydaje się kluczowa: „Określ się politycznie. Dość tej udawanej neutralności poczynań artystycznych”[349]. Dlatego rozważając propozycję udziału w przedsięwzięciu albo dając nazwisko jakiejś szemranej fundacji – myślę tutaj zwłaszcza o naszym środowisku czyli o absolwentach oraz studentach uczelni artystycznych – musimy, jeśli nie chcemy wspierać artwashingu, gentryfikacji oraz „czyszczenia kamienic”, odpowiedzieć sobie na proste pytanie, zadane w 1931 roku przez Florence Reece, w słynnym protest-songu: „Which Side Are You On”?

Październik 2017 / Lipiec 2018

 

Rafał Jakubowicz (ur. 1974). Absolwent Wydziału Wychowania Plastycznego oraz Wydziału Malarstwa Grafiki i Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, a także Wydziału Neofilologii (specjalność hebraistyka) Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Zatrudniony na stanowisku profesora nadzwyczajnego w Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, gdzie na Wydziale Edukacji Artystycznej prowadzi Pracownię Sztuki w Przestrzeni Społecznej.

Wspólnie z Katarzyną Czarnotą oraz Zofią Małkowicz z Instytutu Socjologii UAM, we współpracy z Pracownią Pytań Granicznych UAM, prowadził konserwatorium/warsztat, pt. Sztuka jako narzędzie krytyki społecznej. Rola artysty w procesie gentryfikacji. W ramach projektu w roku akademickim 2016/2017 wykłady przeprowadzili: Jarosław Urbański, Dorota Grobelna, Piotr Bujak, prof. Marek Krajewski, Łukasz Surowiec, Stanisław Ruksza, Tomasz Fudala, dr Mikołaj Iwański i Aneta Szyłak, dr Rafał Czekaj i Szymon Pietrasiewicz. A w roku akademickim 2017/2018: Jarosław Urbański, dr Piotr Juskowiak, dr Łukasz Drozda, Maria Burza i Antek Wiersztort, dr Jacek Drozda. Zeszłoroczny projekt zakończył się wystawą w poznańskiej Galerii Tak, pt. Trzeba powiedzieć! Z archiwum społecznego gentryfikacji. W maju 2018 roku w Galerii Tak odbyła się druga odsłona podsumowującej warsztaty wystawy.

 

Bibliografia:

Ciszewski Piotr, Nowak Robert, Wszystkich nas nie spalicie, Warszawa 2016
Drozda Jacek, Opór kulturowy. Między teorią a praktykami społecznymi, Gdańsk 2015
Drozda Łukasz, Uszlachetniając przestrzeń. Jak działa gentryfikacja i jak się ją mierzy, Warszawa 2017
Drozda Łukasz, Dwa tysiące. Instrukcja obsługi polskiej urbanizacji w XXI wieku, Warszawa 2018
Gentryfikacja. Burżuazja wraca do centrum, „Przegląd Anarchistyczny” nr 11 wiosna/lato 2010
Groyecka Dorota, Gentryfikacja Berlina. Od życia na podsłuchu do kultury caffé latte, Gdańsk 2014
Gruber Ruth Ellen, Odrodzenie kultury żydowskiej w Europie, Sejny 2004
Harvey David, Bunt miast. Prawo do miasta i miejska rewolucja, Warszawa 2012
Juskowiak Piotr, Przestrzenie wspólnoty. Filozofia wspólnotowości w perspektywie badań nad miastem postindustrialnym, Poznań 2015
Miejskie transformacje, red. Natalia Krzyżanowska, Natalia Nowak, Toruń 2015
Niewidzialne miasto, red. Marek Krajewski, Warszawa 2012
Siemieniako Beata, Reprywatyzując Polskę. Historia wielkiego przekrętu, Warszawa 2017
Sinewali Veronika, Gentryfikacja. Lokatorzy w ogniu wojny socjalnej, Poznań 2010
Spór o odbudowę Warszawy. Od gruzów do reprywatyzacji, red. Tomasz Fudala, Warszawa 2016
Springer Filip, 13 pięter, Wołowiec 2016
Szpala Iwona, Zubik Małgorzata, Święte prawo. Historia ludzi i kamienic z reprywatyzacją w tle, Warszawa 2017
Urbański Jarosław, Globalizacja a konflikty lokalne, Poznań 2002
Urbański Jarosław, Odzyskać miasto. Samowolne osadnictwo, skłoting, anarchitektura, Poznań 2004
Urbański Jarosław, Prekariat i nowa walka klas, Warszawa 2014
Wacquant Loïc, Więzienia nędzy, Warszawa 2009
Widok Publiczny, red. Aleksandra Jach, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Kraków 2016



[1]   Pierwotna, krótsza wersja tego artykułu została opublikowana na stronie internetowej czasopisma filozoficznego „Nowa Krytyka” („NK – On Line”), 11.03.2018, http://www.nowakrytyka.pl/pl/artykuly/Nk_on-line/?id=969/O_praktykach_artwashingu_oraz_kulturze_i_sztuce_jako_narzedziu_penalizacji_biedy_i_gentryfikacji (dostęp: 24.03.2018)

[2]   Cyt. za: Łukasz Drozda, Uszlachetniając przestrzeń. Jak działa gentryfikacja i jak się ją mierzy, Warszawa 2017, s. 75.

[3]   Łukasz Drozda, Dwa tysiące. Instrukcja obsługi polskiej urbanizacji w XXI wieku, Warszawa 2018, ss. 191-192.

[4]   Artyści obłaskawieni, 16 lipca 2010, „Vox Europ” (przedruk z „Die Zeit”), http://www.voxeurop.eu/pl/content/article/295921-artysci-oblaskawieni (dostęp: 17.10.2017)

[5]   W 2017 roku powstała Fundacja Art&Innovation Space, będąca efektem współpracy Griffin Real Estate i Echo Investment, w ramach której działają Griffin Art Space (sztuki wizualne) oraz Echo Innovation Space (m.in. „zrównoważony rozwój miast”).

[6]   Por. strona internetowa Griffin Real Estate, https://griffin-re.com/pl/projekty/ (dostęp: 08.03.2018)

[7]   Filip Kowalik, Przemysław Krych. Człowiek, który wykupuje miasta, 13 maja 2015, https://www.forbes.pl/przywodztwo/przemyslaw-krych-czlowiek-ktory-wykupuje-miasta/s0ecktr (dostęp: 17.10.2017)

[8]   Tamże.

[9]   Strona internetowa Griffin Art Space: http://www.griffin-artspace.com/griffin-art-space/prasa/ (dostęp: 17.10.2017)

[10] Karolina Plinta i Martyna Merkis, Ważne są dla nas odważne decyzje. Rozmowa z Anną Klimczak, „Magazyn Szum”, 08.08.2015, http://magazynszum.pl/wazne-sa-dla-nas-odwazne-decyzje-rozmowa-z-anna-klimczak/ (dostęp: 17.10.2017)

[11] Por. tamże.

[12] Por. Artwashing: Social Capital & Anti Gentrification-Activism, „Colouring in Culture” (blog), June 17,2017 http://colouringinculture.org/blog/artwashingsocialcapitalantigentrification (dostęp: 17.10.2017)

[13] Można tu wskazać np. Bank Pekao S.A. (Kolekcja Sztuki Banku Pekao S.A./Bank Pekao PROJEKT ROOM), Deutsche Bank Polska (konkurs Spojrzenia), Ergo Hestia S.A. (Artystyczna Podróż Hestii) czy ING Bank Śląski (Kolekcja Sztuki Polskiej ING).

[14] Por. Rafał Jakubowicz, Projekt muzeum-pomnika Grażyny Kulczyk i strategia uspołeczniania strat, „Rozbrat.org”, 16 grudnia 2015, http://www.rozbrat.org/publicystyka/walka-klas/4401-projekt-muzeum-pomnika-grayny-kulczyk-i-strategia-uspoeczniania-strat (dostęp: 17.10.2017)

[15] Por. Alicja Lehmann, Na styczeń 2019 r.  Grażyna Kulczyk zaplanowała otwarcie muzeum w Szwajcarii, „Gazeta Wyborcza”, 20 maja 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23418064,na-styczen-2019-roku-grazyna-kulczyk-zaplanowala-otwarcie-muzeum.html#Z_BoxLokPozLink:undefined (dostęp: 20.05.2018)

[16] Por. Anna Pawłowska, Jarosław Przyborowski laureatem nagrody MS, „Dziennik Łódzki”, 4 września 2010, http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/303154,jaroslaw-przyborowski-laureatem-nagrody-ms,id,t.html (dostęp: 10.03.2018)

[17] Jakub Łukaszewski, Concordia Design inwestuje we Wrocławiu, „Gazeta Wyborcza”, 23 listopada 2017, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,22686193,concordia-design-stworzy-podobne-miejsce-we-wroclawiu-poznaniacy.html (dostęp: 23.11.2017)

[18] Cyt. za: Co może powstać na Wyspie Słodowej 7? (bas), „Tuwroclaw.com”, 14.12.2016, https://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,co-moze-powstac-w-kamienicy-na-wyspie-slodowej-7,wia5-3273-31235.html (dostęp: 10.03.2018)

[19] W kamienicy nad Odrą powstanie centrum kulturalne?, „Wrocław nad Odrą. Oficjalny serwis miejski”, http://wroclawnadodra.pl/w-kamienicy-na-wyspie-slodowej-powstanie-centrum-spoleczno-kulturalne/ (dostęp: 10.03.2018)

[20] Cyt. Za: Tomek Matejuk, Wyspa Słodowa 7 krytycznie o konsultacjach: są fasadowe i pasywne. Dla prezydenta to listek figowy, 11.03.2015,  https://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,wyspa-slodowa-7-krytycznie-o-konsultacjach-sa-fasadowe-i-pasywne-dla-prezydenta-to-listek-figowy,wia5-3266-23633.html (dostęp: 10.03.2018)

[21] Cyt. Jakub Łukaszewski, Concordia Design inwestuje we Wrocławiu, „Gazeta Wyborcza”, 23 listopada 2017, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,22686193,concordia-design-stworzy-podobne-miejsce-we-wroclawiu-poznaniacy.html (dostęp: 23.11.2017)

[22]  Por. Anna Boruszewska, Wielka rzeźba już stoi na Wyspie Daliowej, „Gazeta Wrocławska”, 10 maja 2017, http://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/wielka-rzezba-juz-stoi-na-wyspie-daliowej,12060140/ (dostęp: 07.03.2018)

[23] Por. Marcin Wicha, Proste rzeczy. Fabryka Szpotańskiego. W środku i na zewnątrz, „Gazeta Wyborcza”, 19 września 2015, http://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,18851386,proste-rzeczy-fabryka-szpotanskiego-w-srodku-i-na-zewnatrz.html (dostęp: 24.04.2018)

[25] Por. stron internetowa Uniwersytetu SWPS, https://swps.pl/warszawa/aktualnosci/15841-festiwal-uniwersytetu-swps-lokalnie (dostęp: 10.032018)

[26] Cyt. Za: Jakub Chełmiński, Kamionek. Studenci rozkręcają biznesy na „nostalgiczny marketing”, „Gazeta Wyborcza”, 24 sierpnia 2016, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,20589196,projekt-studentow-swps-pomagaja-rzemieslnikom-rozkrecac-biznesy.html (dostęp: 24.03.2018)

[27] Por. Lokatorzy o drastycznych kosztach ogrzewania, produkcja: Maria Burza / WSL - Kryzys TV, dostęp: https://www.youtube.com/watch?v=_lL9Q0iP5xA (10.03.2018) Por. także: Dość zamarzania – chcemy centralnego ogrzewania, „@Praga Południe”, 24 lutego 2018, http://apragapoludnie.pl/index.php/2018/02/24/dosc-zamarzania-chcemy-centralnego-ogrzewania/ (dostęp: 10.03.2018)

[28] Por. strona Galerii Handlowej Renoma: http://renoma-wroclaw.pl/sztuka/ (dostęp: 17.10.2017)

[29] Por. strona Griffin Art Space: http://www.griffin-artspace.com/volume-of-effort/ (dostęp: 17.10.2017)

[30] Por. strona internetowa Student Depot: Por. https://studentdepot.pl/pl/ (dostęp: 17.10.2017)

[31] Por. Maria Bielicka, Nie dostali pozwolenia na budowę, bo chcieli budować zbyt oszczędnie, „Gazeta Wyborcza”, 06 listopada 2017, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,22607780,nie-dostali-pozwolenia-na-budowe-bo-chcieli-budowac-zbyt-oszczednie.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Poznan_Wyborcza (dostęp: 06.11.2017)

[32] Por. strona insternetowa WRO Art Center http://wrocenter.pl/pl/renomawro/ (dostęp: 08.03.2018)

[33] Por. strona internetowa magazynu „Contemporary LYNX”: http://contemporarylynx.co.uk/about-contemporarylynx/partners (dostęp: 17.10.2017)

[34]        Por. Neil Smith, Nowy globalizm, nowa urbanistyka: gentryfikacja jako globalna strategia urbanistyczna, „Przegląd Anarchistyczny”, nr 11, wiosna/lato 2010, s. 57.

