Słowiki

Poezja Filozofów

Na VI Polskim Zjeździe Filozoficznym (Toruń 1995) wśród imprez towarzyszących niezwykłym powodzeniem cieszyły się spotkania piszących poezję filozofów. Słabość filozofów do poezji to zresztą stara sprawa… Uważam więc, że stała publikacja twórczości poetyckiej filozofów na stronie Nowej Krytyki to dobry pomysł.

Każdy piszący wiersze filozof może od tej pory zwrócić się do nas o publikację jego utworów na naszej stronie. Będziemy zapraszać znanych filozofów-poetów w gości i namawiać, czasem dekonspirować tych, co swą twórczość poetycką skrywają.

Jedynym kryterium kwalifikacji będzie fakt poetyzowania przez filozofa, wszystko jedno czy dyplomowanego czy studenta. Do wysyłanych utworów prosimy załączać kilka słów o sobie, najlepiej w formie nadającej się bezpośrednio do publikacji. Serdecznie zapraszam.

Jerzy Kochan

16/02/2017
Wacław Mejbaum



Słowiki

 Kiedy rankiem noc zapada
 Wtedy budzą się słowiki
 I czteroma kopytkami
 Nacierają na kurniki

 Kurnik ma swą wytrzymałość
 Dzięki Bogu, Jemu chwała!
 Ale trudno by nie pękał
 Kiedy spada nań nawała.

 W tej potrzebie żal słowików
 Pewnie się rozpierzchną w mieście
 Tam czekają na nie wnyki
 Nikt zwierzątek nie popieści.

15. 01.2001





Autoportret

 Mejbaum, Mejbaum
 to jest siła i potęga wobec was
 Mejbaum, jak ptak siwa świnia
 tak przepycha się przez cały czas

 Wirtualnych rój mejbaumków
 da się poznać pośród trupów
 Kiedy rojny nieszczęśliwie
 świat pozbawią ludzi żywych

 Bóg zostanie
 bez publiki
 chociaż tego nie zamierzał
 idźże chłopie do logiki
 tak jak stąd do Żytomierza

Szczecin, 19.04. 2002





Ostatni wiersz o kurze

 Ach kuro, ach kuro, ach kuro
 ten ogon, te pióra, ten dziób!
 Zaprawdę, zaprawdę jak anioł
 Małyszem wyrosłaś nad drób!

15.02.2002




Idą dwa ludzi ...


 Idą dwa ludzi drogą niemrawą
 Raz zboczą w lewo, raz zboczą w prawo
 Kto pójdzie górą, a kto doliną
 ty jesteś dupą, ja jestem świnią
 Ty jesteś ciche w szlamie złocistym
 Ja jestem gąsiorem w piecu ognistym.


 Idą dwa ludzi drogą niemrawą
 Raz zboczą w lewo, raz zboczą w prawo
 Kto pójdzie górą, a kto doliną
 Kto będzie dupą, a kto będzie świnią
 Ty jesteś ciche w szlamie spierdolonym
 Ja jestem gąsior w piecu wystudzonym.

22. 10. 1992




Nekrotyki
(Świnia pod sosną)


I

 Siedzi śmierć na żyrandolu
 na padole życie warczy
 łazi sobie chłop po polu
 nadstawiając tłusty karczek

 A on nie wie, że nadstawia
 głupi jak ten duch w maszynie
 śmierć siekierę ma w rękawie
 ona chłopa nie ominie

 (ile czasu w budziku
 tyle śmierci w strumyku
 ile miejsca w komorze
 tyle śmierci w jeziorze)

 kiedy śmierć siekierę wyjmie
 chłop popatrzy okiem wolim
 śmierć uśmiechnie się przymilnie
 i bezzwłocznie przypierdoli

 (ile jest w budyniu kości
 tyle w Bogu jest litości
 ile mądrości w bucie
 takie boskie współczucie)

 Śmierć macha skrzydełkami
 wesoło świergoli
 chłop zesztywniał na amen
 i wcale go nie boli


II

 Co to znaczy być psem gołym
 No, to znaczy być wesołym
 Co to znaczy być wesołym
 No, to znaczy sytym być
 Co to znaczy, żeś jest syty?
 Znaczy to, że masz kobitę.

