Przyczynek do teleologii
02/11/2008
HEINRICH HEINE
Przyczynek do teleologii
Heinrich Heine [1]
Przyczynek do teleologii
Zdatnych do wędrówki nóg
Parę dał nam dobry Bóg.
Nie chciał Pan, by ludzkie plemię
Wrosło nieruchomo w ziemię.
Żeby gnuśnie tkwić w swych progach,
Jedna by starczyła noga.
Oczu parę dał nam Bóg,
By człek ostro widzieć mógł.
Do ślepej w co czyta wiary,
Nie potrzeba całej pary.
Oczu dał nam Pan Bóg dwoje,
By człek widział zachwycony
Cudnie przezeń świat stworzony,
By nim cieszył zmysły swoje.
I byśmy ich używali,
Włócząc się gdzieś po opłotkach
I deptać sobie nie dali
Po biednych naszych nagniotkach,
Co nam zwłaszcza dokuczają,
Gdy nas buty uciskają.
Dwie od Boga mamy ręce,
By rozdawać dwakroć więcej,
Nie by dwakroć więcej chwytać,
Łup gromadzić i utykać
W wielkiej okuwanej skrzyni,
Jak to wielu ludzi czyni.
(By imiona i godności
Nazwać ich – brak nam śmiałości.
Radzi byśmy ich wytracić, Lecz za wielcy z nich magnaci.
Filantropi, honoracjorzy,
Wśród nich nasi protektorzy.
Nikt szubienic dla bogaczy
Z naszych dębów nie zobaczy).
Chciał Bóg, byśmy nos jeden mieli,
Bo dwóch byśmy nie umieli
W szklance wina zmieścić składnie,
A rozlewać je – nieładnie.
Jedne usta dał Bóg wszystkim,
Bo niezdrowo mieć dwa pyski.
Z jednym już niemało strapień,
Gdy nim człek za dużo kłapie.
Gdyby tak dwie paszcze miał,
Więcej żarłby, więcej łgał.
Gdy do pyska jadło pcha,
Czynić musi to w milczeniu,
Gdyby zaś ich miał aż dwa,
Łgałby nawet przy jedzeniu.
Uszu dał nam Pan Bóg ślicznych
Dwoje – kształt to symetryczny.
Mimo ich regularności
Brak im przecież tej długości,
Której przydał naszym szarym
Dzielnym towarzyszom starym.
Dwoje mamy ich, by sztuka
Haydna, Mozarta i Glucka
Lepiej do nich docierała.
Gdyby innej muzyki niż kolki,
Hemoroidalne polki _Meyerbeera [2]już nie było,
Jedno ucho by starczyło.
Teutolinda [3] z włosem płowym,
Gdym wyłożył rzecz uczenie,
Przemówiła tak z westchnieniem:
„Kto dociekać dziś gotowy
Różnych Boga myśli głębszych,
Jest niczym garnek, co chciałby,
Nad garncarza być mędrszym.
Jednak pyta człek «dlaczego»,
Kiedy ujrzy co głupiego.
Pilnie, miły, cię słuchałam,
Dzięki tobie zrozumiałam,
Czemu ludziom dał Bóg w darze
Oczu, uszu, nóg po parze
I do tego ramion parę,
Inną zaś stosował miarę,
Gdy o usta i nos chodzi.
Teraz się wyjaśnić godzi,
Czemuż Stwórca nasz dostojny
Jeden tylko nieprzystojny
Człowiekowi dał rekwizyt,
By ten zeń użytek czynił,
Przedłużając byt gatunkowi
Lub chcąc ulżyć pęcherzowi.
Któż tu, miły mój, zaprzeczy
Duplikatu konieczności,
By rozdzielić dwie czynności
Tak istotne w samej rzeczy
Dla jednostki i racji stanu,
Słowem: wszystkich pań i panów.
Dwie czynności, co straszliwie,
Haniebnie i obrzydliwie
Tak ze sobą kontrastują
I ludzkość kompromitują.
Jakże się dziewica wstydzi,
Delikatna, kiedy widzi
Swój ideał uwielbiony
Tak trywialnie zbezczeszczony,
miłości wzniosły symbol
Uczyniony zwykłą rynną.
Psyche wzdryga się, gdy smagły
Amor, Bóg miłosnego cienia,
W jej kaganka blasku nagłym [4]
W Mankepissa [5]się przemienia”.
Oto Teutolindy słowa,
Ja zaś rzekłem: „To mi mowa!
Głupiaś, jako to kobiety,
Nie pojmujesz więc niestety,
Co to Boga zmysł praktyczny:
Plan ów chce ekonomiczny,
By te same urządzenia
Różne miały przeznaczenia.
Tak codzienne, jak odświętne,
Monotonne i namiętne.