[35] Por. Peckham. The Southeast London District. Writen by Maggie Kuzan, photographed by Sławek Kozdraś, „Contemporary LYNX”, The Art Magazine Issue 2(8)2017, ss. 83-90.

[36] Por. Peter Robins, Not only fools and horses. Peter Robins on the rapid rebranding of Peckham, „The Spectator”, 26.03.2016, https://life.spectator.co.uk/2016/03/gentrification-the-rapid-rebranding-of-peckham/ (dostęp: 17.10.2017), por. także: Matthew Engel, The bubble that turned into a tide: how London got hooked on gentrification, „The Guardian”, 24.09.2016 https://www.theguardian.com/cities/2016/sep/24/the-bubble-that-turned-into-a-tide-how-london-got-hooked-on-gentrification (dostęp: 17.10.2017)

[37] Por. strona internetowa Galerii BWA Warszawa, http://www.bwawarszawa.pl/index.php?action=exhibitions&lang=pl&id=15&s2=info (dostęp: 03.03.2018)

[38] Por. Karolina Plinta, Powrót turysty. Dawida Radziszewskiego awantury w Krakowie, „Magazyn Sztum”, 06.05.2013, http://www.dwutygodnik.com/artykul/6286-w-maliny.html (dostęp: 17.10.2017)

[39] Przemysław Chodań, Inne wrażenia z „Powrotu do domu”, „Obieg”, 30.04.2013, http://archiwum-obieg.u-jazdowski.pl/felieton/28560 (dostęp: 17.12.2017)

[40] Por. Stach Szabłowski, W maliny, „Dwutygodnik.com”, http://www.dwutygodnik.com/artykul/6286-w-maliny.html (dostęp: 17.10.2017)

[41] Hito Steyerl, Polityka sztuki: sztuka współczesna a przejście do postdemokracji, [w:] Praca i wypoczynek, kat. wyst., red. Krzysztof Gutfrański, IS Wyspa, Gdańsk 2012, s. 275.

[42] Cyt. za: Piotr Juskowiak, Przestrzenie wspólnoty. Filozofia wspólnotowości w perspektywie badań nad miastem postindustrialnym, Poznań 2015, s. 71.

[43] Por. Adam Przywara, Przyjaciele moich przyjaciół są moimi... Rozmowa z Piotrem Drewko i Michałem Lasotą, 06.04.2018, https://magazynszum.pl/przyjaciele-moich-przyjaciol-sa-moimi-rozmowa-z-piotrem-drewko-i-michalem-lasota/ (dostęp: 14.05.2018)

[44] Por. Czułość na widok pod mecenatem Griffin art space, strona internetowa Griffin Art Space http://www.griffin-artspace.com/czulosci-na-widok-pod-mecenatem-griffin-art-space/ (dostęp: 17.10.2017)

[45] Por. Nowe inwestycje Puro Hotels w Warszawie i Gdańsku, „E-hotelarz”, maj 20 2015, http://www.e-hotelarz.pl/mht/?p=31164 (dostęp: 17.10.2017)

[46] Por. Agnieszka Kowalska, Kultura wśród fabryk. Powstaje warszawskie Soho, „Co jest grane”, 20 kwietnia 2011, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,9520048,Kultura_wsrod_fabryk__Powstaje_warszawskie_Soho.html (dostęp: 24.04.2018)

[47] Por. strona internetowa Soho Factory, http://www.sohofactory.pl (dostęp: 17.10.2017)

[48] Por. Dawid Tokarz, Szef giganta nieruchomościowego w rękach CBA, „Puls Biznesu”, 19.12.2017, https://www.pb.pl/szef-giganta-nieruchomosciowego-w-rekach-cba-901276 (dostęp: 19.12.2017)

[49] Tomasz Sąsiada, Griffin Real Estate komentuje zatrzymanie założyciela. Chodzi o sprawę senatora Koguta, „Money.pl”, 22.12.2017, https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/przemyslaw-krych-griffin-real-estate,50,0,2394674.html (dostęp: 31.07.2018)

[50] Por. Przemysław Krych po postawieniu zarzutów prokuratorskich opuszcza Griffin Real Estate,”Wirtualnemedia.pl”,  2018-01-08, https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/przemyslaw-krych-po-postawieniu-zarzutow-prokuratorskich-opuszcza-griffin-real-estate(dostęp: 31.07.2018)

[51] Por. Monika Miller, Zapłacili gigantyczne poręczenie. Byli przedstawiciele Echa Investment na wolności, „Radio Kielce”, 18.06.2018, http://www.radio.kielce.pl/post-72091 (dostęp: 31.07.2018)

[52] Zarząd Griffin RE: Przemysław Krych nigdy nie popełnił żadnego przestępstwa, „Propertynews.pl”, 21 grudnia 2017, http://www.propertynews.pl/polityka-i-spoleczenstwo/zarzad-griffin-re-przemyslaw-krych-nigdy-nie-popelnil-zadnego-przestepstwa,60310.html (dostęp: 31.07.2018)

[54] Por. strona internetowa Fundacji Sztuka w Mieście, http://sztukawmiescie.pl/project/pasaz-sztuki-art-walk/ (dostęp: 04.04.2018)

[55] Por. strona internetowa Fundacji Sztuka w Mieście, http://sztukawmiescie.pl/project/pasaz-sztuki-art-walk/ (dostęp: 05.04.2018)

[56] Por. strona internetowa Street Art by Fenix, http://streetartbyfenix.pl/o-projekcie/ (dostęp: 03.03.2018)

[57] Por. tamże.

[58] Cyt za: Prof. Stanisław Wieczorek, strona internetowa Street Art by Fenix, http://streetartbyfenix.pl/prof-stanislaw-wieczorek/ (dostęp: 08.03.2018)

[59] Por. Historia kamienicy przy Noakowskiego 16, „Miasto jest nasze”, http://miastojestnasze.org/historia-kamienicy-przy-noakowskiego-16/ (dostęp: 08.03.2018)

[60] Por. Piotr Ciszewski, Robert Nowak, Wszystkich nas nie spalicie, Warszawa 2016, 112-113.

[61] Cyt za: „Dostałem na chwilę kawałek miasta” – Niecodzienna wystawa w wymiarze XXXL. strona internetowa Street Art by Fenix, http://streetartbyfenix.pl/dostalem-na-chwile-kawalek-miasta-niecodzienna-wystawa-w-rozmiarze-xxxl-2/ (dostęp: 08.03.2018)

[62] Por. tamże.

[63] Por. Nowe oblicze Kamienicy Pod Sowami, strona internetowa Street Art by Fenix, http://streetartbyfenix.pl/nowe-oblicze-kamienicy/ (dostęp: 08.03.2018)

[64] Cyt. Za: tamże.

[65] Por. Feniks czyści tez „Pod Sowami”, strona internetowa Komitetu Obrony Praw Lokatorów, 02.10.2016, http://lokatorzy.info.pl/feniks-czysci-tez-pod-sowami/ (dostęp: 08.03.2018)

[66] Nowe oblicze kamienicy Pod Sowami, strona internetowa Street Art by Fenix, http://streetartbyfenix.pl/nowe-oblicze-kamienicy/ (dostęp: 08.03.2018)

[67] Por. Dorota Karaś, Artyści w stoczni zrobili swoje i mogą odejść. Teraz czas na wielki biznes, „Gazeta Wyborcza”, 15 października 2017, http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,22499951,artysci-zrobili-swoje-i-moga-odejsc-teraz-czas-na-wielki-biznes.html (dostęp: 17.10.2017)

[68] Ewa Karendys, Maciej Dzwonnik, Konkurs na koncepcję zabudowy Młodego Miasta wygrali architekci z Kopenhagi. 3,5 tys. mieszkań, biura, place..., „Gazeta Wyborcza”, 15 marca 2018, http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,23143839,nie-gotowe-wresja-robocza-3-tys-mieszkan-biura-place.html (dostęp: 15.03.2018) Por. także.: Ewa Karendys, Młode serce Gdańska. Stocznia Cesarska zmieni się w dzielnice mieszkaniową, „Gazeta Wyborcza”, 22 marca 2018, http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,23177500,mlode-serce-gdanska-stocznia-cesarska-zmieni-sie-w-dzielnice.html (23.03.2018)

[69] Por. Jakub Chełmiński, Spłonęła kamienica na Pradze z klubem Sen Pszczoły, „Gazeta Wyborcza”, 30 stycznia 2013, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,54420,13318278,Splonela_kamienica_na_Pradze_z_klubem_Sen_Pszczoly.html (dostęp: 08.04.2018)

[70] Por. strona internetowa Stołecznego Zarządu Rozbudowy Miasta, http://szrm.pl/centrum-kreatywnosci-nowa-praga/ (dostęp: 08.04.2018)

[71] Por. Inżynierska 3 – odzyskana oficyna dla Centrym Kreatywności, „Miasto stołeczne Warszawa”, 11 maja 2016 http://www.um.warszawa.pl/aktualnosci/ynierska-3-odzyskana-oficyna-dla-centrum-kreatywno-ci-0 (dostęp: 08.04.2018)

[72] Por. Wojciech Karpieszuk, Pożar w praskiej kamienicy wybuchł miesiąc po jej przejęciu przez dewelopera, „Gazeta Wyborcza”, 19 września 2017, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22392799,pozar-w-praskiej-kamienicy-wybuchl-miesiac-po-jej-przejeciu.html (dostęp: 24.04.2018)

[73] Por. MŚ, Praga-Północ. Pożar kamienicy przy Okrzei. Na miejscu jest dziewięć zastępów straży pożarnej, „Gazeta Wyborcza”, 26 kwietnia 2018, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,23328369,praga-polnoc-pozar-w-kamienicy-przy-okrzei-na-miejscu-jest.html (dostęp: 26.04.2018)

[74] Por. red., Nieruchomości wobec których toczą się sprawy reprywatyzacyjne, „Gazeta Wyborcza”, 2 listopada 2015, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,19124675,nieruchomosci-wobec-ktorych-tocza-sie-sprawy-reprywatyzacyjne.html (dostęp: 24.04.2018)

[76] Por. „Pożary na Pradze to nie zbieg okoliczności”. 22 maja 2018, http://www.radiowarszawa.com.pl/pozary-na-pradze-to-nie-zbieg-okolicznosci/ (dostęp: 22.05.2018)

[77] Por. Płonące kamienice na Pradze. Burmistrz: nie doszukiwałbym się teorii spiskowych, „Warszawa TVN24”, 13.05.2018, https://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,plonace-kamienice-na-pradze-burmistrz-nie-doszukiwalbym-sie-teorii-spiskowych,260564.html (dostęp: 20.05.2018)

[78] Cyt. za: Piotr Juskowiak, Przestrzenie wspólnoty. Filozofia wspólnotowości w perspektywie badań nad miastem postindustrialnym, Poznań 2015, s. 71.