 To nie znaczy, żeś umyty:
 Są na świecie brudne byty!
 Co to znaczy w brudzie żyć?
 No, to znaczy, żeś umarły
 Martwy tak, jak dinozaury


III

 Wszystko zależy
 Od punktu widzenia
 Dla pana Eschera
 ptak w raka się zmienia:
 Feniks w zalotach
 wchrzanił się w błota
 Tam złożył jajo
 sądząc, że to w maju!



IV

 Śmierć to jest sierść
 która porasta
 Niebo i Ziemię
 i każdego chwasta

 Bóg płynie w niebiosach
 szkarłatnym okrętem
 spogląda z ukosa
 na ludzkie odmęty

 Ty jesteś kostką
 zamkniętą w sobie
 Ja spadam miękko
 na moją Zenobię*

 i Palmirę.




V

 Mglistość. Ciężka jak kwiat
 szara mglistość do krat
 Miła! Ty jesteś mglista
 czysta
 cielista
 przejrzysta.
 Mgła - oto postać Wszechświata
 z którego Duch Boży lata
 Mgła
 to jest to miejsce właśnie
 w którym czekasz i czekasz
 aż zaśniesz

 Mgła, z której krzyż się wynurza
 Na krzyżu Chrystus się wkurza.



VI

 Samo płowe!
 Stuknę w głowę
 i zobaczę
 to inaczej
 to sobacze,
 które płacze

 kiedy z nieba zleciał Ikar
 kiedy Pegaz się rozbrykał
 wtedy Wij wypełznął z dziury
 ugotował rosół z kury

 Samo nagie!
 Jak szparagi
 jak ten łagier w którym byłem
 (lub mój szwagier)
 zobaczyłem to sobacze
 które płacze...
 Boże! Orzeł? Czy być może?
 Czy - być może - być nie może?



VII

 Życie jest oknem na świat. Z lewej strony ograniczone przez narodziny, z prawej przez śmierć. Przez okno niewiele widać, ale zawsze trochi.
To, czego bym chciał, to wędrować po szybie od framugi do framugi. Jak muszka.
Co się jakoś nie udaje. Por. Rzeźnia nr 5. A może lepiej byłoby być framugą?




VIII

 Por jest tworem bezspornym
 zielonym tu i ówdzie
 korę ma niepokorną
 która miąższowi bruździ

 Por nabity w butelkę
 twardnieje w uporze
 Oporność ma tak wielką
 że prąd go nie zmoże

 Pies tylko. Skoro złapie opornego pora
 otwartą mordą kłapnie
 i porwie potwora

 Tak samo z moją duszą, zieloną jak dynamit
 Ty czynisz, miła moja
 Zgniatając ją udami.



IX

 Co tu się chowa?
 Krowa
 najpierw stoi jak wół
 potem włazi pod stół
 I znowu
 Od nowa



X

 Pisze na jednym słupie,
 że Rafał Ż. Jest głupi
 a dodam jeszcze, że Ż.
 Jest całkiem ślepy, jak kret.
 Ponadto dodać należy że Rafał ma oddech nieświeży
 więc nawet najgłupsza kobita
 nie zechce przez Ż. być pokryta
 I chociaż to przykre ogromnie
 zemrze nasz Ż. bezpotomnie
 A wtedy mądry semantyk
 Przyjedzie starym trabantem
 Poczyta na słupie. I wnet
 Zapyta: a kto to ten Ż?




