Tryteizm

Poezja Filozofów

Na VI Polskim Zjeździe Filozoficznym (Toruń 1995) wśród imprez towarzyszących niezwykłym powodzeniem cieszyły się spotkania piszących poezję filozofów. Słabość filozofów do poezji to zresztą stara sprawa… Uważam więc, że stała publikacja twórczości poetyckiej filozofów na stronie Nowej Krytyki to dobry pomysł.

Każdy piszący wiersze filozof może od tej pory zwrócić się do nas o publikację jego utworów na naszej stronie. Będziemy zapraszać znanych filozofów-poetów w gości i namawiać, czasem dekonspirować tych, co swą twórczość poetycką skrywają.

Jedynym kryterium kwalifikacji będzie fakt poetyzowania przez filozofa, wszystko jedno czy dyplomowanego czy studenta. Do wysyłanych utworów prosimy załączać kilka słów o sobie, najlepiej w formie nadającej się bezpośrednio do publikacji. Serdecznie zapraszam.

Jerzy Kochan

15/02/2017
Arkadiusz Sokol

 

Tryteizm

 Niech istnieje jeden bóg
 z trójcy świętej zrodzony


 Niech i będzie jedna
 idealna kobieta


 Niech egzystuje sobie ktoś
 podobny do autora
 tego wiersza
 Niech będzie uzależniony
 jak Kierkegaard
 od pożądania
 nie zaś od posiadania


 Niech i węszy w doczesnej
 kobiecości


 Niech sobie kiedyś wytropi
 te idealne atrybuty
 w którejś tam z rzędu
 Niech sobie myśli
 że dostrzegł trzy boskie istoty
 w jednej muzie


 Niech i zatem po raz czwarty
 wariuje z miłości
 będącej syntezą
 poprzedniej trójcy kobiecej







Motylek Chandra

 Przechodziłem wczoraj przez to miejsce
 o którym w snach dużo słyszałem
 Przez to miejsce w którym kobiety czują że żyją
 Aby stąpać nowo wyrosłymi członkami
 po umiłowanej cielesności
 Jak oświecony agnostyk kroczyć przez ciemnotę świątyń
 Ten wyjątek w ludzkiej świadomości
 kiedy myśli nie grzęzną w kobiecej trosce o jutro
 Zarażającej samcze chwile dominacji


 W tamtym miejscu dzień jutrzejszy pozwolił mi się zatrzymać
 wczorajszego czasu
 Rzeczywiście wyzutego z kultu marzeń i wspomnień
 w którym wygodnie przemijała moja nadzieja
 na brzemienność płci zgwałconej przez moje alter ego


 Wczorajsza larwa marzy o wspomnieniach motyla
 kołysząc się samotnie w kokonie teraźniejszości








Przez ciebie, przeze mnie

 Czas nie płynie
 Czas tonie
 w twoich oczach
 Za to płyną łzy
 Tęsknię za przemijaniem
 ale wtedy
 wszystko traci sens





„Klisze nie wywołanych wspomnień naświetlane co dnia”

 Impotencja w palcu wskazującym
 W dłoni aparat fotograficzny
 Paparazzi twojego sumienia
 czeka na każdą chwilę
 z twojego życia

 Wszyscy jesteśmy tarczą

 Nie grajmy na zwłokę
 Tych fotografii nie będzie w albumie
 rodzinnym

 Pstryk. Pstryk.




Wybaczanie

 Zechciałem by głód
 znów młodzieńczy miał posmak
 posmak nałogu
 By pory dnia
 miały swoje zwykłe nadzieje
 By chwile niczym znaki
 odnosiły mnie do nieznanego
 By staroć na nowo postarzeć się mogła
 By inność miała sens

 Sens...

 Pokarm naturalny dla ducha
 by ten tchnął
 z potrzeby błądzenia w nienasyceniu

 wiecznie mylnie nadawany czemuś
 co głód potęguje jeszcze większy

 Zechciałem by blizny
 stały się pijawkami i wyssały nienawiść
 wraz z krwią