[79] Cyt. za: tamże, ss. 72-73.

[80] Piotr Policht, Kabaret i zadymka. Rozmowa z Galerią Kubeł, http://magazynszum.pl/rozmowy/kabaret-i-zadymka-rozmowa-z-galeria-kubel/, „Magazyn Szum”, 18.11.2016 (dostęp: 17.10.2017).

[81] Tamże.

[82] Cyt za: Prezes Fenix Group: rewitalizowane kamienice z czasem zyskują na wartości, „Bankier.pl”, 06.05.2013, https://m.bankier.pl/wiadomosc/Prezes-Fenix-Group-rewitalizowane-kamienice-z-czasem-zyskuja-na-wartosci-2818437.html (dostęp: -8.03.2018)

[83] Por. strona internetowa firmy Mieszkania w Kamienicach Sp. z o.o., http://www.mieszkaniawkamienicach.net/pl/ (dostęp: 17.05.2018)

[84] Cyt. Za: Barbara Kwiecińska-Kielczyk, Nowe życie kamienicy, [w:] „Promocje Nieruchomości”, nr 1 (05) wrzesień 2011, http://www.poznanskie-nieruchomosci.pl/media/biuletyn/katalog-promocje-nieruchomosci-01.pdf s. 16. (dostęp: 17.05.2018)

[85] Por. Katedra Bioniki i Krajobrazu, strona internetowa Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, http://uap.edu.pl/uczelnia/wydzialy/wydzial-architektury-i-wzornictwa/katedra-bioniki-i-krajobrazu/ (dostęp: 08.03.2018)

[86] Beata Siemieniako, Reprywatyzując Polską. Historia wielkiego przekrętu, Warszawa 2017, s. 178.

[87] Łukasz Drozda, Uszlachetniając przestrzeń. Jak działa gentryfikacja i jak się ją mierzy, Warszawa 2017, s. 55.

[88]        Neil Smith, Nowy globalizm, nowa urbanistyka: gentryfikacja jako globalna strategia urbanistyczna, „Przegląd Anarchistyczny”, nr 11, wiosna/lato 2010, s. 58.

[89] Łukasz Drozda, Uszlachetniając przestrzeń. Jak działa gentryfikacja i jak się ją mierzy, Warszawa 2017, s. 90.

[90] Por. Mikołaj Iwański, Rafał Jakubowicz, KontenerART 2010. Rewitalizacja czy gentryfikacja poznańskiego Chwaliszewa?, „Rozbrat.org”, 07.09.2010, http://www.rozbrat.org/publicystyka/analizy/1407-kontenerart-2010-rewitalizacja-czy-gentryfikacja-poznanskiego-chwaliszewa, por. także: Mikołaj Iwański, Rafał Jakubowicz, Rewitalizacja czy gentryfikacja poznańskiego Chwaliszewa, „Przegląd Anarchistyczny”, Numer 12 / zima-wiosna 2010-2011, ss. 247-265, por. także: Mikołaj Iwański, Rafał Jakubowicz, KontenerART 2010. Rewitalizacja czy gentryfikacja poznańskiego Chwaliszewa, [w:] Miejskie (trans)formacje, red. naukowa: Natalia Krzyżanowska, Karolina Nowak, Toruń 2015, ss. 99-125, por. także: Mikołaj Iwański, Rafał Jakubowicz, Zima bez KontenerArt ale nie koniec gentryfikacji..., „Rozbrat.org” http://www.rozbrat.org/kultura/przestrzen/1502-zima-bez-kontenerart-ale-nie-koniec-gentryfikacji (dostęp: 17.10.2017)

[91] Por. Artyści w służbie kapitału. Rozmawiał Michał Wybieralski, „Gazeta Wyborcza”, 22 sierpnia 2011, (dostęp: 24.03.2018)

[92] Por. Jarosław Urbański, Globalizacja a konflikty lokalne, Poznań 2002.

[93] Jarosław Urbański, Odzyskać miasto. Samowolne osadnictwo, skłoting, anarchitektura, Poznań 2004, s. 61.

[94] Por. Gentryfikacja. Burżuazja wraca do centrum, „Przegląd Anarchistyczny” nr 11 wiosna/lato 2010

[95] Por.  Veronika Sinewali, Gentryfikacja. Lokatorzy w ogniu wojny socjalnej, Poznań 2010

[96] Łukasz Drozda, Dwa tysiące. Instrukcja obsługi polskiej urbanizacji w XXI wieku, Warszawa 2018, s. 193.

[97] Por. strona internetowa „Cudu nad Wisłą”, http://cudnadwisla.com/ (dostęp: 30.04.2018)

[98] Marta Kaźmierska, Siódmy sezon KontenerArt nad Wartą: to będzie lato miłości, 28 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36000,23331672,siodmy-sezon-kontenerart-nad-warta-to-bedzie-lato-milosci.html#Z_BoxLokPozImg (dostęp: 30.04.2018)

[99] Por. strona internetowa dewelopera Grupa Atal, https://rezydencjachwaliszewo.pl/front.html (dostęp: 30.04.2018)

[100]      Por. Marta Kaźmierska, Nowe otwarcie Pawilonu. Eksperymentalne koncerty, filmy do wyrafinowanej publiczności i trudne pytania, 27 lutego 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36000,23076746,nowe-otwarcie-pawilonu-eksperymentalne-koncerty-filmy-dla.html (dostęp: 07.02.2018)

[101]      Por. Bogna Kisiel, KULTURA – powstaje pawilon wystawowy „Nowa Gazownia”, „Poznań. Nasze miasto”, 30.04.2010, http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/kultura-powstaje-pawilon-wystawowy-nowa-gazownia,395456,art,t,id,tm.html (dostęp: 30.04.2018)

[102]      Cyt za: Marta Kaźmierska, Nowe otwarcie Pawilonu. Eksperymentalne koncerty, filmy do wyrafinowanej publiczności i trudne pytania, 27 lutego 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36000,23076746,nowe-otwarcie-pawilonu-eksperymentalne-koncerty-filmy-dla.html (dostęp: 07.02.2018)

[103]      Por. Jakub Łukaszewski, Kładka przez Wartę gotowa za trzy lata. Projekt złożyły 22 pracownie, „Gazeta Wyborcza”, 02.05.2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23347032,kladka-przez-warte-gotowa-za-trzy-lata-projekt-zlozyly-22-pracownie.html#Z_BoxLokPozLinkImg (dostęp: 02.05.2018)

[104]      Por. Jakub Łukaszewski, Kładka przez Wartę na Berdychowie. Projekt ma być gotowy do końca czerwca, 9 maja 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23374462,kladka-przez-warte-projekt-ma-byc-wybrany-do-konca-czerwca.html (dostęp: 14.05.2018)

[105]      Por. Tomasz Nyczka, Tak będzie wyglądała Kładka Berdychowska. Rozstrzygnięto konkurs architektoniczny, „Gazeta Wyborcza”, 22 czerwca 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23581596,tak-bedzie-wygladala-kladka-berdychowska-rozstrzygnieto-konkurs.html#BoxLokPozLink (dostęp: 22.06.2018)

[106]      Por. Kajetan Kurkiewicz, Nowy port, łazienki rzeczne i trybuna nad rzeką. Jak zmienią się brzegi Warty? Co nowego powstanie?, „Gazeta Wyborcza”, 16 maja 2018, http://poznan.wyborcza.pl/Poznan2023/7,164034,23378193,nowy-port-lazienki-rzeczne-i-trybuna-nad-rzeka-jak-zmienia.html#Z_BoxLokPozLink (dostęp: 17.05.2018)

[107]      Por. Tomasz Nyczka, Tylne Chwaliszewo 26 do „wyczyszczenia”. Wspierali lokatorów podczas pikniku, „Gazeta Wyborcza”, 16.08.2015, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,18579357,wszystkie-rece-na-poklad.html (dostęp: 17.10.2017), por. także: Piotr Żytnicki, Po zmroku chodzą z latarkami, nie mają wody – tak mieszkają w centrum Poznania, „Gazeta Wyborcza”, 22 stycznia 2016, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,19514167,po-zmroku-chodza-z-latarkami-nie-maja-wody-tak-mieszkaja.html (dostęp: 17.10.2017), por. także: Piotr Żytnicki, Jak przyspieszyć wyprowadzkę lokatorów? Wymontować drzwi, 29 stycznia 2016, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,19555846,jak-przyspieszyc-wyprowadzke-lokatorow-wymontowac-drzwi.html (dostęp: 17.10.2017)

[108]      Por. strona internetowa D&D Investment Sp. z o.o., https://www.dopoznania.pl/poznan/pl/deweloper/221,dd,investment,sp,z,oo.html (dostęp: 10.03.2018)

[109]      Por. Katarzyna Dobroń, KontenerART przeszkadza swoim sąsiadom?, „Głos Wielkopolski”, 29 sierpnia 2015, http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/6404480,kontenerart-przeszkadza-swoim-sasiadom,1,id,t,sa.html (dostęp: 17.10.2017)

[110]      Debata w KontenerArt. Mieszkańcy chcą zakazu picia nad rzeką, 12.09.2015, serwis „Poznan.pl”, http://www.poznan.pl/mim/info/news/debata-w-kontenerart-mieszkancy-chca-zakazu-picia-nad-rzeka,85413.html (dostęp: 17.10.2017)

[111]      Tamże.

[112]      Por. Mikołaj Iwański, Rafał Jakubowicz, Lokatorzy już wygrali!, „Rozbrat.org”, 02 października 2012, http://www.rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/3616-lokatorzy-juz-wygrali (dostęp: 12.10.2017), por także: KontrPlan, Lokatorzy na sprzedaż, 2013, 15 stycznia 2014 https://www.youtube.com/watch?v=XlhWl8nMk-k (dostęp: 17.10.2017)

[113]      Por. Jan Rojewski, Uszlachetnianie przez wypędzanie, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/twojemiasto/1748378,1,jak-zmieniac-miasta-ale-nie-wypedzac-ludzi.read „Polityka”, 15 maja 2018 (dostęp: 20.05.2018)

[114]      Por. Anna Walczak, Ostanie chwile antykwariatu „Pokój z Widokiem”, „Naszemiasto.pl”, 11.01.2015,   http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/ostatnie-chwile-antykwariatu-pokoj-z-widokiem,2923854,art,t,id,tm.html (dostęp: 17.10.2017)

[115]      Natalia Mazur, Śródka jest modna. Zmiany przyspieszyła Brama Poznania, 14 sierpnia 2015, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,18553863,srodka-jest-modna-zmiany-przyspieszyla-brama-poznania.html (dostęp: 17.10.2017)

[116]      Zostały po nich jedynie hasła w „śródeckim alfabecie”, np. „bramini”. To określenie „bywalców najsłynniejszej towarzysko – obyczajowej bramy Śródka 8/9 czynnej całą dobę przez okrągły rok. Taki tytuł nosił także wspomniany reportaż Wandy Wasilewskiej zrealizowany przez Radio Merkury w 2008 roku. Do głównych braminów zaliczali się Andrzej, synowie pani Miry, Jerzy Bez Nogi, Somsiod, Greg i Heniu – puszek okruszek, Blacha i element napływowy”. Por. http://bukinista.blog.pl/2010/02/13/srodecki-alfabet/ (dostęp: 17.10.2017)

