dom na górze

Poezja Filozofów

Na VI Polskim Zjeździe Filozoficznym (Toruń 1995) wśród imprez towarzyszących niezwykłym powodzeniem cieszyły się spotkania piszących poezję filozofów. Słabość filozofów do poezji to zresztą stara sprawa… Uważam więc, że stała publikacja twórczości poetyckiej filozofów na stronie Nowej Krytyki to dobry pomysł.

Każdy piszący wiersze filozof może od tej pory zwrócić się do nas o publikację jego utworów na naszej stronie. Będziemy zapraszać znanych filozofów-poetów w gości i namawiać, czasem dekonspirować tych, co swą twórczość poetycką skrywają.

Jedynym kryterium kwalifikacji będzie fakt poetyzowania przez filozofa, wszystko jedno czy dyplomowanego czy studenta. Do wysyłanych utworów prosimy załączać kilka słów o sobie, najlepiej w formie nadającej się bezpośrednio do publikacji. Serdecznie zapraszam.

Jerzy Kochan

13/02/2017
Adam Chmielewski

 

 Jest profesorem i wykłada filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim. Swoje wiersz publikował w różnych miejscach, między innymi w "Odrze" - zazwyczaj jednak pod pseudonimem


Garść wierszy z tomu Poezja i perwersja




dom na górze

 uczyliśmy się przeciwstawiać
 ciężarowi własnego ciała
 wspinając się na wielką fałdę ziemi
 przeniknięci zwycięstwem
 nad uciążliwością swego losu

 ofiarowaliśmy siebie na ołtarzu
 wysokości
 postanowiliśmy zbudować dom na górze
 dom dla wszystkich


 klęcząc

 całowaliśmy sutkę szczytu
 ktoś patrzył na nas
 był blisko








wizyta*


 widziałem
 jak twoja myśl
 przechodzi przez ulicę
 w moją stronę
 otworzyłem jej drzwi
 ale zaraz wyszła

 nie podniósłszy nawet powiek


 powiedziała
 pusto tu jakoś
 wybiegłem za tobą
 i chwyciłem cię za ramię
 ale to był ktoś inny
 zrobiło się pusto


 znowu mi się zdawało


 * Zwodnicza refleksja fenomenologiczna.







cienie*



 przez mrok
 przedziera się ku mnie
 wizja twojej twarzy
 cień twoich oczu patrzy na mnie
 cienie twych palców dotykają mnie
 lekko
 i wiodą
 ponad woal
 twojego zapachu


 idę
 za aureolą pozostawioną przez twoje
 włosy
 tuż obok przemyka forma twych
 bioder
 odciśnięta na prześcieradle
 łączę się z cieniem
 pieszczą mnie przymknięte powieki



 i drżę
 dotknięty
 twoim nieistnieniem




* Kolejna zwodnicza refleksja fenomenologiczna







Summa*



 rozchylam pąk
 dwa różowe płatki
 dziki kwiat pachnie tobą
 sięgam ręką
 lecz odlatujesz jak motyl
 zanim spłyniesz kroplą spełnienia
 wokół moich ust

 znikasz
 dotknięta gestem świętokradztwa

 wieża katedry
 rzucona na kolana siłą
 która nas spręża
 a ty wybiegasz
 nietknięta
 pozostawiając mnie
 zduszonego ciężarem pragnienia
 które już po chwili
 odradza się

 z frontispisu spogląda na nas
 doctor angelicus
 z ręką w geście rozgrzeszenia
 twoja dłoń
 chwyta za ksiągę o bogu i o aniołach


 samym spojrzeniem odwracasz stronice
 pulsującymi wargami
 całujesz święte wizerunki
 czytają o sobie samej

 in Angelo non sit compositio formae
 et materiae...


 zatem nie istniejesz...
 myśl o tym przybija moje ręce do drzewa
 na którym tak długo wspierałem
 moje oczekiwanie na ciebie


 ...adhuc remanent comparatio


 mimo to jednak
 boleśnie przenikasz mnie na wskroś
 swą nieobecnością

wymyślona


 * Natrętna refleksja fenomenologiczno-teologiczna






Taniec*




 sosny
 panny młode
 młode dziewczyny
tańczą na skraju lasu
 wirują spódnice zielone
 nagle spłoszone widokiem biegnącego
 pociągu
 uciekają zawstydzone
 w głąb lasu
 zalotnice





* Poetycki spazm filozofa, którym został dotknięty nieoczekiwanie dla niego samego, podczas swej kolejnej podróży pociągiem przez lesiste obszary naszej postmodernistycznej, liberalnej i burżuazyjnej ojczyzny, przenosząc się z n-tego miejsca pracy w mieście uniwersyteckim X, do n + 1-ego miejsca pracy w miejscowości Y. (Nie dotyczy niżej podpisanego, który - zapewne z racji swej nieudaczności - pozostaje zatrudniony w jedynym miejscu pracy Z).