XII

 Po ulicy idzie trup
 stuka sobie stuk - stuk
 (a czym stuka? Diabli wiedzą,
 lecz nikomu nie powiedzą...)
 A za trupem ekosfera
 Zapierdala na rowerach

 Najpierw jadą azotyny
 białe wstążki, czarne miny
 Potem siarczki i salenki
 (Panie Boże oszczędź męki!)
 Wreszcie liczne związki kadmu,
 zanim spadną, to się nadmą.
 (radioaktyw pomijamy,
 trzeba raz powiedzieć: Amen!)
 Taki morał stąd wynika:
 Najpierw Polska, potem grdyka
 najpierw śmierć, a potem życie
 każdy łajdak płacze skrycie.


 


Kula i sfera

 Sfera kulę domyka
 Kula jest wnętrzem sfery
 sfera się cieszy dotykiem
 kula w cierpieniu się zwiera
 sfera się chętnie obnaża
 w kuli niepewność się kłębi
 Bo w kuli jest tylko uraza
 ukryta głęboko i głębiej.
 Czary, upiory, wampiry
 i grzechów głównych siedmioro
 wszystko krąży tam w wirach
 cnoty, duchy i zmory.
 To, co w kuli jest szczurem
 tak w swym ..... zawiniętym tak w swym ...zawziętym
 w sferze błyska lazurem
 rozświetlonym odświętnie

 Jeśli sfera jest skórą
 Kulą dusza jest twoja
 zechciej pojąć Krystyno, zrozumieć, kreaturo
 że ja jestem powojem

 Powój sferę rozpuszcza
 migotliwym jęzorem
 a swój korzeń zapuszcza
 w czarnej kuli komory





xxx

 w starej kapuście zalęgły się myszy
 wszystkie rozsądne, a jedna nie słyszy
 Już kot się zbliża, żądzą mordu dyszy
 Rozsądne uciekły, a jedna nie słyszy
 chrupnęły kości głupiej, głuchej myszy
 I kwik zanika w subiektywnej ciszy

 Przyszło dziewczę do parobka
 u parobka wódka słodka
 I z parobka szczęścia dużo
 Jeśli go stosownie użyć
 Wódki brakło, chłop zjebany
 Dziewczę wraca już do mamy





Jesień

 Podobno jesienią
 kiedy duchy
 wysypują się jak grzyby
 coś chodziło
 Poszedłem sprawdzić
 ot trochę łopianów
 sympatyczne ćmy
 nic więcej

 Nazajutrz mówiono
 coś chodziło
 w gabardynowym płaszczu

 Kiedyś poszedłem tam
 z siostrzyczką
 zerwaliśmy bukiet paproci
 na rumowisku

 Nazajutrz mówiono
 coś chodziło
 z czymś mniejszym




Mejbaum i jego komputer

 Mejbaum komputer - butem
 Komputer Mejbauma - myszą
 (niech tylko sąsiedzi nie słyszą)

 MS Word
 spowodował błąd
 przy module 00A3: 172 B!
 Skąd?

 Ty durniu
 Ty gnido,
 To, kurna,
 Obrzydło!

 Jesteś maszyną
 zrobioną z garnków
 Czy warto z Tobą?
 Całkiem nie warto.

 Spierdalaj gnido,
 w noc elektryki
 Ty jesteś kurą,
 ja jestem bykiem.





Credo

 Gdyby moja potencja
 W strzelisty przeszła akt
 Powstałby w siedmiu sekundach
 Nowy, wspaniały świat




Erotyk

 Gdyby moja potencja
 W strzelisty przeszła akt
 Wybuchnąłby gwiazdami
 Nowy, wspaniały świat





Erotyk

 Przez historię etyki
 taka myśl się przeplata
 najgorsza jest ta dziwka
 co błonę swoją łata




Erotyk

 Kochałem na lodzie
 pośliznęło się
 Kochałem na wodzie
 utopiło się
 Kochałem na piasku
 ugrzęzło
 teraz będzie gorzej
 ustać




x x x

 Wiec była taka chwila
 Gdy lilia się rozchyla
 I wypił Jan ćwiarteńkę
 I zerknął na badyla