[117]      Na Facebooku działa profil Hotel Srodka i ja, prowadzony przez Izabelę Bryll-Fricke, która straciła mieszkanie przy ul. Śródka 6a m.1, w kamienicy, którą przejął Andrzej Górny i którą przebudował na hotel. Na profilu opublikowane zostały kopie dokumentów (korespondencja z urzędami oraz pisma sądowe: https://www.facebook.com/iza.b.poznan/

[118]      Por. Natalia Mazur, Śródka: była jak małe miasteczko, dziś jest modną dzielnicą, „Gazeta Wyborcza”, 19.08.2015, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/56,36001,18588428,srodka-byla-jak-male-miasteczko-dzis-jest-modna-dzielnica.html (dostęp: 17.10.2017)

[119]      Por. „Wśród” czyli niezwykła wystawa na Śródce, „Naszemiasto.pl”, 23.12.2016, http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/wsrod-czyli-niezwykla-wystawa-na-srodce,3960756,art,t,id,tm.html (dostęp: 17.10.2017)

[120]      Por. Anna Jarmuż, Mural na Śródce wśród siedmiu cudów Polski?, 21 sierpnia 2016, http://www.gloswielkopolski.pl/wiadomosci/poznan/a/mural-na-srodce-wsrod-siedmiu-cudow-polski,10538201/ (dostęp: 17.10.2017)

[121]      „Patrząc na ostatnie lata mamy za sobą projekty dla kilku dużych deweloperów na terenie inwestycji. Murale ciekawie urozmaicają – mówił Bartek Leśniewski, z Good Looking Studio – przestrzeń ślepych ścian przy inwestycjach i cieszą się dużym poparciem mieszkańców”. Good Looking Studio realizowało murale autorstwa François Schuiten oraz Rafała Olbińskiego na Placu Europejskim przy Warsaw Spire na szczytach budynków przy ul. Grzybowskiej, na zlecenie Ghelamco. Por. Deweloperzy inwestują w murale, „Propertydesign.pl”, 11 lipca 2016, http://www.propertydesign.pl/architektura/104/deweloperzy_inwestuja_w_murale,8855.html (dostęp: 24.03.2018)

[122]      Piotr Juskowiak, Przestrzenie wspólnoty. Filozofia wspólnotowości w perspektywie badań nad miastem postindustrialnym, Poznań 2015, s. 77.

[123]      Łukasz Drozda, Uszlachetniając przestrzeń. Jak działa gentryfikacja i jak się ją mierzy, Warszawa 2017, s. 58.

[124]      Por. tamże, s.  59.

[125]      Por. Jarosław Urbański, Kościół nie może narzekać, że nic nie zarobił na zadłużonej rodzinie z ulicy Zielonej, 12 października 2017, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,22505121,pazernosc-prowadzi-do-chaosu.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Poznan_Wyborcza (dostęp: 17.10.2017)

[126]      Por. Artyści jako użyteczni idioci gentryfikatorów, „Centrum Informacji Anarchistycznej”, „cia.media.pl”, 20.03.2010, http://cia.media.pl/artysci_jako_uzyteczni_idioci_gentryfikatorow (dostęp: 17.10.2017)

[127]      Łukasz Drozda, Uszlachetniając przestrzeń. Jak działa gentryfikacja i jak się ją mierzy, Warszawa 2017, s. 45.

[128]      Tamże, ss. 51-60.

[129]      Tamże, ss. 56-57.

[130]     Przemysław Witkowski, Chwała supermanom. Ideologia a Popkultura, Warszawa 2017, ss. 197-198.

[131]      Jarosław Urbański, Odzyskać miasto. Samowolne osadnictwo, skłoting, anarchitektura, Poznań 2004, s. 10.

[132]      Ruth Ellen Gruber, Odrodzenie kultury żydowskiej w Europie, Sejny 2004, s. 122.

[133]      Tamże, s. 123.

[134]      Tamże.

[135]      Janina Struk, Holokaust w fotografiach. Interpretacja dowodów, Warszawa 2007, ss. 246-247.

[136]      Tamże, ss. 247-248.

[137]      Por. strona internetowa Chabad-Lubavitch, http://www.chabadkrakow.org/ (dostęp: 14.05.2018)

[138]      Janina Struk, Holokaust w fotografiach. Interpretacja dowodów, Warszawa 2007, s. 248.

[139]      Ruth Ellen Gruber, Odrodzenie kultury żydowskiej w Europie, Sejny 2004, s. 140

[140]      Tamże, s. 145.

[141]      Mateusz Gierszon, Podmiotowość dzielnicy. Między gentryfikacją a rewitalizacją, „Przegląd Anarchistyczny”, nr 11 wiosna/lato 2010, s. 92

[142]      Por. Łukasz Drozda, Dwa tysiące. Instrukcja obsługi polskiej urbanizacji w XXI wieku, Warszawa 2018, ss. 198-200.

[143]      Por. strona internetowa Simchat Chajim, http://simchatchajim.pl/ (dostęp: 17.05.2018)

[144]      Por. Sylwia Salwacka, Targi żydowskie budują parking na żydowskim cmentarzu. „Dla Żydów to miejsce jest święte”, „Gazeta Wyborcza”, 13 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23264649,poznanskie-targi-buduja-parking-na-zydowskim-cmentarzu-dla-zydow.html (dostęp: 17.05.2018)

[145]      Por. Sylwia Salwacka, MTP. Nie będzie parkingu na żydowskim cmentarzu? Po proteście komisji rabinicznej w Londynie Targi rozważają inną lokalizację, „Gazeta Wyborcza”, 26 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23321930,nie-bedzie-poziomego-parkingu-na-zydowskim-cmentarzu-po-protescie.html (dostęp: 17.05.2018)

[146]      Por. Marta Danielewicz, Swarzędz: Inwestor nie postawi hotelu bez zgody rabina, „Głos Wielkopolski”, 13 kwietnia 2016, http://www.gloswielkopolski.pl/wiadomosci/poznan/a/swarzedz-inwestor-nie-postawi-hotelu-bez-zgody-rabina,9867625/ (dostęp: 17.05.2018). Por. także: Danuta Frey, Budowa hotelu zależy od lokalizacji cmentarza żydowskiego, „Rzeczpospolita” („Nieruchomości”), http://www.rp.pl/Nieruchomosci/312019934-Budowa-hotelu-zalezy-od-lokalizacji-cmentarza-zydowskiego.html 01.12.2017, (dostęp: 17.05.2018)

[147]      Por. Łukasz Drozda, Dwa tysiące. Instrukcja obsługi polskiej urbanizacji w XXI wieku, Warszawa 2018, ss. 217-218.

[148]      Por. Jakub Łukaszewski, Synagoga przy Wronieckiej. Powstanie tu pierwszy w Polsce, unikatowy Hilton Curio, „Gazeta Wyborcza”, 10 marca 2017, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,21481472,synagoga-przy-wronieckiej-powstanie-tu-unikatowy-hilton.html (dostęp: 17.10.2017)

[149]       Jak ożywić centrum Szczecina? Inwestycje, teatr i mniej patologii, „Strefa Biznesu”, „GS24.pl”, http://www.gs24.pl/strefa-biznesu/wiadomosci/z-regionu/a/jak-ozywic-centrum-szczecina-inwestycje-teatr-i-mniej-patologii,12405644/ (dostęp: 17.10.2017)

[150]      Tamże.

[151]      Radna Jacyna-Witt proponuje budowę kontenerów dla „patologii ze Śródmieścia”. Pytamy o szczegóły [ROZMOWA], „Gazeta Wyborcza”, 22 sierpnia 2017, http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,22261566,malgorzata-jacyna-witt-wyjasnia-kogo-eksmitowalaby-ze-srodmiescia.html#BoxLokSznImg (dostęp: 17.10.2017)

[152]      Beata Siemieniako, Reprywatyzując Polskę. Historia wielkiego przekrętu, Warszawa 2017, s. 184.

[153]      Radna Jacyna-Witt proponuje budowę kontenerów dla „patologii ze Śródmieścia”. Pytamy o szczegóły [ROZMOWA], „Gazeta Wyborcza”, 22 sierpnia 2017, http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,22261566,malgorzata-jacyna-witt-wyjasnia-kogo-eksmitowalaby-ze-srodmiescia.html#BoxLokSznImg (dostęp: 17.10.2017)

[154]      Por. strona internetowa Szczecińskiej Agencji Artystycznej, http://saa.pl/historia (dostęp: 10.03.2018)

[155]      Por. strona internetowa Atrium, http://atrium-grupa.eu/ (dostęp: 10.03.2018)

[156]      Jeśli ktoś posługuje się kategorią patologii to nie ma pojęcia o strukturze społecznej [ROZMOWA], „Gazeta Wyborcza”, 08 września 2017,  http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,150424,22338948,o-patologii-i-gentryfikacji-czyli-co-zrobic-zeby-w-srodmiesciu.html (dostęp: 17.10.2017)

[157]      Piotr Szyliński, Osiedla wstydu. Czy Szczecin powinien powtarzać wątpliwy eksperyment z innych miast? [KOMENTARZ], „Gazeta Wyborcza”, 25 sierpnia 2017, http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,22275267,osiedla-wstydu-czy-szczecin-powinien-powtarzac-eksperyment.html (dostęp: 17.10.2017)

[158]      Małgorzata Jacyna-Witt, Patologia. Co to jest zdaniem niezależnej radnej? Interpretacja Małgorzaty Jacyny-Witt, „Gazeta Wyborcza”, 22 września 2017, http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,150424,22408365,patologia-co-to-jest-interpretacja-malgorzaty-jacyny-witt.html (dostęp: 17.10.2017)

[159]      Monika Bobako, Konstruowanie odmienności klasowej jako urasawianie. Przypadek Polski po 1989 roku, „Biblioteka Online Think Tanku Feministycznego 2011, http://www.ekologiasztuka.pl/pdf/f0108Bobako2011.pdf (dostęp: 15.10.2017)

[160]      Tamże.

[161]     Por. Loïc Wacquant, Więzienia nędzy, Warszawa 2009.

[162]      Łukasz Drozda, Uszlachetniając przestrzeń. Jak działa gentryfikacja i jak się ją mierzy, Warszawa 2017, s. 106.

[163]      Veronika Sinewali, Gentryfikacja. Lokatorzy w ogniu wojny socjalnej, Poznań 2010, ss. 12-13.

[164]      Piotr Juskowiak, Przestrzenie wspólnoty. Filozofia wspólnotowości w perspektywie badań nad miastem postindustrialnym, Poznań 2015, ss. 29-30.