Wszystko jest tu uproszczone,
Wszystko mądrze połączone.
Czym oddaje człowiek wodę,
Tym i płodzi swoje młode.
Ta sama gawiedź parszywa
Na tej samej kobzie grywa,
Ciężka łapa, rączka szybka
Na tych samych
Dudli skrzypkach.
Za tych samych trybów sprawą
Ziewa się i skacze żwawo.
Omnibusem też tym samym
Do Tartaru podążamy.
przełożył Tadeusz Zatorski
1 Giacomo Meyerbeer (właśc. Jakob Lieb¬mann Meyer Beer, 1791–1864), kompozytor niemiecki, autor m.in. oper Robert Diabeł i Hugonoci. Początkowo zaprzyjaźniony z Heinem, popadł z nim w konflikt, którego przyczyną było m.in. zlekceważenie prośby tego ostatniego o napisanie muzyki do kilku wierszy, co sprawiło, że Heine poniósł także pewne straty finansowe. Meyerbeer był ponadto dyrektorem opery berlińskiej, co sytuowało go blisko znienawidzonego przez poetę dworu pruskiego. W oryg. „Teutolinde”. Imię wymyślone przez Heinego. Teuto- kojarzy się z przymiotnikiem teutonisch (z łac. teutonicus = germański), rozumianego potocznie jako „typowo niemiecki” (z lekko żartobliwym lub pejoratywnym zabarwieniem), -linde zaś to częsta końcówka niemieckich imion żeńskich (np. Sieglinde). W greckim micie o Erosie (Amorze) i Psyche bóg prosi swą małżonkę, by nigdy nie zapalała w jego obecności światła, grożąc, że w przeciwnym razie opuści ją na zawsze. Psyche, namówiona do tego przez zazdrosne o jej szczęście siostry, łamie ów zakaz. Przebudzony nagle Eros spełnia swą groźbę, co dla Psyche oznacza początek długiego pasma nieszczęść. Por. także wiersz Psyche w zbiorze Neue Gedichte. W oryg. „Mankepiss”. Heine lubo-wał się w takich niewielkich zniekształceniach – zwłaszcza imion własnych – które służyły najczęściej zachowaniu rytmu bądź skonstruowaniu rymu (por. np. „Xantuppe” zamiast „Xanthippe” we Wniebowstąpieniu czy „Melodei” zamiast „Melodie” w Lorelei).
[1] 17 lutego 2006 r. minęła 150. rocznica śmierci Heinricha Heinego. To zapewne dobra okazja, by przypomnieć tego poetę i jego twórczość, zwłaszcza że odegrała przecież wielką rolę również bezpośrednio w filozofii europejskiej. Czytelnik polski może się o tym przekonać, czytając wydane niedawno Z dziejów religii i filozofii w Niemczech Heinego w świetnym przekładzie Tadeusza Zatorskiego. [przyp. red.].
[2] Giacomo Meyerbeer (właśc. Jakob Liebmann Meyer Beer, 1791–1864), kom-pozytor niemiecki, autor m.in. oper Robert Diabeł i Hugonoci. Początkowo zaprzyjaźniony z Heinem, popadł z nim w konflikt, którego przyczyną było m.in. zlekceważenie prośby tego ostatniego o napisanie muzyki do kilku wierszy, co sprawiło, że Heine poniósł także pewne straty finansowe. Meyerbeer był ponadto dyrektorem opery berliń-skiej, co sytuowało go blisko znienawidzonego przez poetę dworu pruskiego.
[3] W oryg. „Teutolinde”. Imię wymyślone przez Heinego. Teuto- kojarzy się z przymiotnikiem teutonisch (z łac. teutonicus = germański), rozumianego potocznie jako „typowo niemiecki” (z lekko żartobliwym lub pejoratywnym zabarwieniem), -linde zaś to częsta końcówka niemieckich imion żeńskich (np. Sieglinde).
[4] W greckim micie o Erosie (Amorze) i Psyche bóg prosi swą małżonkę, by nigdy nie zapalała w jego obecności światła, grożąc, że w przeciwnym razie opuści ją na zawsze. Psyche, namówiona do tego przez zazdrosne o jej szczęście siostry, łamie ów zakaz. Przebudzony nagle Eros spełnia swą groźbę, co dla Psyche oznacza początek długiego pasma nieszczęść. Por. także wiersz Psyche w zbiorze Neue Gedichte.
[5] W oryg. „Mankepiss”. Heine lubował się w takich niewielkich zniekształceniach – zwłaszcza imion własnych – które służyły najczęściej zachowaniu rytmu bądź skonstruowaniu rymu (por. np. „Xantuppe” zamiast „Xanthippe” we Wniebowstąpieniu czy „Melodei” zamiast „Melodie” w Lorelei).
Dodano dnia:17 kwietnia 2014