 Bo bywa taka chwila
 Gdy ćwiartkę się wychyla
 I kosztem tym maleńkim
 Intelekt się zapyla

 O wódki! Spirytusy
 Pachnące alkohole
 Gdzie pole - chłop się znajdzie
 Gdzie chłop - rozkwitnie pole




O metodzie

 Z małym nałogiem trzeba ostrożnie
 Podejść go nocką, z zasadzki
 Jeden korzonek odrąbać na próbę

 A potem drugi - na drugą

 Jeżeli nałóg dalej nie zdycha
 Jeżeli nie więdnie, nie charczy
 Wtedy niebiosom powierz oblicze
 I czekaj kornie na wynik

 A jeśli wróci pysk bumerangiem
 z dopiskiem smętnym: \"ta gdzie - tam\"
 Wtedy weź trąby, bębny, putrament
 I spróbuj nałoga wypłoszyć

 Bywa iż wszystko to psu na buty
 Wonczas metoda jedyna:
 W wódce utopić,
 W wódce utopić
 tego skurwego
 n-syna



xxx

 Kto spotkał osła w starej gospodzie
 Co na rozdrożu lilią rozkwita
 Kto tej knajpy zachodził codzień
 Aby o drogę jakąś zapytać?

 Kobieta jest jak lilia a serce u niej złote
_ Kobieta jest wigilia a święto zaraz potem

 Kto znał świętego i ochlaptusa
 Co jest rzetelnym i zacnym chabrem
 Kto się nad kuflem rzewnie posiusiał
 Cnotę zostawił, nadzieję zabrał?

 Kobieta jest jak księżyc a serce u niej modre
 Kobieta jest źródełko a dalej morze szczodre
 Kobieta jest jak motyl, a serce u niej szmaragd
 A najpierw jest rozpusta, a później zara kara.

 A najpierw toś był motyl
 A potem toś był trotyl
 A potem eklezjasta
 A potem ćma bufiasta




XXX

 Ciociosany pierzchają pod naporem prześwitu
 Leci stary Heidegger na połaci błękitu
 ale połać - niestety - wnet stabilność utraca
 spada stary Heiddegger głową prosto do sracza
 ciociosany wracają w słusznej chwale i gwarze
 cieszy mędrzec się w sraczu jak partyjny towarzysz



Credo moralisty

 Ja nie mogę tak bez przerwy kury macać
 ludzkość wolę i jej dolę przeinaczać
 ja nie mogę nie nie mogę do niej wracać
 wolę pomóc pomóc wolę ludziom pracy

 Jeśli kurę to dla biednych w trzecim świecie
 mogę jaja badać i obracać
 niech pożywi się murzynek w Istambule
 niech złagodzi kury rosół jego bóle

 Ja nie mogę tak bez przerwy kury macać
 weźcie panie - moja baba po doktorach głowę traci
 kiedy doktor z mojej kury zje wątróbkę
 może wreszcie może wreszcie jej zaleczy - dupkę

 Już nie mogę - kto za los mi grosz zapłaci
 jajek nie chcę niech je zjedzą literaci
 Och!!!





XXX

 Jestem biedna kruszyna
 Wrzucili mnie do młyna
 W niewiadomym mi celu
 Wrzucili mnie i mielą

 Kanta Immanuela
 Nie czytali snadź oni
 Dlatego mnie mielą
 Nie pytają o nic

 Gdyby mnie spytali
 Odpowiedziałbym godnie
 Ja nie chcę by mnie wrzucali
 Ja pragnę żyć swobodnie





{{}}

plan ostatniej książki

1. dlaczego 'ja'?
 2. Leben und leben lassen.
 3. Epistemologia a filozofia
 4. Co to znaczy respektować prawa logiki?
 5. Teza Hawkinga - Mastertona.
 6. Trzeci świat i inne pierdoły.
 7. Pan Bóg i Jego koledzy.
 8. Friend or foe.
 9. Umieram jako zły i dobry komunista.
 10. Spis publikacji.