[165]      Por. Rafał Jakubowicz, Precz!, esej wizualny, „Mocak Forum”, nr 2/2011[2], Kraków, ss. 52-57, por. także: http://www.jakubowicz.art.pl/wp-content/uploads/nowe/MOCAK-FORUM_Nr2.pdf (dostęp: 17.10.2017)

[166]      Por. Mikołaj Iwański, Rafał Jakubowicz, Czas dezynsekcji i deratyzacji, „Rozbrat.org”,  31 lipca 2011, http://www.rozbrat.org/publicystyka/kontrola-spoeczna/2585-czas-dezynsekcji-i-deratyzacji (dostęp: 13.10.2017)

[167]      Por. Aleksandra Pucułek, Prywatna firma szykuje się do eksmisji pierwszych dłużników. „Siedzę jak na bombie zegarowej”, „Gazeta Wyborcza”, 31 lipca 2015, http://lublin.wyborcza.pl/lublin/1,48724,18460697,prywatna-firma-szykuje-sie-do-eksmisji-pierwszych-dluznikow.html (dostęp: 30.04.2018)

[168]      Por. strona internetowa Kancelarii Zarządzania Nieruchomościami Masta, http://www.kancelaria-masta.pl/ (dostęp: 30.04.2018)

[169]      Por. Umowa pomiędzy ZNK a firmą Masta M. Stalinger na opróżnienie lokali z rzeczy i osób, strona internetowa Lubelskiej Akcji Lokatorskiej, https://lubelskaakcjalokatorska.wordpress.com/2015/09/23/umowa-pomiedzy-znk-a-firma-masta-m-stalinger-na-oproznienie-lokali-z-rzeczy-i-osob/ (dostęp: 30.04.2018). Por także: Lichwiarska spółka tylko w mojej głowie?, strona internetowa Lubelskiej Akcji Lokatorskiej, https://lubelskaakcjalokatorska.wordpress.com/2017/09/26/lichwiarska-spolka-tylko-w-mojej-glowie/ (dostęp: 30.04.2018)

[170]      Cyt. za: Michał Jackowski, Eksmisje zakończone. Firma Masta odzyskała 10 mieszkań, „Gazeta Wyborcza”, 17 września 2015, http://lublin.wyborcza.pl/lublin/1,48724,18843958,eksmisje-zakonczone-firma-masta-odzyskala-10-mieszkan.html (dostęp: 30.04.2018)

[171]      Por.  PN, „Straszą, są wulgarni” - łodzianom przeszkadzała noclegownia dla bezdomnych. Doprowadzili do likwidacji, 29/07/2018, https://strajk.eu/strasza-sa-wulgarni-lodzianom-przeszkadzala-noclegownia-dla-bezdomnych-doprowadzili-do-likwidacji/ (dostęp: 31.07.2018)

[172]      Łukasz Drozda, Uszlachetniając przestrzeń. Jak działa gentryfikacja i jak się ją mierzy, Warszawa 2017, s. 106

[173]      Piotr Juskowiak, Przestrzenie wspólnoty. Filozofia wspólnotowości w perspektywie badań nad miastem postindustrialnym, Poznań 2015, s. 55.

[174]      Por. Wojtek Duda, Rafał Jakubowicz, Melting clocks' hotel – projekt filmowy, „Rozbrat.org”, http://www.rozbrat.org/kultura/film/2730-melting-clocks-hotel-projekt-filmowy 16 września 2011, (dostęp: 17.10.2017)

[175]      Dorota Groyecka, Gentryfikacja Berlina. Od życia na podsłuchu do kultury caffé latte, Gdańsk 2014, s. 113

[176]      Por. Swołoczeństwo, protest-song, pt. Waltz.

[177]      Por. Mikołaj Iwański, Rafał Jakubowicz, Putzen machen!, „Rozbrat.org”, 05 marca 2011, http://www.rozbrat.org/publicystyka/kontrola-spoeczna/1883-putzen-machen (dostęp: 17.11.2017)

[178]      Por. Rafał Jakubowicz, Ewa Majewska (współpraca: Iza Kowalczyk), Glosa o bezdomności, „Obieg”, 24.11.2017, http://archiwum-obieg.u-jazdowski.pl/obiegtv/27067 (dostęp: 17.10.2017)

[179]      Por. strona internetowa grupy manuFAktura: http://emfa.pl/?p=236 (dostęp: 17.10.2017)

[180]      Łukasz Drozda, Dwa tysiące. Instrukcja obsługi polskiej urbanizacji XXI wieku, Warszawa 2018, s. 59.

[181]      Por. Adriana Rozwadowska, Mieszkańcy kontenerów: Teraz wiemy jak wygląda piekło, „Głos Wielkopolski”, 9 sierpnia 2013, http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/965385,mieszkancy-kontenerow-teraz-wiemy-jak-wyglada-pieklo,1,id,t,sa.html (dostęp: 17.10.2017)

[182]      Tamże.

[183]      Filip Springer, 13 pięter, Wołowiec 2016, s.144

[184]      Por. Jan Bajtlik zwycięzcą konkursu „Miłość nie cukierki”, „Łowcy Dizajnu”, 06-12-2011, http://lowcydizajnu.pl/jan-bajtlik-zwyciezca-konkursu-%E2%80%9Emilosc-nie-cukierki%E2%80%9D/ (dostęp:24.03.2016)

[185]      Por. Kamil Babacz, Poznań: Wielka awantura o plakat z kontenerami w tle, „Głos Wielkopolski”, 27 maja 2012, http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/580025,poznan-wielka-awantura-o-plakat-z-kontenerami-w-tle,id,t.html (dostęp: 17.10.2017)

[186]      Cyt za: Kamil Babacz, Twórcy plakatu: to nie jest cios w KontenerArt, „Głos Wielkopolski”,  27 maja 2012, http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/584111,tworcy-plakatu-to-nie-jest-cios-w-kontenerart,id,t.html (dostęp: 17.10.2017)

[187]      Por. Apel środowiska kultury do Prezydenta Poznania w sprawie polityki mieszkaniowej miasta, osiedla kontenerowego przy ul. Średzkiej, marzec 2012 https://www.petycjeonline.com/apel_rodowiska_kultury_do_prezydenta_poznania (dostęp: 13.10.2017)

[188]      Cyt za: Rafał Jakubowicz, Literaci do piór! Bieda do kontenera!, „Rozbrat.org”, 25 lipca 2012, http://www.rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/3501-literaci-do-pior-bieda-do-kontenera (dostęp: 17.10.2017)

[189]      Por. Apel poznańskiego środowiska kultury do prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka, w sprawie osiedla kontenerowego przy ul. Średzkiej oraz polityki mieszkaniowej miasta (2014), https://www.petycjeonline.com/apel_ws_osiedla_kontenerowego (dostęp: 17.10.2017)

[190]      Por. Alicja Lechmann, Agnieszka Kwiatkowska, Poznań zlikwiduje osiedle kontenerów socjalnych, „Gazeta Wyborcza”, 05 lutego 2016,  http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,19584072,poznan-zlikwiduje-osiedle-kontenerow-socjalnych.html (dostęp: 17.10.2017)

[191]      Por. Maria Bielicka, ZKZL ma pomysł na zmniejszenie długu lokatorów. Można będzie je odpracować, „Gazeta Wyborcza”, 24 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23314100,nowy-pomysl-na-ograniczenie-czynszowych-zobowiazan.html#Z_BoxLokPozLink (dostęp: 24.04.2018)

[192]      Por. Małgorzata Klimczak, Akademia zmienia Szczecin: Serce miasta na placu Orła Białego, „Głos Szczeciński”, 25 marca 2013 http://www.gs24.pl/wiadomosci/szczecin/art/5511728,akademia-zmienia-szczecin-serce-miasta-na-pl-orla-bialego-wizualizacje,id,t.html (dostęp: 28.02.2018)

[193]      Por. Artystka zamieszkała w kontenerze na pl. Orła Białego. „Zaprosiła mnie tu pani radna”, „Gazeta Wyborcza”, 25 września 2017, http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,22422357,artystka-zamieszkala-w-kontenerze-na-pl-orla-bialego-zaprosila.html#BoxLokSznImg (dostęp: 17.10.2017)

[194]      Tamże.

[195]      Por. https://www.youtube.com/watch?v=vH4vmABA3Yg (dostęp: 17.10.2017)

[196]      Politycy jeden za drugim maszerują do kontenera na pl. Orła Białego. Jacyna-Witt: "Ta akcja to głupota", „Gazeta Wyborcza”, 27 września 2017,  http://szczecin.wyborcza.pl/szczecin/7,34939,22434155,politycy-jeden-za-drugim-maszeruja-do-kontenera-na-pl-orla.html (dostęp: 17.10.2017)

[197]      Por. Sztuka i polityka i (anty)marketing – Mediations Biennale, „Rozbrat.org”, 14 września 2010, http://www.rozbrat.org/kultura/przestrzen/1413-sztuka (dostęp: 17.10.2017)

[198]      Por. /dk/, Czym jest gentryfikacja i jak może zniszczyć Twoje życie?, „Rozbrat.org”, 11 maja 2009, http://www.rozbrat.org/publicystyka/walka-klas/294-czym-jest-gentryfikacja-i-jak-moze-zniszczyc-twoje-zycie (dostęp: 10.03.2018)

[199]      Katarzyna Czarnota, Sebastian Mikołajczak, Kontenery: polityka wykluczenia, „Rozbrat.org”, http://www.rozbrat.org/publicystyka/analizy/1427-kontenery-polityka-wykluczenia 01 października 2010, (dostęp: 10.03.2018)

[200]      Por. Beata Marcińczyk, Poznań – bieda marsz do kontenera. Czy ten plakat szokuje? 05.03.2011, http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/poznan-bieda-marsz-do-kontenera-czy-ten-plakat-szokuje,804752,art,t,id,tm.html (dostęp: 17.10.2017)

[201]      Por. strona internetowa grupy manuFAktura: http://emfa.pl/?p=315 (dostęp: 17.10.2017)

[202]      Od dziecka chciałem robić rzeczy ważne. Rozmowa z Łukaszem Surowcem (Magda Grabowska), „Sztuka  Publiczna”,  http://sztukapubliczna.pl/pl/od-dziecka-chcialem-robic-rzeczy-wazne-lukasz-surowiec/czytaj/6 (dostęp: 17.10.2017)

[203]      Por. strona internetowa festiwalu ArtBoom: http://www.artboomfestival.pl/pl/4/2/10219 (dostęp: 17.10.2017)

[204]      Por. blog Rafała Betlejewskiego towarzyszący projektowi Hunger: http://betlej-hunger.blogspot.com (dostęp: 17.10.2017)

[205]      Rafał Betlejewski, Pan Aleksander/Bezdomność wyparta, blog Hunger, 18.08.2012, http://betlej-hunger.blogspot.com/2012/08/pan-aleksander-bezdomnosc-wyparta.html (dostęp: 24.03.2018)

[206]      Por. Ludmiła Annanikova, Zapiski z kontenera, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/14,36001,13477873,Zapiski_z_kontenera.html?PageNumber=1 (dostęp: 17.10.2017)

[207]      Por. strona internetowa Festiwalu Teatralnego Malta, 3 x HAPPY END. Swojskie Tropiki, http://malta-festival.pl/pl/program/generator/3-x-happy-endbrswojskie-tropiki (dostęp: 08.06.2018)

[208]      Por. Oblicze Poznania, którego nie da się ukryć, poniedziałek 27 lutego 2012, http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/3080-oblicze-poznania-ktorego-nie-da-sie-ukryc (dostęp:09.06.2018)

[209]      Cyt za: Marta Kaźmierska, Festiwal Malta. Tu są potrzebne inne rzeczy niż dowcipny projekt artystyczny. I nie ma tu jednej historii, „Gazeta Wyborcza”, 7 czerwca 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23505564,malta-festival-tu-mieszkaja-superludzie-niektorzy-nawet-przyzwyczaili.html#Z_BoxLokPozLink (dostęp: 09.06.2018)

[210]      Por. Michał Wybieralski, Gdyby prezydent Grobelny był Romem. Komentarz, 5 lipca 2011, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,9892680,Gdyby_prezydent_Grobelny_byl_Romem__Komentarz.html (dostęp: 09.06.2018)

[211]      Por. Poznań: lokale „nadal za złotówkę”?, „E-poznan.pl”, 14.11.2013, http://epoznan.pl/news-news-44963-Poznan_lokale_nadal_& (dostęp: 17.10.2017)

[212]      Por. Maria Bielecka, „Liczy się pomysł. Czynsz się nie liczy” - promocyjna oferta wynajmu miejskich lokali, „Gazeta Wyborcza”, 06 października 2015, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,18975351,liczy-sie-pomysl-czynsz-sie-nie-liczy-promocyjna-oferta.html (dostęp: 17.10.2017)

[213]      Por. Trzy lokale za złotówkę, „Radio Poznań” („Radio Merkury”), 09.08.2010, http://radiopoznan.fm/informacje/pozostale/trzy-lokale-za-zlotowke (dostęp: 17.10.2017)

[214]      Por. Kobieta w ciąży wysiedlona przez ZKZL, 16 października 2012, „Rozbrat.org”, http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/3648-kobieta-w-ciazy-wysiedlona-przez-zkzl (dostęp 17.10.2017)

[215]      Por. Tomasz Nyczka, Jarosław Pucek: „Startuję, nie odpuszczam. Największym zagrożeniem dla Jaśkowiaka jest on sam [ROZMOWA], „Gazeta Wyborcza”, 20 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,105531,23293015,jaroslaw-pucek-startuje-nie-odpuszczam-najwiekszym-zagrozeniem.html#Z_BoxLokPozLink (dostęp: 22.04.2018)

[216]      Współpraca oddolnych inicjatyw z administracją publiczną. Spotkanie z inicjatorami i koordynatorami Otwartej Strefy Kultury – Łazarz w Poznaniu Agnieszką Szablikowską-Trusewicz i Łukaszem Trusewiczem (rozmawiała Magdalena Kownacka), [w:] Widok publiczny, katalog podsumowujący projekt, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Kraków 2016, s. 59

[217]      Por. Maciej Dąbkowski, Karolina Koziołek, Wskrzeszenie Łazarza. Stanie się dzielnica kultury? „Głos Wielkopolski”, 12 grudnia 2015, http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/9176378,wskrzeszanie-lazarza-stanie-sie-dzielnica-kultury,id,t.html (dostęp: 17.10.2017)

[218]      Por. Tomasz Nyczka, Jarosław Pucek: „Startuję, nie odpuszczam. Największym zagrożeniem dla Jaśkowiaka jest on sam [ROZMOWA], „Gazeta Wyborcza”, 20 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,105531,23293015,jaroslaw-pucek-startuje-nie-odpuszczam-najwiekszym-zagrozeniem.html#Z_BoxLokPozLink (dostęp: 22.04.2018)

[219]      Por. strona internetowa Otwarta Strefa Kultury – Łazarz, http://www.otwartastrefakultury.pl/fundacja-osk/ (dostęp: 01.03.2018)

[220]      Kajetan Kurkiewicz,  Włączą Łazarz po raz trzeci. Będzie pływająca galeria z sauną i dzień dziecka z vege pizzą, „Gazeta Wyborcza”, 12 maja 2017, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,21802461,wlacza-lazarz-po-raz-trzeci-bedzie-plywajaca-galeria-z-sauna.html (dostęp: 17.10.2017)

[221]      Tamże.

[222]      Por. Justyna Bryske, Będą walczyć o lepszy Łazarz i o kulturę w Poznaniu. Przyjdź i ty, 12 maja 2017, „Nasze miasto”,  http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/beda-walczyc-o-lepszy-lazarz-i-o-kulture-w-poznaniu-przyjdz,3104152,artgal,t,id,tm.html (dostęp: 17.10.2017)

[223]      Jakub Łukaszewski, Gminny program rewitalizacji przyjęty. Poznań ma szanse na miliony, „Gazeta Wyborcza”, 07 listopada 2017 http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,22615104,gminny-program-rewitalizacji-przyjety-poznan-ma-szanse-na-miliony.html#BoxLokPozLink (dostęp: 07.11.2017)

[224]      Jan Rojewski, Uszlachetnianie przez wypędzanie, „Polityka”, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/twojemiasto/1748378,1,jak-zmieniac-miasta-ale-nie-wypedzac-ludzi.read 15 maja 2018, (dostęp: 20.05.2018)

[225]      Por. Maciej Dąbkowski, Karolina Koziołek, Wskrzeszenie Łazarza. Stanie się dzielnica kultury? „Głos Wielkopolski”, 12 grudnia 2015, http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/9176378,wskrzeszanie-lazarza-stanie-sie-dzielnica-kultury,id,t.html (dostęp: 17.10.2017)

[226]      Współpraca oddolnych inicjatyw z administracją publiczną. Spotkanie z inicjatorami i koordynatorami Otwartej Strefy Kultury – Łazarz w Poznaniu Agnieszką Szablikowską-Trusewicz i Łukaszem Trusewiczem (rozmawiała Magdalena Kownacka), [w:] Widok publiczny, katalog podsumowujący projekt, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Kraków 2016, s. 59

[227]      Piotr Juskowiak, Przestrzenie wspólnoty. Filozofia wspólnotowości w perspektywie badań nad miastem postindustrialnym, Poznań 2015, s. 69.

[228]      Współpraca oddolnych inicjatyw z administracją publiczną. Spotkanie z inicjatorami i koordynatorami Otwartej Strefy Kultury – Łazarz w Poznaniu Agnieszką Szablikowską-Trusewicz i Łukaszem Trusewiczem (rozmawiała Magdalena Kownacka), [w:] Widok publiczny, katalog podsumowujący projekt, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Kraków 2016, s. 59

[229]      Tamże, s. 60.

[230]        Tamże, s. 63.

[231]      Kajetan Kurkiewicz, Łazarz – Otwarta Strefa Kultury. Uwrażliwiamy ludzi na sztukę [ROZMOWA], 15 lipca 2015, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,18332195,lazarz-otwarta-strefa-kultury-uwrazliwiamy-ludzi-na-sztuke.html (dostęp: 17.10.2017)

[232]      Por. „Poznań Łazarz Sylwester 2009/2010 + interwencja Policji”, 18 luty 2007 https://www.youtube.com/watch?v=APaCSied3lM&feature=youtu.be, por także: „Łazarski Sylwester 2010/2011 cz1.”, 2 styczeń 2011, https://www.youtube.com/watch?v=Bt8P6ybaW3k&feature=youtu.be (dostęp: 17.10.2017)

[233]      Sylwester na Małeckiego bez palenia mebli. Za to z sąsiadami, 30 grudnia 2015, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,19412214,sylwester-na-maleckiego-bez-palenia-mebli-za-to-z-sasiadami.html (dostęp: 17.10.2017)

[234]      Por. Sylwester Małeckiego Łazarz 2015/2016 https://www.youtube.com/watch?v=MlguruIOvj4&feature=youtu.be (dostęp: 17.10.2017)

[235]      Współpraca oddolnych inicjatyw z administracją publiczną. Spotkanie z inicjatorami i koordynatorami Otwartej Strefy Kultury – Łazarz w Poznaniu Agnieszką Szablikowską-Trusewicz i Łukaszem Trusewiczem (rozmawiała Magdalena Kownacka), [w:] Widok publiczny, katalog podsumowujący projekt, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Kraków 2016, s. 60.

[236]      Por. Piotr Skórnicki, Sylwester 2017 na Łazarzu. Sąsiedzka zabawa z paleniem mebli, „Gazeta Wyborcza”, Poznań 01.01.2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/5,36001,22844925.html (dostęp: 01.01.2018)

[237]      Cyt. za:Agnieszka Kwiatkowska, Wielkie, 260-centymetrowe krzesło stanęło na Łazarzu. Ma spłonąć podczas sylwestra, „Gazeta Wyborcza”, 29 lipca 2018 http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23729910,wielkie-260-metrowe-krzeslo-stanelo-na-lazarzu-ma-splonac.html#Z_BoxLokPozImg (dostęp: 29.02.2018)

[238]      Cyt. za: tamże.

[240]      Kajetan Kurkiewicz, Łazarz – Otwarta Strefa Kultury. Uwrażliwiamy ludzi na sztukę [ROZMOWA]. 15 lipca 2015, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,18332195,lazarz-otwarta-strefa-kultury-uwrazliwiamy-ludzi-na-sztuke.html (dostęp: 17.10.2017)

[241]      Por. „pener”, strona internetowa Gwara Poznania, http://www.poznan.pl/mim/slownik/words.html?word=pener&co=word (dostęp: 20.05.2018), Por. także „penerstwo”, strona internetowa Gwara Poznania http://www.poznan.pl/mim/slownik/words.html?word=penerstwo&co=word (dostęp: 20.05.2018)

[242]      Kajetan Kurkiewicz, Łazarz – Otwarta Strefa Kultury. Uwrażliwiamy ludzi na sztukę [ROZMOWA]. 15 lipca 2015, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,18332195,lazarz-otwarta-strefa-kultury-uwrazliwiamy-ludzi-na-sztuke.html (dostęp: 17.10.2017)

[243]        Maciej Dąbkowski, Karolina Koziołek, Wskrzeszenie Łazarza. Stanie się dzielnica kultury? „Głos Wielkopolski”, 12 grudnia 2015, http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/9176378,wskrzeszanie-lazarza-stanie-sie-dzielnica-kultury,id,t.html (dostęp: 17.10.2017)

[244]      Współpraca oddolnych inicjatyw z administracją publiczną. Spotkanie z inicjatorami i koordynatorami Otwartej Strefy Kultury – Łazarz w Poznaniu Agnieszką Szablikowską-Trusewicz i Łukaszem Trusewiczem (rozmawiała Magdalena Kownacka), [w:] Widok publiczny, katalog podsumowujący projekt, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Kraków 2016, s. 65.

[245]      Tamże, s. 66.

[246]      Tamże, s. 65.

[247]      Współpraca oddolnych inicjatyw z administracją publiczną. Spotkanie z inicjatorami i koordynatorami Otwartej Strefy Kultury – Łazarz w Poznaniu Agnieszką Szablikowską-Trusewicz i Łukaszem Trusewiczem (rozmawiała Magdalena Kownacka), [w:] Widok publiczny, katalog podsumowujący projekt, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Kraków 2016, s. 59.

[248]      Por. Jakub Łukaszewski, Nowe Jeżyce. Powstaje wielka nowoczesna część starej dzielnicy, „Gazeta Wyborcza”,11 maja 2018, http://poznan.wyborcza.pl/Poznan2023/7,162777,23383727,nowe-jezyce-powstanie-wielka-nowoczesna-czesc-starej-dzielnicy.html#Z_BoxLokPozImg (dostęp: 11.05.2018)

[249]      Por. Jakub Łukaszewski, Sołtysówka na Łazarzu – jest inwestor zainteresowany remontem zabytkowej willi, „Gazeta Wyborcza”, 24 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23310339,soltysowka-na-lazarzu-jest-inwestor-zainteresowany-remontem.html#Z_BoxLokPozLink (dostęp: 24.04.2018)

[250]      Por. Łukasz Drozda, Dwa tysiące. Instrukcja obsługi polskiej urbanizacji w XXI wieku, Warszawa 2018, ss. 216-217.

[251]      Jan Rojewski, Uszlachetnianie przez wypędzanie, „Polityka”, 15 maja 2018, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/twojemiasto/1748378,1,jak-zmieniac-miasta-ale-nie-wypedzac-ludzi.read (dostęp: 20.05.2018)

[252]      Por. Demonstracja lokatorska – 20 października, „Rozbrat.org”, 13 października 2012, http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/3643-demonstracja-lokatorska-20-pazdziernika (dostęp: 17.10.2017)

[253]      Por. Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów, Kolejna czyszczona kamienica – woda zalała mieszkania na Małeckiego 25, „Rozbrat.org”, 16 lipca 2017, http://www.rozbrat.org/informacje/poznan/4548-kolejna-czyszczona-kamienica-woda-zalaa-mieszkania-na-maeckiego-25 (dostęp: 17.10.2017) Por. także: Piotr Żytnicki, Kamienicznik skazany za stalking czuje się skrzywdzony: „Muszę się tłumaczyć swoim najemcom”, „Gazeta Wyborcza”, 27 lutego 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23076876,kamienicznik-skazany-za-stalking-czuje-sie-skrzywdzony-musze.html#Z_BoxLokPozImg (dostęp: 27.02.2018)

[254]        Por. Piotr Żytnicki, Nękanie mieszkańców to stalking. Pierwszy w Polsce prawomocny wyrok skazujący kamienicznika za przestępstwo, „Gazeta Wyborcza”, 13 marca 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23136734,nekanie-mieszkancow-to-stalking-pierwszy-w-polsce-prawomocny.html#Z_BoxLokPozLinkImg (dostęp: 13.03.2018)

[255]        Por. Piotr Żytnicki, Dziura w ścianie łazienki. „To było celowe, prosiłam, by tego nie robili”, „Gazeta Wyborcza”, 11 lipca 2017, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,22082255,dziura-w-scianie-lazienki-to-bylo-celowe-prosilam-by-tego.html (dostęp: 17.10.2017), por. także: Piotr Żytnicki, Najpierw dziura w ścianie, teraz zalane mieszkania. Właściciel kamienicy oskarża lokatorów o prowokację, „Gazeta Wyborcza”, 16 lipca 2017, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,22101539,najpierw-dziura-w-scianie-teraz-zalane-mieszkania-wlasciciel.html (dostęp: 17.10.2017)

[256]      Piotr Żytnicki, Kamienicznik utrudniał życie mieszkańcom. Teraz ubolewa i chce im zapłacić. Ale prokurator widzi go w więzieniu, „Gazeta Wyborcza”, 16 lipca 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23679565,kamienicznik-utrudnial-zycie-mieszkancom-teraz-ubolewa-i-chce.html#BoxLokPozLink (dostęp: 16.07.2018)

[257]      Filip Springer, 13 pięter, Wołowiec 2015, s. 165.

[258]      Por. Rafał Jakubowicz, Pawła C. Poznania kochanie..., „Rozbrat.org”, 01.03.201, http://www.rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/4601-pawa-c-poznania-kochanie (dostęp: 01.03.2018)

[259]        Maria Bielecka, Piotr Żytnicki, Kupują kamienice i „czyszczą” z lokatorów, „Gazeta Wyborcza, 10 listopada 2011, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36001,10620802,Kupuja_kamienice_i__czyszcza__z_lokatorow.html (dostęp: 17.10.2017)

[260]      W związku z tym artykułem otrzymałem od pełnomocniczki Pawła Cieliczki „pismo przedprocesowe”. Por. Piotr Żytnicki, Ludmiła Annanikova, „Mam fajną budę na sprzedaż”, „Gazeta Wyborcza”, Poznań, 17 czerwca 2013, http://wyborcza.pl/1,76842,14114129,_Mam_fajna_bude_na_sprzedaz_.html (dostęp: 19.02.2018)

[261]      Por. strona internetowa akademika Sofa: http://www.sofaroom4you.pl/pl/sofa-strzelecka.html (dostęp: 17.10.2017)

[262]      Por. strona internetowa Poznańskie Legendy Miejskie, (dostęp: 30.04.2018)

[263]      Por. Paweł C., Joanna Roszak, Poznański przewodnik literacki, Poznań 2012.

[264]      Por. Paweł C., ks. Radek Rakowski, Uczynki i działania, czyli kury na Madagaskar, Poznań 2018

[265]      Por. „Puls Poznania”, nr 6(12)2016, s. 4, http://pulspoznania.pl/wp-content/uploads/2016/12/p12-www.pdf

     (dostęp: 17.05.2018)

[266]      Por. strona internetowa „Puslu Poznania”, http://pulspoznania.pl/patronaty/ (dostęp: 17.05.2018)

[267]      Por. strona internetowa Fundacji Kochania Poznania, http://fundacjakochaniapoznania.pl/#zespol (dostęp: 19.02.2018)

[268]      Por. Piotr Bojarski, W Poznaniu na Łazarzu otwarto nowy skwer. Focha, „Gazeta Wyborcza”, 20 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23297708,skwer-focha-na-lazarzu-otwarty.html (dostęp: 20.05.2018). Por. także: Uroczyste otwarcie skweru im. Ferdynanda Focha w Poznaniu, strona internetowa Fundacji Kochania Poznania, http://fundacjakochaniapoznania.pl/uroczyste-otwarcie-skweru-im-ferdynanda-focha-poznaniu/ (dostęp: 20.05.2018)

[269]      Por. strona internetowa Fundacji Kochania Poznania, http://fundacjakochaniapoznania.pl/projekty/w-przestrzeni-miejskiej/skwer-gadul-lazarskich/ (dostęp: 19.02.2018)

[270]      Por. strona internetowa Fundacji Kochania Poznania, http://fundacjakochaniapoznania.pl/projekty/ksiazkowe/poznanskie-legendy/ (dostęp: 22.02.2018)

[271]        Por. strona internetowa Fundacji Kochania Poznania, https://www.facebook.com/HerstoriaWartaPoznania/?pnref=story (dostęp: 08.03.2018)

[272]        Por. strona internetowa ONEPoznań, http://onepoznan.pl/herstoria/ (dostęp: 08.03.2018)

[273]      Por. strona internetowa wydawnictwa Druga Strona Poznania, https://drugastronapoznania.pl/Ulicznik-poznanski-Czerwcowe-ulice (dostęp: 23.06.2018)

[274]        Por. Bartosz Nosal, Skwer Trzech Tramwajarek upamiętni bohaterki Czerwca 1956 r.?, „Gazeta Wyborcza”, Poznań, 19 lutego 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23039631,hold-dla-tramwajarek-z-1956-r.html#Z_BoxLokPozLinkImg (dostęp: 19.02.2018)

[275]      Por. strona internetowa Fundacji Kochania Poznania, http://fundacjakochaniapoznania.pl/mamy-roczek/ (dostęp: 19.02.2018)

[276]      Por. https://www.facebook.com/skwerTrzechTramwajarek/ (dostęp: 22.02.2018)

[277]      Por. Strzelano do nich, torturowano i wytykano palcami. „Tramwajarki z poznańskiego czerwca” mogą mieć swój skwer”, WTK, 22.02.2018, https://wtkplay.pl/video-id-37235-strzelano_do_nich_torturowano_i_wytykano_palcami_tramwajarki_z_poznanskiego_czerwca_moga_miec_swoj_skwer (dostęp: 28.02.2018)

[278]      Por. Poznań: Pikiety przeciwko antyspołecznej polityce mieszkaniowej, „pl.squat.net”, 7/06/2014 https://pl.squat.net/2014/06/10/poznan-pikiety-przeciwko-antyspolecznej-polityce-mieszkaniowej/ (dostęp: 22.02.2018)

[279]        Czyszczenie kamienic trwa!, strona poznańskiego WSL-u, 16 grudzień 2012, https://wsl-poznan.pl/publicystyka/item/23-czyszczenie-kamienic-trwa-wywiad (dostęp: 10.03. 2018).

[280]      Por. Piotr Żytnicki, „Czyściciele” kamienic z Poznania skazani na więzienie bez zawieszenia. Sąd: zmienili życie lokatorów w piekło, „Gazeta Wyborcza”, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23339771,czysciciele-kamienic-z-poznania-skazani-na-wiezienie-bez-zawieszenia.html#Z_BoxLokPozImg, 30 kwietnia 2018, (dostęp: 30.04.2018)

[281]      Por. Piotr Żytnicki, Sześć lat temu napisaliśmy, że „czyszczenie” kamienic to bandytyzm. Dziś potwierdził to sąd, „Gazeta Wyborcza”, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,89336,23340564,czysciciele-kamienic-skazani-od-szesciu-lat-czekalem-na-dzien.html 30 kwietnia 2018. (dostęp: 30.04.2018)

[282]      Piotr Żytnicki, Czyszczenie kamienic w Poznaniu. Pionki skazano, szefowie bezkarni [List do Zbigniewa Ziobry], 14 maja 2018, http://wyborcza.pl/7,75968,23395157,czyszczenie-kamienic-w-poznaniu-pionki-skazano-szefowie-bezkarni.html (dostęp: 14.05.2018)

[283]      Por. Piotr Żytnicki, Umorzył sprawę oszukania starszej pani. Wcześniej był prawnikiem NeoBanku znanego z „czyszczenia” kamienic, 5 czerwca 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23494427,stefania-oszukana-bezkarnie.html (dostęp: 28.06.2018)

[284]      Cyt. za: Piotr Żytnicki, Prokurator nie mówił prawdy o swojej pracy w NeoBanku. Odpowiadał na pozew nękanej lokatorki, „Gazeta Wyborcza”, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23588824,prokurator-nie-mowil-prawdy-o-swojej-pracy-w-neobanku-odpisywal.html 25 czerwca 29018, (dostęp: 28.06.2018)

[285]      Piotr Żytnicki, Czy prokurator, który był prawnikiem NeoBanku zamieszanego w „czyszczenie” kamienic, ma nieskazitelny charakter?, „Gazeta Wyborcza”, 27 czerwca 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,89336,23596839,czy-prokurator-ktory-byl-prawnikiem-neobanku-ma-nieskazitelny.html#BoxLokPozImg (dostęp: 28.06.2018)

[286]      Por strona internetowa Art Deweloper, http://www.art-deweloper.pl/ (dostęp: 24.03.2018)

[287]      Por. Michał Wojtczuk, Inwestycje w Warszawie. Deweloperzy stawiają na sztukę na osiedlach, „Gazeta Wyborcza”, 2 września 2017, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22312351,inwestycje-w-warszawie-deweloperzy-stawiaja-na-sztuke-na-osiedlach.html (dostęp: 24.03.2018)

[288]      Por. Deweloperzy koneserami sztuki? Wkracza nowy trend, „Property Design”,  05 października 2007, http://www.propertydesign.pl/design/185/deweloperzy_koneserami_sztuki_wkracza_nowy_trend,14730.html (dostęp: 24.03.2018)

[289]      Por. strona internetowa Dom Development City Art, http://www.fddca.pl/ (dostęp: 28.06.2018)

[290]      Por. strona internetowa 16. Przeglądu Sztuki Survival, http://www.survival.art.pl/pl/opis-kuratorski/?slick0=6 (dostęp: 28.06.2018)

[291]        Por. strona internetowa 16. Przeglądu Sztuki Survival, http://www.survival.art.pl/pl/opis-kuratorski/?slick0=6 (dostęp: 28.06.2018)

[292]      Por. strona na Facebooku Dom Development City Arty, https://www.facebook.com/FundacjaDomDevelopmentCityArt/posts/182151722469965 (dostęp: 28.06.2018)

[293]      Por. Kolej na neon, strona internetowa ASP we Wrocławiu, http://www.asp.wroc.pl/?module=News&controller=Read&action=news&id=10256 (dostęp: 24.03.2018)

[294]      Por. Będzie nowy neon we Wrocławiu [FOTO], „Gazeta Wyborcza”, http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/51,35771,20496167.html (dostęp: 24.03.2018)

[295]      Por. Konkurs „Kolej na neon” zakończony!, strona internetowa Lokum Deweloper, https://lokum-deweloper.pl/aktualnosci/konkurs-kolej-na-neon-zakonczony/ (dostęp: 24.03.2018)

[296]      Por. Łukasz Drozda, Dwa tysiące. Instrukcja obsługi polskiej urbanizacji w XXI wieku, Warszawa 2018, s. 111.

[297]        Por. profil Fundacji Dom Development City Art na profilu Facebook, https://www.facebook.com/FundacjaDomDevelopmentCityArt/videos/150060385679099/ (dostęp: 02.04.2018)

[299]      Por. strona internetowa Vacaloca Nogal Spółka Komandytowa, https://www.vacaloca.pl/o-nas/  (dostęp: 02.042018)

[301]      Por. Noc Muzeów – spacer ze sztuką po Żoliborzu Artystycznym, https://www.facebook.com/events/1986158918079058/ (dostęp: 14.05.2018)

[302]      Cyt. Za: Aneta Gawrońska, Wielka sztuka wchodzi na osiedla, „Życie Warszawy”, 23.10.2017, http://www.zw.com.pl/artykul/670993.html (dostęp: 24.03.2018)

[303]      Por. Łukasz Drozda, Dwa tysiące. Instrukcja obsługi polskiej urbanizacji w XXI wieku, Warszawa 2018, ss, 101-102.

[304]      Por. strona internetowa Bobrowiecka8.pl, http://bobrowiecka8.pl/#bobrowiecka-link (dostęp: 24.03.2018)

[305]      Por. Michał Wojtczuk, Inwestycje w Warszawie. Deweloperzy stawiają na sztukę na osiedlach, „Gazeta Wyborcza”, 2 września 2017, http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22312351,inwestycje-w-warszawie-deweloperzy-stawiaja-na-sztuke-na-osiedlach.html (dostęp: 24.03.2018)

[306]      Por. Anna Gołasa, Deweloperzy zaczęli doceniać sztukę, „Puls Biznesu”, 24.08.2017, https://www.pb.pl/deweloperzy-zaczeli-doceniac-sztuke-869442 (dostęp: 24.03.2018)

[307]      Por. strona internetowa dewelopera OKAM, http://www.bohemapraga.pl/  (dostęp: 24.03.2018)

[308]      Por. strona internetowa Art-City, http://art-city.pl/deweloper-krakow/ (dostęp: 24.03.2018)

[309]      Cyt. Za: Aneta Gawrońska, Wielka sztuka wchodzi na osiedla, „Życie Warszawy”, 23.10.2017, http://www.zw.com.pl/artykul/670993.html (dostęp: 24.03.2018)

[310]      Cyt. za: Filip Kowalik, Piotr Karnaszewski, Gdzie przebiega granica polskiego bogactwa?, „Forbes”, 18 marca 2018 https://www.forbes.pl/nieruchomosci/trendy-na-rynku-nieruchomosci-mariusz-ksiazek/2b5h4pz (dostęp: 24.03.2018)

[311]      Por. strona internetowa Pres.com, http://pres.com.pl/osiedle-sztuk-pieknych (dostęp: 24.03.2018)

[312]      Por. Makabryła 2017 – przebudowa willi Monte w Zakopanem [WYNIKI GŁOSOWANIA], Red., 26.03.2018, http://www.bryla.pl/bryla/56,85300,23169152,makabryla-2017-przebudowa-willi-monte-w-zakopanem-wyniki.html (dostęp: 25.03.2018)

[313]        Por. Sadysta w żakiecie. Kto jest nabywca jednego z lokali Syreny?, środa 19 lipca 2017, „Lokatorzy.pl” http://www.lokatorzy.pl/artykuly/sadysta-w-zakiecie-kto-jest-nabywca-jednego-z-lokali-syreny (dostęp: 24.03.2018)

[314]      W podhalańskim stylu. Rozmawiała Krystyna Zbylut, „Magazyn Ludzi Biznesu”, http://przedsiebiorcy.eu/w-podhalanskim-stylu/ (dostęp: 25.03.2018)

[315]        Por. strona internetowa Galerii S 8, http://www.galeriasd.com.pl/ (dostęp: 24.03.2018)

[316]      Magdalena Wymazała, Artysta i deweloper czyli kontekst możliwy, „Rynek Pierwotny. Portal nowych nieruchomości”, https://rynekpierwotny.pl/wiadomosci-mieszkaniowe/artysta-i-deweloper-czyli-kontekst-mozliwy/2196/ (dostęp: 24.03.2018)

[317]      Tamże.

[318]      Rahim Blak, XXX Sztuka dla deweloperów. Sztuka w przestrzeni publicznej jako „wartość dodana” dla inwestycji deweloperskich, „Korporacja art world”, http://korporacjaartworld.blogspot.com/2009/12/xxx-sztuka-dla-deweloperow.html (dostęp: 24.03.2018)

[319]      Por. Hubert Orzechowski, Rahim Blak. Człowiek „bogaty w content”. Poszliśmy na szkolenie „króla social mediów”, „Money.pl”, 17.06.2018, https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/rahim-blak-szkolenia-social-media-startupy,158,0,2408862.html (dostęp: 22.06.2018)

[320]      Wrocławskie lofty czyli mariaż architektury ze sztuką, https://www.archicom.pl/blog-firmowy/wroclawskie-lofty-czyli-mariaz-architektury-ze-sztuka/ (dostęp: 24.03.2018)

[321]      Por. strona internetowa Lokum Deweloper, https://lokum-deweloper.pl/mieszkania/lokum-da-vinci/#opis-inwestycji  (dostęp: 24.03.2018)

[322]      Por. strona internetowa Fundacji Dom Pokoju, http://www.dompokoju.org/rozwoj-lokalny/ (31.03.2018)

[324]      Por. strona internetowa Promendadywroclawskie.pl, https://promenadywroclawskie.pl/opis/artystyczne/inspiracje_sztuka.html.html (dostęp: 24.03.2018)

[325]      Por. materiały promocyjne Vantage Development, „Gazeta Wyborcza”, http://wroclaw.wyborcza.pl/multimedia/inspiracje-sztuki/#2-1 (dostęp: 24.03.2018)

[326]      Por. Konkurs dla studentów i doktorantów ASP, „wroclaw.pl”, 20.08.2015, https://www.wroclaw.pl/konkurs-dla-studentow-i-doktorantow-asp (dostęp: 24.03.2018)

[327]      Por. Studenci Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi projektują osiedle Awangarda pod Lasem Łagiewnickim, 15 grudnia 2016, https://mlodziwlodzi.pl/studenci-akademii-sztuk-pieknych-w-lodzi-projektuja-osiedle-awangarda-pod-lasem-lagiewnickim/ (dostęp: 23.03.2018)

[328]      Por. strona internetowa Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, https://www.asp.gda.pl/pl/artykuly/miedzywydzia%C5%82owe_warsztaty_going_upstream (dostęp: 24.03.2018)

[329]      Por. Inwestycje w Trójmieście, „trojmiasto.pl”, https://dom.trojmiasto.pl/Riverview-i762.html (dostęp: 24.03.2018)

[330]      Klatki schodowe. Deweloperzy mają coraz ciekawsze pomysły, „Trojmiasto.pl”, 25 marca 2018, https://dom.trojmiasto.pl/Klatki-schodowe-Deweloperzy-maja-coraz-ciekawsze-pomysly-n122259.html#tri (dostęp: 24.03.2018)

[331]      Por. Deweloper wspiera sztukę współczesną, „Domiporta.pl”, 17.09.2015, http://www.domiporta.pl/poradnik/1,126867,18843634,deweloper-wspiera-sztuke-wspolczesna.html (dostęp: 24.03.2018)

[332]      Por. Otwarte targi sztuki, designu i idei (oprac. murasz),  „Gazeta Wyborcza”, 16 września 2015, http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35611,18826615,otwarte-targi-sztuki-designu-i-idei.html (dostęp: 24.03.2018)

[333]      Cyt. za:  Agnieszka Kwiatkowska, Wielkie, 260-centymetrowe krzesło stanęło na Łazarzu. Ma spłonąć podczas sylwestra, „Gazeta Wyborcza”, 29 lipca 2018 http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23729910,wielkie-260-metrowe-krzeslo-stanelo-na-lazarzu-ma-splonac.html#Z_BoxLokPozImg (dostęp: 29.02.2018)

[334]      Por. Krzystaof Wołódźko, Ewa Andruszkiewicz (działaczka lokatorska): Oskarżam!, Z Ewą Andruszkiewicz rozmawia Krzysztof Wołódźko, „Salon24”, https://www.salon24.pl/u/consolamentum/820553,ewa-andruszkiewicz-dzialaczka-lokatorska-oskarzam,2 (dostęp: 20.05.2018)

[335]        Por. Mikołaj Iwański, Rafał Jakubowicz, Marek Piekarski, Malta 2015: Idiom „POZdro 600” (w kontekście „Żółtej kartki” oraz dyskusji w Gazeta Cafe, 24 kwietnia 2014, http://www.rozbrat.org/publicystyka/sprawy-lokalne/4130-malta-2015-idiom-pozdro-600-w-kontekcie-otej-kartki-oraz-dyskusji-w-gazeta-cafe (dostęp: 17.10.2017)

[336]      MD, Śladami Magika, Kukuczki i dobrego designu. Odkrywamy nieoczywiste piękno Katowic, „F5 Katowice”, (dostęp: 08.04.308)

[337]      Jan Rojewski, Uszlachetnianie przez wypędzanie, „Polityka”, 15 maja 2018, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/twojemiasto/1748378,2,jak-zmieniac-miasta-ale-nie-wypedzac-ludzi.read (dostęp: 20.05.2018)

[338]      Jakub Łukaszewski, Rynek Łazarski z okrągłym zadaszeniem i aleją w stronę Głogowskiej. Gotowy do końca 2018, „Gazeta Wyborcza”, 30 marca 2017, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,21569364,rynek-lazarski-z-okraglym-zadaszeniem-i-aleja-w-strone-glogowskiej.html (dostęp: 17.10.2017)

[339]      Tamże.

[340]      Por. eka, strona internetowa Gwara Poznania, http://www.poznan.pl/mim/slownik/words.html?co=word&word=eka (dostęp: 20.05.2018)

[341]        Jakub Głaz, Łazarz święty, odcięty, rozcięty Głogowską, „Gazeta Wyborcza”, 6 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,105531,23226356,swiety-odciety-rozciety.html#Z_BoxLokPozLink (dostęp: 08.04.2018)

[342]      Por. Tomasz Cylka, Mieszkańcy wciąż uciekają z Łazarza: „Tu się nie da żyć”, „Gazeta Wyborcza”, 14 kwietnia 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23269907,mieszkancy-uciekaja-z-lazarza-tu-sie-nie-da-zyc.html#Z_BoxLokPozLink (dostęp: 22.04.2018)

[343]      Por. strona internetowa dewelopera Budimex:  (dostęp: 17.10.2017)

[344]        Por. Poznań: dwa nowe osiedla powstaną w pobliżu ulicy Głogowskiej, poniedziałek, 9.03.2015, „epoznan.pl”, https://epoznan.pl/news-news-56157-Poznan_dwa_nowe_osiedla_powstana_w_poblizu_ul._Glogowskiej (dostęp: 17.10.2017)

[345]      Por. Joanna Erbel, Warszawa jest łatwopalna, „Krytyka Polityczna”, 5 marca 2012, http://krytykapolityczna.pl/kraj/miasto/warszawa-jest-latwopalna/ (dostęp: 20.05.2012)

[346]      Piotr Ciszewski, Robert Nowak, Wszystkich nas nie spalicie, Warszawa 2016, s. 206.

[347]      Piotr Żytnicki,  „Metody gangsterskie, liczył się tylko zysk”. Mocne słowa sądu o „czyścicielach” kamienic, „Gazeta Wyborcza”, 31 lipca 2018, http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,23737519,metodygangsterskie-liczyl-sie-tylko-zysk-mocne-slowa-sadu.html#Z_BoxLokPozImg (dostęp: 31.07.2018)

[348]      Por. Spór o odbudowę Warszawy. Od gruzów do reprywatyzacji, red. Tomasz Fudala, Warszawa 2016

[349]        Por. Stanisław Krastowicz, Artysto! Nie gentryfikuj!, „Rozbrat.org”, 20 kwietnia 2011, http://www.rozbrat.org/kultura/przestrzen/2075-artysto-nie-gentryfikuj (dostęp: 10.03.2018)

Cytat Wolność, równość, Bentham KAROL MARKS

Sonda

Czy istnieje wolna wola?

zobacz wyniki